adam 15.06.2010 15:07
Szczęść Boże!
Mam 3 w tym drugie z podpunktami: ( proszę o wyrozumiałość :)) )
1. odnośnie Listu do Rzymian cały rozdział 14. W zasadzie go rozumiem ale trochę dostaję mętliku. Ponieważ jeśli np. moja koleżanka w pracy jest s. jehowy to czy ja np. mam nie robić urodzin w pracy tylko dlatego żeby jej przypadkiem nie urazić ponieważ ona nie obchodzi urodzin i będzie to dla niej zgorszeniem? albo stawiać choinki w pracy ponieważ ją urażę.? Nie rozumiem tego. Z drugiej strony św. Paweł zupełnie mówi coś przeciwnego kiedy gani św. Piotra za to, że kieruję się zasadą czyste nieczyste itp.?
2. "Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata" (Gal 6, 14). Jeżeli w nauczaniu św. Pawła chluba krzyż to symbol cierpienia, udręki znoszone dla Jezusa to:
a> czy zasadne jest przytaczanie tego wersu przez nas katolików w kontekście np. kiedy ktoś żąda aby znak krzyża usunąć ze ściany? Często jest przytaczany w tym kontekście ponieważ nie którzy katolicy odczytują ten wers dosłownie i myślą, że Pawłowi chodzi o krzyż w znaczeniu materialnym, jako logo, znak
b>ponieważ jeżeli ważne żeby krzyż mieć w sercu to po co zawieszać go na ścianę?
c> Czy na podstawie Pisma my katolicy możemy uzasadnić nasze wieszanie krzyży na ścianach.
3. Kiedyś dostałem zarzut, że my chrześcijanie wcale nie jesteśmy bezinteresowni ponieważ czynimy dobre uczynki licząc na nagrodę w niebie. Jak na taki zarzut odpowiedzieć? Wiadomo,że to łaska Boża zbawia ale uczynki też są konieczne. Czy Odpowiadający ma jakiś argument(y)?
Dziękuje :)
1. Św. Paweł nie pisał o tym, by nie gorszyć ludzi innej wiary, ale swoich współbraci w wierze. Wiadomo że zwyczaje religijne bywają różne. Nie sposób dostosować się do wszystkich. Katolik powinien się dostosować do własnych, katolickich. Owa zalecana przez św. Pawła wyrozumiałość dotyczy więc współbraci w wierze, innych katolików, a nie wszystkich innych ludzi.
2. Dla chrześcijanina krzyż jest zawsze bardzo ważny. To znak naszego zbawienia i całej sprawy Jezusa. Nie musimy wieszać go wszędzie. Co innego jednak nie wieszać, co innego zdejmować już zawieszone. Nie ma też większego problemu, gdy krzyż jest ściągany z przyczyn praktycznych. Np. coś w klasie przemeblowano i już krzyża nie zawieszono, a nikt nie widzi problemu. Ale czasem krzyże są usuwane. I to z wyraźnie antychrześcijańskich pobudek. Wtedy na pewno trzeba krzyża bronić.
3. Jeśli są katolicy, którzy starają się żyć zasadami ewangelicznymi tylko dlatego, żeby dostać się do nieba, to jest to bardzo smutne. Podstawowym prawem Ewangelii jest przecież prawo miłości. Wszystkie inne zasady są jego praktyczną realizacją. W niebie będą sami ludzie, którzy się w tej miłości wydoskonalili. Jak czuliby się tam tacy, którzy przez całe życie czynili dobro z musu, tylko dlatego, żeby osiągnąć niebo, ale tak naprawdę tylko się z nim męczą?
To właśnie jedno z największych nieporozumień dotyczących chrześcijaństwa. Staramy się żyć Ewangelią, przykazaniem miłości, czyli żyć dobrze dlatego, że takie życie jest wartością samą w sobie, a nie dlatego, że za to jest jakaś nagroda. Kto tego nie rozumie w ogóle nie pojął Ewangelii. W kazaniu na górze Jezus mówi osiem razy "błogosławieni". Czyli szczęśliwi. Życie Ewangelią to szczęście, to radość płynąca z przeświadczenia, że żyje się dobrze, a nie przyjmowanie na siebie udręki, która można będzie w niebie sobie odreagować. Owszem, wierność Ewangelii czasem kosztuje. Ale ten trud podejmujemy z radością. Tak jak alpinista decydujący się na podjęcie trudnej wspinaczki. Przecież nie chodzi mu tylko o widok ze szczytu, bo wtedy pooglądałby sobie zdjęcia, ale też o piękno pokonywania trudnej drogi.