Gość 17.04.2017 09:12

Szczęść Boże!

Mam następujące pytania:

1.Czy prawda wiary: Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze? Jest słuszna? Gdzie w tym odnaleźć Boże Miłosierdzie, które ma triumfować nad sprawiedliwością?
2.Czy Chrystus na pewno zmartwychwstał jako pierwszy? Jeśli tak, to co się działo z duszami osób zmarłych, które umarły przed Chrystusem?
3.Czy Maryja jako pierwsza została wzięta z duszą i ciałem do Nieba? Prorok Eliasz też ponoć został wzięty do Nieba, według opisu w Starym Testamencie.
4.Skąd wiemy, że poza naszym Bogiem nie ma zupełnie innego boga? I skąd wiemy, że Ten „nasz” to jest Ten „właściwy”? Choć jestem osobą praktykującą, czasem nachodzą mnie tego typu wątpliwości, ku mojemu zdziwieniu.
5.Czy udział we Mszy Świętej w sobotę zwalnia nas z obowiązku uczestniczenia we Mszy Św. w niedzielę? Nawet gdy wybieramy Mszę Św. sobotnią zamiast niedzielnej z czystego lenistwa?
6.Czy aby uzyskać odpust zupełny to wszystkie warunki muszą zostać wypełnione w jeden i ten sam dzień? (np. przyjęcie Komunii Św., udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej, przepisane modlitwy itd.)?

Dziękuję.

Odpowiedź:

1. Skoro Kościół podaje to jako prawdę wiary, to jest to słuszne. Ty martwisz się o brak miłosierdzia triumfującego nad sprawiedliwością. Ja natomiast martwiłbym się o podyktowane zuchwałą wiarą w Boże miłosierdzie lekceważenie zła. Ot, bywają ludzie, którzy krzywdzą bliźnich z bezczelnym przekonaniem, że ich ofiary nie są im nic w stanie zrobić. Ot, w czasie wojny żołnierz dokonujący gwałtu, grabieży czy nawet mordu. On ma broń: co mu ofiara zrobi? Albo cwaniak biorący pożyczkę i ulatniający się z pieniędzmi zaraz po ich odebraniu, zrzucający problem na żyrantów. Albo ktoś, kto oczernił bliźniego w mediach wiedząc, że tamten nie ma siły przebicia i nie jest w stanie się bronić. Uważasz, że takie zło powinno pozostać bez ukarania? Że wystarczy "przepraszam" powiedziane przed spowiedzią i już nic więcej zrobić nie trzeba?

Miłosierdzie można okazać komuś, kto naprawdę żałuje. Jeśli może naprawić zło, a tego nie robi, znaczy że wcale nie żałuje. Nad takim draniem Bóg miałby się litować? Gdyby tak łatwo przebaczał, gdy złoczyńca nie zamierza żadnej krzywdy naprawiać, jak czułyby się ofiary tego złoczyńcy? Ten, któremu tak łatwo, bez żalu wybaczono, mógłby się im śmiać w twarz i szydzić z tego, że tak się starali żyć dobrze, a tu proszę, wystarczy "Staruszka" (Boga) wziąć na litość i już wszystko jest OK. Naiwniacy...

Wbrew pozorom to problem występujący częściej, niż mogłoby się wydawać. Zwłaszcza we wspólnotach ludzi uważających się za pobożnych - takich rodzinach, kręgach w pracy czy koleżeńskich. Bywa że ktoś kogoś skrzywdzi. Rzuci nieszczere przepraszam i wydaje mu się, że już wszystko w porządku. Tymczasem żadnego zła nie naprawił; jego ofiara dalej musi nieść krzyż tej krzywdy i dalej żyje w obawie, że krzywdziciel znów w nią uderzy. Ot, taki mąż który bije żonę. O co chodzi, przecież powiedział przepraszam. Czemu żona się na niego boczy! Czemu mu nie wybaczyła! Jest zła chrześcijanką! Chrystus kazał wybaczać! Taki człowiek, uznając że nic się przecież takiego nie stało, że przepraszam wystarczy, z góry wie, że jak co do czego przyjdzie, to znów żonę uderzy. Powie przepraszam i znów będzie wszystko w porządku. To ona jest winna bo nie umie wybaczać i się czepia... A żona, wiedząc jak to działa, zyje w ciągłym strachu. Ciągle terroryzowana, bo mąż może w każdej chwili uderzyć. Co znaczy że nie uderzył od dwóch tygodni? Jak mu nie będzie schodzić z drogi, to uderzy. Na pewno....

Przepraszam, ale Bóg miałby się na taki żal nabrać? Bóg miałby zrezygnować ze sprawiedliwości, która domaga się prawdziwego naprawienia zła, bo oprawcy zrobiło się przykro? 

Prawda o Bogu sprawiedliwym nie oznacza, że Bóg chce wyciągać człowiekowi każdy drobiazg i czepiać się go za najmniejsze przewinienia. Jest przypomnieniem, że jest nad cynicznymi i bezkarnymi oprawcami sąd.To bardzo ważna prawda wiary, która wszystkim pokrzywdzonym uzmysławia, że Bóg jest po ich stronie i nie wspiera ich oprawców.  

2. Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy. Choć - o tym warto pamiętać - On sam wskrzesił trzy osoby, a przed nim zrobił to i Eliasz. Tyle że wskrzeszenie to powrót do dawnego życia, a zmartwychwstanie - początek życia w ciele uwielbionym. Czyli ciele nie podlegającym ziemskim prawom. Ot, Pan Jezus po zmartwychwstaniu jadł i pił z Apostołami, a pojawiał się w pomieszczeniu mimo zamkniętych drzwi. 

Ludzie zmarli prze Chrystusem nie zmartwychwstawali. Zresztą my po śmierci zaraz też nie zmartwychwstaniemy, ale czekać będziemy jako dusze na zmartwychwstanie w dniu ostatecznym. Tyle że my po śmierci będziemy już w niebie czyśćcu albo - oby nie - piekle. Zmarli prze Chrystusem przebywali w otchłani czekając na zmartwychwstanie Jezusa. Mówi nam o tym prawda wiary głosząca, że po swojej śmierci Jezus "zstąpił do piekieł" (nie piekła)...

3. No to znasz odpowiedź. 

4. Jedyną pewność jaką w tym względzie mieć możemy, to pewność wiary. Nie możemy udać się w zaświaty i sprawdzić jak to jest. Tyle że ten nasz Bóg okazuje się prawdomówny. Pokazał to najdobitniej, gdy Jego Syn zmartwychwstał. Skoro pokonał śmierć, to znaczy, ze jest Panem życia i smierci. Czy może być "ważniejszy bóg" od tego, który może dać życie wieczne?

Więcej znajdziesz TUTAJ i TUTAJ

5. Nie wydaje mi się, by pójście w sobotę wieczorem na Mszę, by nie iść w niedzielę, można było nazwać lenistwem. Szybciej już lenistwem mogłoby być (nie jest) pójście w niedzielę na wieczorną Mszę. Jakby jednak nie było, prawo kanoniczne uznaje udział w mszy w sobotę wieczorem za spełnienie obowiązku uczestnictwa w mszy niedzielnej. Bez względu na motywy, którymi się człowiek kieruje...

6. Z wyjątkiem spowiedzi, wszystkie te czynności powinny być wypełnione w jednym dniu. Spowiedź może wypełnienie tych praktyk poprzedzać. Chdzi o to, ze człowiek starając się o odpust powinien być w stanie łaski uświęcającej...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg