Gość 04.03.2012 15:20
1. Czy moralnie dopuszczalne jest mówić na przykład „O mój Boże”, „Jezu” w sytuacji, gdy usłyszymy bardzo przykrą wiadomość np. o ciężkiej chorobie czy śmierci bliskiego albo gdy sami doświadczamy cierpienia? Czy nie jest to nadużycie 2 przykazania? W sumie można takie zawołania potraktować jako modlitwę wyrażającą: „Boże proszę przyjdź, wspomóż nas w czasie smutku i choroby”.
2. Spotkałem się z powiedzeniem „O matko” pewnego bardzo wierzącego człowieka z powodu bezradności na zadanie nieprzemyślanych pytań. Czy może i w tej sytuacji, w przypadku zażenowania jest zasadne jest wzywanie osób świętych?
3. W jednej z bajek bohater mówi „Tam do licha”. Niekiedy spotyka się z takim przekleństwem „Do diabła”. Myślę, że to wypowiadania ich w przypadku niepowodzenia jest pewnym lekkim grzechem, dlatego warto jak już mieć w zwyczaju mówić: „Kurcze”, „A niech to” (co chyba grzeszne nie jest), a już na pewno nie mówić „Boże”, gdy coś nie wyszło, bo to wyrażałoby nas żal czy jakieś pretensje do Boga.
1. W takiej sytuacji faktycznie można taki okrzyk potraktować jako akt strzelisty.
2. Odpowiadający nie potrafiłby jednoznacznie potraktować takiej sytuacji. Pytanie tylko dlaczego zakładać, ze westchnienie "o matko" jest wezwaniem Matki Bożej...
3. Tak, lepiej nie używać żadnych tego rodzaju zwrotów. Zwłaszcza że "Licho" to chyba imię jakiegoś słowiańskiego bożka..
J.