Gość19 16.09.2013 11:08
Szczęść Boże!
Proszę o ukrycie treści pierwszego pytania. Z góry dziękuję za odpowiedzi.
(...)
(...)
1. W kwestii upominania przytoczę jedną z wcześniejszych odpowiedzi.
Ksiądz Stanisław Olejnik, w swoim podręczniku teologii moralnej pisze, że obowiązek upominania istnieje, gdy jednocześnie spełnione są dwa warunki:
a) istnieje rzeczywista potrzeba bliźniego apelująca o pomoc
b) istnieje moralna możliwość takiego upomnienia
Nie mogą upominać ci, którzy w tym samym przedmiocie ciężko upadają, gdyż upominanie w takim wypadku byłoby aktem obłudy i zapewne byłoby nieskuteczne
Samo upomnienie powinno być podejmowane roztropnie i z taktem, a nawet z pokorą. Inaczej nie tylko będzie nieskuteczne, ale nawet szkodliwe. Nieraz trzeba milczeć i cierpliwie czekać. Zerwać z kimś kto źle czyni należy, gdyby miało to być potraktowane jako aprobata dla złych czynów.
Jezus uczył, że upominać powinno się najpierw w cztery oczy, potem przy świadkach, a dopiero potem należy donieść Kościołowi. Od tej zasady odstąpić trzeba wtedy, gdy grzech jest mocno szkodliwy społecznie, daje zgorszenie itp...
Warto dodać jeszcze jedno: upominanie powinno wynikać z miłości bliźniego, a nie ze strachu ze samemu popełni się grzech. W Twoim wypadku pewnie jest tak, ze ważniejsze od upominania będzie świadectwo. czyli to, że sam będziesz regularnie chodził na Msze i nie będziesz się tego wstydził.
2. Chcąc przyjąć dogmaty mniej na wiarę, a bardziej rozumem trzeba po prostu poznać ich rozumowe uzasadnienie. Warto zajrzeć pod literkę M na stronie http://teologia.pl/
J.