Gość 27.02.2012 15:06

Szczęść Boże

Dziękuję za odpowiedź na moje pytania z 2012-02-06 03:20. Spróbuję popatrzeć na Boga i stworzenie świata w taki sposób jak to sugeruje odpowiadający.
Nie ukrywam jednak, że jest to dla mnie dosyć trudne. Łatwiej byłoby mi zmienić swoje podejście do tych spraw, gdybym pozbył się jeszcze pewnej wątpliwości.
Odpowiadający J. napisał m.in. takie słowa: „Autorzy katechizmów piszą zazwyczaj, że Bóg stworzył człowieka z miłości. To prawda, ale chyba rzadko rozumiemy jej głębię. Bo nie rozumiemy miłości. Zwłaszcza miłości Boga. Ona jest... szalona? niesamowita? Trudno znaleźć odpowiednie słowo.”
I dalej: „Bóg jest miłośnikiem człowieka. Bóg bardzo chce naszego zbawienia. Możemy mieć nadzieję, że w niebie spotkamy takich, po których byśmy nigdy się tego nie spodziewali. Nie oskarżaj Boga z powodu tych, którzy nie chcieli być blisko niego. Dziękuj, że tylu ludzi na wieki uszczęśliwi. Przecież gdyby Bóg nie dał nam wolności bylibyśmy niewolnikami. Przecież nie o to chodzi...”

Moje wątpliwości i pytania są takie.

1. Skoro Bóg jest miłośnikiem człowieka, stworzył go z miłości szalonej, niesamowitej, i skoro Bóg bardzo chce naszego zbawienia, to nie bardzo potrafię zrozumieć dlaczego Bóg w swojej wszechwiedzy stworzył tych z ludzi, którzy jednak przez swoje zaparcie się Boga zostaną potępieni?

Chciałbym być dobrze zrozumiany. Wiem, że takich nieszczęśników może być bardzo mało w stosunku do ogromnej liczby zbawionych. Kościół jednak uczy o piekle, więc ono jest (mniej lub bardziej wypełnione, ale z całą pewnością istnieje). Pamiętam też, że bez wolnej woli bylibyśmy niewolnikami.

2. Czy ci nieliczni (załóżmy, że rzeczywiście jest ich bardzo mało) potępieńcy, są jakby mniej kochani przez Boga? Bo można tak niestety pomyśleć.
WSZECHWIEDZĄCY BÓG powołując ich do życia przecież OD RAZU, NA 100%, NA PEWNO, BEZ ŻADNEJ WĄTPLIWOŚCI WIEDZIAŁ, że ci akurat Nim wzgardzą.
Tak na zdrowy rozum, to przecież lepiej byłoby, aby Bóg nigdy ich nie tworzył, skoro każdego człowieka kocha tak wielką i szaloną miłością.
Czy akurat tych „poświęcił” na wieczne potępienie, dla większego dobra, czyli dla zbawienia ogromnej większości innych ludzi?
Czy oni dla Boga są mniej cenni od pozostałych ludzi?

3. Nie rozumiem jak można kogoś kochać miłością szaloną, ogromną, a jednocześnie (mając stuprocentową pewność) stworzyć go na wieczne potępienie?

4. Czy w oczach Boga większym dobrem jest samo krótkie ziemskie życie takiej osoby (o której Bóg na 100% wie, że przez swoje wybory nie zostanie zbawiona), od jej wiecznego potępienia?
Czy sama możliwość ziemskiego życia, powiedzmy nawet przez 100 lat, jest dla przyszłego potępieńca większym dobrem niż jego ostateczne wieczne potępienie?

5. Czy sama możliwość ziemskiego życia takiej osoby, o której Bóg z pewnością wie, że nie zostanie zbawiona, jest większym dobrem, niżby taka osoba nigdy przez Boga nie została stworzona?
Czy samo istnienie, doczesne życie przyszłego potępieńca jest dla Boga większym dobrem, niż gdyby ktoś taki nigdy nie został stworzony?

Mam nadzieję, że odpowiadający J. nie odczyta tych pytań jako oskarżających Boga. To są tylko wątpliwości, które chciałbym wyjaśnić i ostatecznie się ich pozbyć.

Odpowiedź:

Rozważania na temat tego, czy Bóg dobrze zrobił stwarzając ludzi o których wiedział że się potępią najlepiej zostawić na czas po śmierci. Dziś nie tylko nie wiemy ilu ludzi zostanie potępionych, ale i jak wygląda piekło. Póki co wydaje się, że skoro dobry Pan Bóg stworzył ludzi co do których wiedział, że się potępia, to zapewne dlatego, że istnienie jest o wiele lepsze od nieistnienia. Trzeba czekać i mieć nadzieję, że i my sami i wszyscy nam bliscy jednak znajdą w oczach Bożych łaskawość i osiągną wieczną radość...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg