34 27.10.2007 14:15

1.Dlaczego się oficjalnie występuje z kościoła? wiem że w Niemczech jest jakaś kwestia niższych podatków, ale w Polsce?? przecież można po prostu nie chodzić jeśli się nie chce. czy takie oficjalne wystąpienie niejako "zmazuje" chrzest? czy jest jakaś różnica między ochrzczonym niewierzącym a tym który wystąpił zgłaszając to w parafii?
2. jak wygląda świecki pogrzeb? skąd wyprowadza się zwłoki i gdzie chowa się takich zmarłych? można w rodzinnym grobowcu czy są specjalne świeckie cmentarze? czy to prawda że samobójcom (a raczej ich rodzinom) odmawia się katolickiego pochówku?
3. dylemat moralny: czy wszystkie grzechy przeciwko szóstemu przykazaniu mierzy się jedną miarą? tzn. tak samo traktuje się współżycie narzeczonych i pozamałżeński romans? bo tu pojawia się moje najważniejsze pytanie: grzech antykoncepcji w przypadku cudzołóstwa. gdy młodzi planujący ślub otwierają się na poczęcie i "tylko" cudzołożą, to ewentualna ciąża przyspieszy usakramentowanie ich związku. ale jeśli cudzołóstwo dotyczy osoby związanej? antykoncepcja to dodatkowy grzech, ale czy nie jest to moralnie bardziej odpowiedzialna postawa? z grzechu można się wyspowiadać, powoływanie na świat niechcianego dziecka, nie może się przecież Bogu podobać? proszę odpowiadającego o parę osobistych przemyśleń na ten temat.

Odpowiedź:

1. Są ludzie, którym na takim oficjalnym wystąpieniu z Kościoła bardzo zależy. Jest to - tak jak zauważasz - nieco absurdalne. Bo przecież jeśli ktoś naprawdę w Boga nie wierzy, to mu wszystko jedno czy go ochrzcili czy nie. Chrzest jest dla niego tylko zwykłym obyczajem, znaczącym mniej niż zgłoszenie w urzędzie, że się dziecko urodziło. Widać jednak jest w tych ludziach coś więcej, niż zwykła niewiara. Uraz do pana Boga? Uraz do Kościoła? W każdym wypadku może być trochę inaczej.

Oficjalne wystąpienie z Kościoła nie zamazuje chrztu. Bo ten - jak wiadomo - wyciska niezatarte znamię. Gdyby ktoś po taki oficjalnym wystąpieniu z Kościoła chciał jednak wrócić, to nie byłby chrzczony po raz drugi. Jest jednak takie wystąpienie aktem apostazji, który powoduje automatycznie karę ekskomuniki. Dla tego, który odszedł to oczywiście żadna kara, bo i tak do Kościoła chodzić nie chce. Gdyby jednak chciał wrócić nie byłoby to takie proste. Musiałby się starać o zwolnienie z ekskomuniki. I być na powrót do Kościoła przyjęty. Ktoś kto po prostu przestał do Kościoła chodzić może wrócić w każdej chwili.

2. Świecki pogrzeb może wyglądać bardzo różnie. Pamiętam takie pogrzeby z czasów komunizmu, gdy - podobnie jak w kondukcie z Kościoła na cmentarz, a u mnie to dość daleko - spod urzędu miasta czy Domu Partii szedł spory pochód. Dziś... Jest to po prostu pogrzeb, na którym nie ma księdza i nie idzie się do Kościoła. Szczegóły ustala się zazwyczaj z zakładem pogrzebowym. Ktoś może chcieć nad trumną zmarłego coś powiedzieć...

3. Wszystkie grzechy przeciwko szóstemu przykazaniu mają ciężką materię. To znaczy, że jeśli nie zachodzi sytuacja braku świadomości czy dobrowolności postępowania, mamy do czynienia z grzechem ciężkim. Na pewno jednak można powiedzieć, że są wśród nich czyny złe i gorsze. Podobnie jak pobicie człowieka nie jest tym samym, co jego uśmiercenie. Nawet zakładając pełną świadomość i dobrowolność czynu, zdrada małżeńska jest czymś gorszym, niż współżycie z narzeczonym czy narzeczoną; gwałt czy uwiedzenie jest czymś gorszym niż współżycie osób, które dobrowolnie sie na to zgadzają. Przykłady można by mnożyć, ale chyba trzeba przy okazji jedno wyraźnie powiedzieć: z seksem przedmałżeńskim mamy do czynienia, gdy ślub jest planowany. Bez tego mamy do czynienia z nierządem (chodzi o definicję teologicznomoralną tego słowa, nie obiegową). Nie mówiąc już o tym, że w tym pierwszym przypadku (gdy chodzi o narzeczonych) widać dobrą wolę uregulowania sytuacji...

Czy stosowanie antykoncepcji (ale nie środków wczesnoporonnych) w wypadku związków pozamałżeńskich to większy grzech, niż ich niestosowanie... To trochę pytanie w stylu, czy lepiej umrzeć na dur brzuszny czy malarię... Zasady dotyczące antykoncepcji Kościół podaje małżonkom. Czyli tym, którzy się mogą gorzej czy lepiej wychowaniem dzieci zająć. W sytuacji współżycia pozamałżeńskiego nie jest to już takie jednoznaczne.

W sytuacji współżycia pozamałżeńskiego może dojść do sytuacji, gdy poczęte dziecko będzie pozbawione jednego rodzica. Przy współżyciu przed ślubem do ślubu może nie dojść, przy zdradzie małżeńskiej może dojść do rozbicia rodziny i - co też prawdopodobne - do niezaakceptowania dziecka przez rodzica zmuszonego wychowywać nie swoje dziecko, owoc zdrady współmałżonka. To wszystko powoduje, że stosowanie w takich wypadkach antykoncepcji (ale - jeszcze raz - nie środków wczesnoporonnych) wydaje się mniejszym złem. W każdym razie osobie, która martwiłaby się, że popełnia grzech stosując środki antykoncepcyjne zdradzając męża należałoby raczej uświadomić zło samej zdrady, a nie koncentrować się na sprawach antykoncepcji...

Jeszcze dwie sprawy. Może to tylko niezbyt zręczne wyrażenie się, ale lepiej to napisać. Niechciane dziecko jest zawsze chciane przez Boga. W tym sensie, że Bóg ze zła, jakim jest współżycie pozamałżeńskie, potrafi wyprowadzić dobro, jakim jest istnienie nowego człowieka. Nie chodzi o usprawiedliwianie zła. Ale chyba nie wolno nam stwarzać wrażenia, że są na świecie ludzie niechciani przez Boga. Druga rzecz to stwierdzenie "z grzechu można się wyspowiadać". Proszę jednak pamiętać, że nie powinniśmy nadużywać Bożego miłosierdzia...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg