tycja 01.08.2009 23:31

Mam kilka pytań które nurtuja mnie od dłuższego czasu:
1) Jak wyglada sytuacja z oddawaniem swoich narządów po śmierci? Czy zgadzając się na pobranie ich gdy człowiek ma śmierc mózgowa dobrze robimy , czy można uznać to juz za koniec naszego życia?

2) Jak to jest gdy np. ktoś z rodziny zmarłego jest bogaty i np. zapłaci za wiele mszy za tą duszę , ale sam nawet sie np za niego nie pomodli a drugiego zmarłego rodzinę nie stać na to choć powiedzmy ze chcieli by dla tej duszy więcej uczynić , czy te dusze będą traktowane tak samo w czyściu , bo mozna by powiedzieć ze ktoś zapłacił za msze i juz nie będzie się wiecej modlił czy pomagał tej duszy uczynkami ?

3)Po tym jak czytałam ostatnio wywiad z Marią Simmą zastanawiam się jak jest z ludzmi którzy nigdy nie zostali ochrzczoni ale zmarli jako dorośli ludzie albo starsze dzieci wiec mogli naprawić to i isć do chrztu , jednak w chwili śmierci nawrócili się, pomodlili do Boga,? Z tych wywiadów wiem ze ostatnia chwila w życiu jest bardzo ważna i moze zmienic nasz los ale nie każdy dostaje chodzby kilka chwil by wspomnieć do Boga, wydaje sie to jakby troche (nie chce użyć złego słowa) niesprawiedliwe ze jedni mają szanse a drudzy nie , by odmienic swoje nieraz bardzo grzeszne życie , jak Bóg na to patrzy? Bo przeciez czasmi ludzie umierają nieraz niespodziewanie ale np w stanie łaski uswiecającej a niekórzy akurat w tej chwili w której popełnili grzech chodz nieraz byli w ogólnym rozrachunku lepszymi ludzmi?
Z góry dziękuje za odpowiedz i proszę o nie podawanie mojego maila.

Odpowiedź:

1. Kościół nie ma nic przeciwko wyrażaniu zgody na pobranie narządów po śmierci.

2. Odpowiadający nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć. Zostawiłby tę sprawę Bogu, który przecież jest sprawiedliwy...

3. Pan Bóg na pewno nie wymaga rzeczy niemożliwych. Gdy ktoś nie miał szansy poznać Chrystusa, nie będzie mu tego wypominał. A co do szansy nawrócenia przed śmiercią.... Więcej zobacz
http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=6&dzi;=1123365535&art;=1125243438 target="blank">TUTAJ


Odpowiadającemu wydaje się, że naprawdę trudno oceniać to komuś, kto nie siedzi w człowieku. Być może nawet sam człowiek nie potrafi tego do końca sprawiedliwie ocenić. Co to znaczy nie mam szansy?

Każdy, kto wierzy w Chrystusa, ma wielką szanse na zbawienie. Przekreśla ją tylko popełnienie grzechu ciężkiego. Polega on - przypomnijmy - na świadomym i dobrowolnym złamaniu w ważnej sprawie Bożego prawa.

Jeśli świadomie i dobrowolnie wybieram wielkie zło, to jak mogę narzekać, ze Bóg zabrawszy mnie nagle z tego świata postąpiłby niesprawiedliwie? Nie wiem co robię? Być może Bóg sądzi ludzi łagodniej, być może wszyscy jakoś mamy "nierówno pod sufitem" i nasze czyny częściej są czynami niedobrowolnymi, niz nam się wydaje. Ale kierować musimy się własnym rozumem, a nie mglistą nadzieją. Nie powinienem wybierać zła i tyle.

A jeśli ktoś żałuje? Żal zawsze może zgładzić ludzki grzech. Nawet jeśli ktoś nie ma możliwości wyspowiadania się. Wołający o litość grzesznik, ktoś wyznający Bogu, że mimo popełnianych grzechów, kocha Boga nad wszystko, zawsze może mieć nadzieję na Boże miłosierdzie. Ale jeśli nie stać go nawet na taka skruchę, to Bóg, pozwalając na jego potępienie, byłby niesprawiedliwy?

Być może w ostatniej chwili życia człowiek ma szansę wyrazić jeszcze Bogu swój żal. Podobno w chwili śmierci czas płynie bardzo wolno (odpowiadający dwa razy, w subiektywnie groźnej sytuacji, coś takiego przeżył). Na pewno nie wolno jednak naigrawać się z Bożego miłosierdzia. A w razie czego zarzucać Mu brak szansy...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg