ja 04.02.2007 20:52

W rozmowie niektóre osoby zaczęły mówić, ze księża nie pomagają innym. Wtedy ja powiedziałam, że (cytuję) "z tego co wiem, to ksiądz w mojej parafii dofinansował transport rzeczy do punktu charytatywnego". Nie chciałam powiedzieć nieprawdy, i mówiąc to byłam prawie pewna, że mówię prawdę. No właśnie "prawie pewna" i póżniej - już po rozstaniu z tymi osobami - uświadomiłam sobie, że owszem ksiądz dofinannsował, ale nie transport rzeczy do punktu, ale transport rzeczy, które trzeba było wywieść z tego punktu.
Czy to, co zrobiłam było grzechem (kłamstwem)?
I ogólnie: czy nie jestem na sto procent pewna szczegółów danej sprawy, to nie mogę o tym mówić, by przypadkiem nie popełnić grzechu kłamstwa? Czy może wystarczy dodać np. "o ile dobrze pamiętam"?

Odpowiedź:

W takich ocenach warto być zawsze ostrożnym. Dlatego bezpieczniej było powiedzieć właśnie w ten sposób, w jaki powiedziałaś: „O ile dobrze pamiętam”. Bo także gdy bronimy Kościoła trzeba używać prawdziwych argumentów. Środkiem musi być Prawda. Tak często mówimy przecież, że kłamstwo ma krótkie nogi. Szybciej, czy później okazuje się jak było naprawdę, a kłamstwo mogłoby stać się kolejnym powodem zgorszenia...

Pomyłka nigdy nie jest grzechem. Jeśli nie jesteśmy pewni, powinniśmy to zaznaczyć. Ale nawet jeśli komuś się pomieszało, czy ksiądz zapłacił transport do czy z jakiegoś punktu, to jest to drobiazg, który nie ma to znaczenia dla całej sprawy...

KH. J.


Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg