Mar 27.05.2016 13:32
Witam. Czy współżycie małżonków (w dni płodne i niepłodne) w taki sposób, że mężczyzna powstrzymuje się od wytrysku nasienia (orgazmu) i nie dochodzi to wytrysku w pochwie ani po zakończeniu współżycia byłoby grzechem ciężkim? Czy to to samo co stosunek przerywany? Z podręcznika teologii moralnej (A. Kokoszka, Moralność życia małżeńskiego) wynika ...c) Nawet zapoczątkowane zespolenie cielesne i zaniechane, o ile nie prowadziło do wywołania orgazmu u mężczyzny i kobiety nie jest grzechem". Czy określenie "prowadziło" oznacza intencje czy o faktyczne "poczucie", że orgazm zbliża się? Przepraszam za pytanie. Mam nadzieję, że nie jest gorszące. Proszę go nie publikować, jeśli Odpowiadający uzna to za właściwe (np. gorszące). Dziękuję.
Wydaje mi się, że różnica leży w intencjach. Jeśli małżonkowie planują takie zachowanie, to będzie to stosunek przerywany. W sumie nie dający większej gwarancji, że do poczęcia nie dojdzie i mało zdrowy. Ale może być tak, że małżonkowie czegoś takiego nie planują, ale tak wychodzi. Ot, ktoś im przerywa albo z jakiegoś powodu tracą ochotę na seks czy brakuje im sił... W tym drugim wypadku przerwanie stosunku nie jest grzechem,
J.