Gość 24.07.2017 11:04
http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/3a5796
„Czyli jeśli człowiek byłby przekonany, że nie robi źle, to wina byłaby mniejsza albo nie byłoby jej wcale.”
Czy to niezbyt ryzykowne stwierdzenie? Przykładowo, są dziś ludzie (katolicy bądź „uważający się za katolików”), którzy sobie stwierdzają (są przekonani), że w pewnych przypadkach aborcja powinna być dopuszczona albo są przekonani, że współżycie przed ślubem nie jest grzechem, itp. Sam fakt, że ktoś „jest przekonany”, że nie robi źle wcale nie oznacza, że winy może nie być.
Aby mówić o grzechu zawsze trzeba mówić nie tylko o złu, ale też jego świadomości i dobrowolności jego popełnienia. Istnieją dwa rodzaje ignorancji (niewiedzy) zawiniona i niezawiniona. Ta pierwsza z winy oczywiście nie zwalnia. Druga - owszem. A jaką winę ponoszą dziś katolicy, którzy tak czy inaczej coś tam sobie wbrew nauczaniu Kościoła tłumaczą, to trzeba zostawić Bożemu sądowi.
J.