Jeśli Adam i Ewa mieli tylko synów, jeden z nich zginął, a Biblia nic nie mówi o córkach, to skąd na świecie pojawili się następni ludzie?
Przede wszystkim nie traktuj autora biblijnego jak głupca, który nie wie skąd się biorą dzieci. Jest czymś oczywistym, że do tego trzeba i mężczyzny i kobiety. Wiadomo też, że kazirodztwo jest – także dla autora Biblii - czymś bardzo złym. Jeśli to sobie uświadomisz dojdziesz do przekonania, że jedynym sposobem rozwikłania postawionego problemu jest próba innego niż dosłowny odczytania tekstu o Kainie i Ablu.
Czy tak można? Oczywiście. Przecież oprócz gatunków literackich które interpretujemy dosłownie (kronika, sprawozdanie, relacja) jest cała masa takich, do których nie wolno nam w ten sposób podchodzić. Weźmy pod uwagę poezję. Ktoś napisał:
Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne - obraz dni, które czaszki białe toczy przez płonące łąki krwi.
Czy ktoś przy zdrowych zmysłach spróbuje interpretować to zdanie dosłownie? Czy poecie naprawdę utkwiło szkło w oku i parzył, jak ktoś toczy po polach (czemu polach krwi?) ludzkie czaszki?
Podobnie jest nie tylko z poezją. Mamy np. takie gatunki literackie jak baśń, mit, których warstwę historyczną odrzucamy jako nieprawdziwą, ale szukamy ukrytego w nich morału. Na przykład baśni o Kopciuszku chodzi o pokazanie, że krzywda i pracowitość są przez los wynagradzane, a lenistwo ukarane. Albo w opowiadaniu o Popielu, którego zjadły myszy możemy doszukiwać się jakiejś prawdziwej informacji o tym, że w czasach owego prehistorycznego polskiego króla była jakaś plaga myszy, które zżerając ludziom ich zbiory doprowadziły do społecznego niezadowolenia i upadku tego monarchy.
Tak też powinniśmy postąpić z historią o potomkach Adama i Ewy. To opowiadanie mądrościowe. Nie wolno nam zatrzymywać się na jego warstwie dosłownej, a trzeba szukać jego głębszego przesłania. Ważną przesłanką ku takiemu podejściu do sprawy są wspomniane wcześniej prawdy oczywiste: do zrodzenia potomstwa są potrzebni i kobieta i mężczyzna, a kazirodztwo jest grzechem. Sam jednak tekst daje nam w tym względzie kolejny argument. W wierszu Rdz 4, 14 -15 jest taki dialog między Kainem a Bogiem:
"Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli, i mam się ukrywać przed tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!". Ale Pan mu powiedział: O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie! Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.
Niby kim miałby być ów "każdy", który może teraz Kaina zabić? Wyraźnie widać, że autor zakłada istnienie także innych ludzi. Nie możemy więc jego przekazu traktować jako kroniki ludzkości, ale jak refleksję nad początkami świata, człowieka i panującego w nim grzechu...
O co więc chodzi w tej historii? O pokazanie jak grzech pierwszych rodziców, przedstawiony w 3 rozdziale Księgi Rodzaju symbolicznie jako zerwanie zakazanego owocu, nabiera bardzo realnych kształtów. Staje się bratobójstwem. Widać, że czyn Adama i Ewy rzeczywiście miał negatywne skutki nie tylko dla nich samych, ale także dla ich potomków. Natura ludzka rzeczywiście uległa zepsuciu. Stąd też między innymi katolicka nauka o grzechu pierworodnym. Przy okazji z przytoczonego dialogu dowiadujemy się także, że nawet morderca nie jest pozbawiony ludzkich praw i nie wolno nikomu bezkarnie go zabijać.
W tym duchu więc, a nie dosłownie, powinniśmy podchodzić do opowiadania o potomkach Adama i Ewy. Tę metodę powinniśmy zresztą stosować do wszystkich 11 pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju. Skoro jest w nich mowa o prehistorii, to nie możemy ich treści traktować dosłownie, a trzeba nam zwrócić uwagę na ich religijne przesłanie...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |