andzia 23.07.2007 22:52

Szczęść Boże!
1Bedzie to nietypowe.... czy mozliwe jest bez żadnego nawiazywania kontaktu ze swojej strony z duchami uzyskanie z nimi łączności? Niedawo mój dobry kolega zginął tragicznie w wypadku samochodowym i po jego smierci czułam jego obecność. Gdy byłam u niego w domu, aby modlic sie za dusze nie mogłam płakac , choć był mi bliski, to była moja pierwsza miłosc z podstawówki... trudno mi to ujac w słowa, gdy patrzyłam na niego, a nie było to proste i piękne... nie czulam nic oprócz potrzeby modlitwy, serce kazalo mi odmawiać różaniec. Wszyscy wokół mnie płakali w głos a ja nie mogłam uronic ani jednej łzy. Po pochowunku. zaczeły nawiedzać mnie straszne myśli, nieopisany lek z nim zwiazany. Czułam ulge tylko w modlitwie. To było straszne uczucie strachu... Staralam sie panować nad sobą, a mam silna wole, ale to było silniejsze odemnie... Powoli zaczeło sie to zmniejszać. Lecz dziś znów powraca ta sama obawa, akurat dzis wypada rocznica od jego pochowunku, minął równie misiąc. Jak to wszystko tłumaczyć?

2Dodatkowo zastanawia mnie pewne zdarzenie, jego męki trwały tydzień, i w momemncie dla niego krytcznym odczuwałam podobne bóle, co on. Może zabrzmi to głupio, ale nagle , gdy czułam sie świetnie (bo po otrzymaniu pozytywnego świadectwa) dopadł mnie ogromny, cięzki do wytrzymania ból. A nie je stem na nic chora, mam wyjątkowo dobre zdrowie. Dopier nastepnego dnia, gdy odszedł wszystko ze mna unormowało się... Może to tylko moje niepotrzebne słowa, lecz dlaczego ciężko mo o tym mówić , czuje niepokój i łzy napływają mi do oczu...

Odpowiedź:

Szczerze mówiąc chyba nie sposób na Twoje pytanie odpowiedzieć. Trudno bowiem, zwłaszcza zupełnie Cię nie znając, odróżnić, co mogłoby rzeczywiście być jakimś kontaktem ze zmarłym, od Twojego przeżywania całej sytuacji. Nasze odczuwanie świata, nasze radości i lęki bardzo często nie są odzwierciedleniem rzeczywistości, ale naszego wewnętrznego stanu...

Często zdarza się, że ludzie przeżywający poważne kłopoty, radzą sobie z nimi z wielką pogodą ducha. Dla niektórych drobiazgi urastają do rangi wielkich tragedii. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistą sytuacją, w której ktoś się znalazł, ale z jego nastawieniem do życia...

Cóż można Ci poradzić? Módl się. Za tego swojego kolegę. Być może tej Twojej modlitwy bardzo potrzebuje. Stąd Twoje lęki. Nawet jeśli tak nie jest, modlitwa na pewno ani jemu ani Tobie nie zaszkodzi...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg