Aneta 25.03.2025 18:44

Wiem, że aborcja jest grzechem i ma to sens, bo to zabijanie dziecka, ale czy aborcja jest grzechem, kiedy życie matki jest zagrożone? Na przykład jak matka urodzi dziecko, to ktoś z nich umrze, albo jeśli matka urodzi to może ktoś z nich umrzeć. Według mnie to jest takie same jak samoobrona, zabijasz zagrożenie twojego życia i nie masz grzechu, w tym przypadku zagrożenie życia nie robi tego specjalnie, ale jednak dalej to zagraża życiu.

Odpowiedź:

Dziecko nigdy nie jest agresorem. Nie jest tak, że usiłuje matkę zabić. To okoliczności związane ze zdrowiem kobiety mogą sprawić, że ciąża, coś naturalnego i dobrego, jest dla niej niebezpieczna. Najczęściej jednak nie jest tak, że problem zniknie, gdy zniknie dziecko...

Mówiąc o zagrożeniu trzeba by zapytać koniecznie o to, jak wielkie zagrożenie konkretna ciąża stanowi dla zdrowia czy życia konkretnej kobiety. Czy to niebezpieczeństwo wielkie, wysoce prawdopodobne, czy minimalne, w praktyce tylko teoretyczne. No i w sytuacji zagrożenia zdrowia trzeba znów zapytać o co konkretnie chodzi. Np. rozstępy skóry: to poważny problem zdrowotny czy nie? Czy można powiedzieć, że strach przed rozstępami może być przesłanką do zabicia dziecka ze względu na zagrożenie zdrowia psychicznego matki? Tak więc zawsze trzeba rozpatrzyć co znaczy zagrożenie i na czym konkretnie ono polega. Chodzi o proporcje zagrożenia i ewentualnie podejmowanych działań. Zauważmy przy tym jeszcze jedno: zabicie dziecka zawsze jest mniejszym albo większym zagrożeniem także dla życia matki. Nawet będąc pod opieką najwybitniejszych specjalistów można umrzeć. Np. na sepsę. Albo można doznać zawału czy wylewu w związku ze stresem. Albo można źle zareagować na środki mające znieczulić...

Kolejne pytanie, które warto zadać: czy ciąża zagraża życiu albo zdrowiu kobiety tu i teraz albo czy można z interwencją medyczną poczekać? Zwłaszcza gdy nie chodzi o zagrożenie pewne (jak np. w wypadku ciąży pozamacicznej), bardziej lub mniej prawdopodobne, to chyba warto poczekać, nie? Nikt np. nie każe amputować sobie nogi, bo zranił się i istnieje prawdopodobieństwo, że dojdzie do zakażenia. A więc zachowanie proporcji...

Jak widać odpowiedź zmierza do pokazania, że w sprawie oceny zagrożenia dla zdrowia czy życia matki trzeba zachować rozsądek. Najsensowniejszym wydaje się, że  powinno się starać działać tak, by uratować i życie oraz zdrowie matki i życie (oraz zdrowie) dziecka. I dopiero w sytuacji, gdy naprawdę nie ma innego wyjścia można podjąć działania ratujące matkę, które jako skutek uboczny sprowadzą śmierć dziecka. Tak może być (ale to też do dokładniejszego rozeznania), gdy kobieta potrzebuje szybko jakieś interwencji chirurga czy chemioterapii w wypadkach nowotworu...

Takie rozsądne podejście do sprawy jest chyba lepsze niż naciągane kwalifikowanie "to jest zagrożenia dla zdrowia/życia, tamto jest zagrożeniem dla zdrowia/życia. Bo jak się zastanowić, to każde wyjście z domu zagraża życiu. Samochody, bandyci, spadające konary drzew albo i meteoryty. Pozostanie w domu zresztą też. Wybuchy gazu, zatrucia czadem... Życie jest jednym wielkim zagrożeniem dla życia....

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg