Gość2 28.03.2020 19:46

Witam ponownie i dziękuję za odpowiedź na moje poprzednie pytanie, ale zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. Rozumiem, że próba upodobania się do złej postaci jest niebezpieczna. Jednak chodziło mi bardziej o sytuację, w której ktoś zainteresuje się jakąś postacią ze względu na jej umiejętności, charakter czy przeszłość, ale nie pochwala zła, które czyni i nie ma zamiaru w żaden sposób jej naśladować. Czy takie postępowanie jest jakoś szczególnie niebezpieczne i czy jest grzeszne?

Odpowiedź:

Jak widać możemy się nie rozumieć. Skoro tak było za poprzednim razem i w tym może być podobnie. Ja szczególnego zagrożenia ym nie widział,  grzechu ciężkiego też, ale czy w  ogóle żadnego?

Co to właściwie znaczy żaden grzech? Czasami to ewidentne, czasami jednak trudne do ustalenia. Opuszczenie raz wieczornej modlitwy, nawet w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie nie jest grzechem ciężkim. To na pewno. Ale czy nie jest żadnym, najmniejszym grzechem? Albo taki grzech zaniedbywania rozwijania swojej wiary. Ile czasu - w miesiącu, w tygodniu, a może i codziennie - trzeba poświęcać na sprawy religijne, żeby powiedzieć, że wszystko zrobiło się tak, że lepiej nie można? Czy jeśli dużo mówię do Boga, ale nie odmawiam różańca, to jest idealnie? Albo jeśli odmawiam różaniec, ale nie czytam Pisma Świętego: to jak? Albo  na odwrót: czytam Pismo, ale nie odmawiam różańca...

I w tym tkwi problem z zadanym pytaniem: czy nie jest to żadnym grzechem. Zawsze można lepiej, zawsze idealniej, prawda? I nie chodzi mi o to, żeby wpędzać w skrupuły i kazać wszędzie szukać grzechu, ale by nie usypiać swojego sumienia; że tu nie ma problemu, tam nie ma, gdzie indziej jeszcze drobiazg niewart zastanowienia. A przede wszystkim by zachęcić do rozwoju, a nie zadowolenia sie tym, że nie ma grzechu czy szczególnego zagrożenia...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg