Michalina 02.06.2025 16:39

Ja wiem, że na to pytanie były już odpowiedzi wiele razy, ale te odpowiedzi tak jakby nie odpowiadały trochę na pytanie. Jeżeli ciąża zagraża życiu kobiety, to czy usunięcie tego dziecka jest grzechem. Chodzi mi tutaj o taką sytuacje, że te dziecko jest zagrożeniem, nie cokolwiek innego, tylko jeżeli dojdzie do porodu, to kobieta będzie w zagrożeniu życia, czyli może umrze, a może nie. Dziecko się rodzi = zagrożenie życia, dziecko jest usunięte = brak zagrożenia życia. Nie operacja, przy której przypadkowo można zabić dziecko, tylko po prostu trzeba zabić te dziecko, aby matka na pewno przeżyła. Według mnie to jest samoobrona, to dosłownie nawet jest pojęcie samoobrony:
napastnik (w tym przypadku dziecko) = zagrożenie życia,
utylizacja napastnika (w tym przypadku zabicie tego dziecka) = przeżycie. Skoro to co nie jest w nawiasie nie jest grzechem, to czemu to co jest w nawiasie miałoby być grzechem, jeżeli jest? Ja wiem, że dziecko nie robi tego specjalnie, nie specjalnie zagraża matce, ale usunięcie tego dziecka byłoby po prostu ratowaniem życia matki. Są jeszcze inne przypadki jak na przykład pewna śmierć dziecka przy porodzie lub chwilę po, pewna śmierć matki itp. Nie chcę mi się tych wszystkich przypadków opisywać, ale w skrócie nie chodzi mi o to, że dziecko będzie niepełnosprawne i będzie problemem, tylko chodzi mi o takie przypadki, gdzie jedno (lub oboje) żyć są zagrożone. W skrócie, czy wedłóg KK usunięcie dziecka jest ZAWSZE, ale to absolutnie ZAWSZE grzechem, czy w niektórych przypadkach jak na przykład opisałem na początku to nie jest grzech, tylko samoobrona i ratowanie życia matki. Czy jednak ma to wyglądać tak, że dziecko MUSI się urodzić, nie ważne co się stanie, nie ważne ile osób umrze itp.?

Odpowiedź:

Generalnie jest tak, że Kościół pozwala na działania, które ratując życie matki mogą spowodować albo nawet na pewno spowodują śmierć dziecka. Tak, przynajmniej do niedawna było, w przypadku ciąży pozamacicznej. 

Nie jestem specjalistą, ale jakoś jednak nie wydaje mi się, żeby sam poród był większym zagrożeniem dla życia matki niż wyskrobanie dziecka. Istnieje przecież dziś coś takiego jak cesarskie cięcie; kobieta nie musi rodzic siłami natury. A sam "zabieg" też przecież matce zagraża. Po prostu wydaje mi się, że dylemat poród = śmierć  to sytuacja jeśli nie wydumana, to raczej rzadka. Problemy występują raczej przed porodem...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg