Gość 17.10.2010 14:12

Proszę o ocenę mojego czynu. Hoduje ryby w akwarium. Czasem zdarzyło mi się kupić takie gatunki, które nie specjalnie mogą żyć razem. Wiedziałem o tym, ale i tak kupiłem je bo mi się podobały. Efekt był taki, że silniejsze ryby terroryzowały te słabsze i je podgryzały. Najlepszym rozwiązaniem byłoby oddanie do sklepu tych agresywnych. Tam pewnie by je kupił ktoś być może bardziej odpowiedzialny niż ja. Kilka lat temu w przypływie złości wyłowiłem te kłopotliwe ryby i wypuściłem do rzeki. Wiedziałem, że jako egzotyczne nie mają większych szans na przeżycie w naszym klimacie, ale już dłużej nie mogłem patrzeć jak podgryzają inne ryby w akwarium. Swoim czynem skazałem je na śmierć. Nigdy nie wyspowiadałem się jednak z tego.
Parę miesięcy temu sytuacja się powtórzyła, znowu przez swoją głupotę połączyłem ryby, które siebie nie tolerują. I znów, zamiast oddać te agresywne do sklepu, wypuściłem je do rzeki. Tym razem jednak znacznie bardziej niż za pierwszym razem nie daje mi to spokoju. W mojej ocenie dopuściłem się męczenia tych ryb i skazania na śmierć z głodu lub zimna.
Wiem, że moje postępowanie było nieodpowiedzialne. Czy powinienem się z tego wyspowiadać? Jaki to był grzech - lekki czy ciężki? No i czy świadome niewspominanie o tym podczas poprzednich spowiedzi było zatajeniem i spowodowało świętokradzkie przyjmowanie każdej komunii?

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego Twój czyn nie miał znamion grzechu ciężkiego. Przecież nie ty gryzłeś te ryby, a one siebie nawzajem. Fakt, bez sensu łączyć jedne i drugie, ale Ty myślałeś o ich wyglądzie, nie zachowaniu. No wyrzucenie ich do innego zbiornika też trudno uznać za ich dręczenie. Nawet jeśli im będzie zimno czy nie będą miały co jeść. 

J.

Gość DODANE17.08.2025 15:05

więcej »