Paweł 13.09.2008 19:55

Szczęść Boże!
1) Mam pytanie odnośnie muzyki (wiem, że w tej kwestii padło już kilka pytań, ale mnie zastanawia nieco inna sprawa): (...) Słyszałem, że są w niej jakieś satanistyczne przekazy, jeśli podda się ją zabiegowi tzw. backmasking'u (odsłuchanie piosenki od tyłu). Rzeczywiście, niby coś takiego jest, nawet przesłuchałem od tyłu ten konkretny fragment. Jednak słuchałem potem tej piosenki, uznałem bowiem to za przysłowiową bujdę na resorach (słowa są niewyraźne, poza tym po co mieliby to robić?). I stąd moje pytanie czy popełniłem grzech słuchając tego, mimo, iż wiedziałem o tej sprawie (bo jak pisałem wcześniej, uznałem to za fikcję)? Nie wiem też, czy to jest pewne, że były tam te przekazy (wiem, czytałem poprzednie pytania, Odpowiadający podał kilka linków odnośnie tej kwestii, jednak są już one dzisiaj nieaktualne - strona się nie wczytuje). Więc czy to zostało potwierdzone i w stu procentach możemy być pewni, że te ukryte satanistyczne przekazy znajdują się w tej piosence i to nie przypadkowo? Jak to jest?

2) Dalej w związku z muzyką: ostatnio natrafiłem na kilka artykułów odnośnie "zła" rock'owej muzyki: (...) I zadaję sobie retoryczne pytanie: czy jest/był zespół, który odniósł sukces na skalę światową, i który nie miał jakiegokolwiek związku z satanizmem? Czy w ogóle można słuchać muzyki (nie tylko rock'owej)? Oczywiście nie proszę Odpowiadającego o dementowanie/potwierdzanie poszczególnych informacji, zastanawiam się tylko nad tym szukaniem dziury w całym i ogólnie nad związkiem moralności z muzyką... Jak więc to jest?

Z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi na moje pytania, tym bardziej, iż jestem świadom, że mogą być nieco zawiłe i głupie (lecz cóż poradzę, gdy mnie to zastanawia, w końcu najlepiej zapytać mądrzejszego od siebie :) ). Z Panem Bogiem.

Odpowiedź:

1. Odpowiadającemu nic nie wiadomo na temat tego, co ustalono w kwestii owej piosenki. Natomiast sprawdzenie, czy nie ma w piosence jakiegoś ukrytego satanistycznego przekazu, normalne słuchanie jej, na pewno nie jest żadnym grzechem...

2. Rzeczywiście trudno by mi było potwierdzać albo dementować informacje o wpływach w muzyce. Ale rzeczywiście, ma sens zastanowienie się, na ile można mówić o wspieraniu zła, gdy słucha się muzyki...

Wydaje się, ze w ocenie zjawiska trzeba zachować zdrowy umiar. Lider jakiejś grupy może być satanistą, teksty piosenek mogą być satanizmem inspirowane a i cała muzyka może kojarzyć się z piekłem. Nie jest to jednak powód, by trzeba było radykalnie się od jakiegoś prądu muzycznego odcinać. Na pewno należałoby jakoś bojkotować piosenki, w których wprost są jakieś bluźnierstwa przeciwko Bogu. Ale jeśli jest w nich wykrzyczany ból, beznadzieja, zwątpienie, to trudno uznać słuchanie ich za grzeszne.

W ogóle proponowałbym podchodzenie do muzyki jak do zjawiska kulturowego, a nie zastanawianie się, czy słuchanie jej jest grzechem czy nie. Nie ma w nim Boga? A może właśnie należy go tam wprowadzić. Może należy wsłuchać się w to, co ktoś wyśpiewuje i znaleźć jakieś antidotum ja jego ból, rezygnację czy wątpienie. Trochę na tej zasadzie, na jakiej księża pracują z trudną młodzieżą czy przestępcami. Samo to, ze z nimi są, na pewno nie jest grzechem. Podobnie z muzyką. Trzeba być świadomym jej odbiorcą, który potrafi ocenić co dobre a co złe, trzeba zachować zdrowy do tego zjawiska dystans, a nie płynąć z prądem bezbożnej (w sensie: bez Boga) kultury. Trudno jednak samo słuchanie muzyki uznać za grzeszne...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg