paulina 04.10.2009 13:18

Gdy miałam 14 lat, miałam operację plastyczną na odstające uszy. Zdecydowałam się na nią, bo akurat nadarzyła się taka okazja. Co prawda wygląd zewnętrzny nigdy nie był dla mnie ważny, ale nie lubiłam, gdy ludzie wyśmiewali się z tego defektu mojej urody. Co prawda w wieku 14 lat byłam już na tyle dojrzała, by się cudzą głupotą nie przejmować, aczkolwiek miłe to dla mnie nie było. A uszy miałam odstające tak bardzo, że naprawdę trudno było nie zwrócić na to uwagi. Aby nie "razić" tym defektem, nosiłam szerokie, płócienne opaski, w których latem było mi bardzo gorąco; przyczyniło się to do problemów z cerą, które mam do tej pory.
W pewnym momencie nadarzyła się okazja do wykonania operacji plastycznej, toteż zdecydowałam się. Uszy mam nadal odstające, ale już mniej. Zresztą nie obchodzi mnie to ani trochę, jak już pisałam, wygląd nie jest, nie był i nie będzie dla mnie ważny.
Ale czy decydując się na tą operację nie popełniłam przypadkiem grzechu? Nigdy się z tego nie spowiadałam. Dodam, że wtedy nie miałam pojęcia, że coś takiego w ogóle może być grzechem. Moi rodzice mi o tym nie powiedzieli, zresztą sami przecież się zgodzili...

Odpowiedź:

Odpowiadającemu trudno to jednoznacznie ocenić... Bo zawsze w ocenie moralności operacji plastycznej trzeba rozważyć, na ile była potrzebna, a na ile była - obiektywnie rzecz biorąc - wynikiem ludzkiego kaprysu, hołdowaniem próżności.

Z tego co piszesz nie wydajesz się człowiekiem specjalnie przejmującym się swoim wyglądem. Widać więc miałaś rzeczywiście mocno odstające uszy i rzeczywiście mogłaś się z tego powodu niespecjalnie czuć. Korekcja też nie wydaje się jakaś ogromna, skoro piszesz, ze uszy dalej są odstające, ale mniej. Odpowiadającemu wydaje się, że w takim wypadku trudno mówić o złu, zwłaszcza wielkim. Jeśli więc nie było wielkiego zła, nie było tez grzechu ciężkiego. Wiec raczej nie musisz się z tego spowiadać...

Tak to widzi odpowiadający...

Zobacz też TUTAJ

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg