Janek 12.06.2003 01:46

Dlaczego tak się czepiacie tego orgazmu, po tych waszych wypowiedziach, to najlpiej w ogóle zrezygnować z małżeństwa, bo macie klapki na oczach i wszędzie widzicie tylko grzech, ale pamiętajce Bóg was rozliczy z tego, że ignorujecie ludzką seksualność

Odpowiedź:

Co jakiś czas, zwłaszcza na wyraźną prośbę pytającego, publikujemy uzasadnienie takiego a nie innego podejścia Kościoła do sprawy współżycia seksualnego. Trudno nam jednak zawsze uzasadniać, skoro ktoś nie pyta o uzasadnienie, ale o to co wolno, a co nie. Odpowiadamy na pytanie przypuszczając, że czytający zna uzasadnienie Kościoła, skoro o nie nie pyta. Potem pojawiają się tego rodzaju zarzuty....

Wyjaśnijmy więc...
Seksualność człowieka służy nie tylko sprawianiu sobie przyjemności, ale także wiąże się z przekazywaniem życia. To główny powód, dla którego Kościół jest zdania, że osoby nieprzygotowane na przyjęcie potomstwa (a takimi są osoby nie będące w związku małżeńskim) nie powinny wchodzić w relacje seksualne. Ile złego robi nieodpowiedzialne rodzicielstwo widać na każdym kroku. Często jest to powód dla którego podejmuje się decyzję o małżeństwie, a później stanowi to pretekst do myślenia o życiowym pechu, co dzieci raczej zauważają. Jeśli kobieta samotnie wychowuje dziecko często pojawiają się głębokie urazy w stosunku do ojca. Prawdziwa i odpowiedzialna miłość nie naraża dzieci na tego rodzaju przeżycia. Szerzej na ten temat w tekście wcześniejszej odpowiedzi, którą publikujemy po odpowiedzi dzisiejszej....
Podobnie do rodzicielstwa powinni podchodzić małżonkowie. Nie może być ono dziełem przypadku. Jeśli rodzice NIE CHCIELI dziecka (używali antykoncepcyjnych środków), to NIE SĄ PRZYGOTOWANI na przyjęcie nowego życia. Przypomnijmy, że środki antykoncepcyjne nie dają stuprocentowej pewności i niespodzianki się zdarzają. W takim wypadku mają kilka miesięcy na zaakceptowanie rodzicielstwa... Wielu tak zrobi. Ale doświadczenie uczy, że wielu jednak nie...

Odnośnie do małżonków... Seksualność ma służyć nie tylko prokreacji, ale także okazywaniu miłości. Można ją oczywiście okazywać na wiele różnych sposobów. Jednym z nich na pewno jest umiejętność powiedzenia sobie „nie”, gdy partner nie ma ochoty na seks (a jeden z filozofów powiedział nawet, że umiejętność mówienia „nie” stanowi konstytutywną cechę człowieczeństwa). Wspaniale uczy tego konieczność powstrzymywania się od współżycia po urodzeniu przez kobietę dziecka, ale i owa okresowa wstrzemięźliwość związana ze stosowaniem naturalnych metod planowania rodziny. Stosowanie środków antykoncepcyjnych stwarza sytuację, w której seks urasta dość szybko do rangi jedynego wyrazu miłości. Małżonkowie z biegiem czasu zapominają jak inaczej wyrazić swoją miłość. Pojawia się zjawisko tzw. seksu na życzenie przy braku odpowiedzialności za swoje działanie. W tej sytuacji nie ma się co dziwić, że seks staje się bożyszczem, dla którego warto porzucić nieatrakcyjną już żonę dla młodszej, bardziej podniecającej, czy męża, dla bardziej sprawnego w tej dziedzinie...
Dowodem na to, iż odpowiadający niczego tu nie zmyśla są choćby różnorakie publikacje, dialogi w filmach itp., w których z kwestii dopasowania seksualnego przed ślubem czyni się warunek być albo nie być szczęśliwego małżeństwa...
Dodajmy jeszcze dla jasności: jeśli podczas gry wstępnej u któregoś z małżonków wystąpił niechciany w tej fazie stosunku orgazm, to nie ma grzechu, a na przyszłość należy po prostu uważać. Jeśli jednak jest to celowe działanie, to stosuje się do niego to wszystko, co wyżej napisano o stosowaniu antykoncepcji...


Poniżej publikujemy także wyjaśnienie z dnia 23 lutego, łatwo dostępne w naszym archiwum...

Seks przed ślubem jest grzechem. Istnieją oczywiście racjonalne powody takiego podejścia do sprawy, ale zwróćmy na początku uwagę, że dla wierzącego argument „tak uczy Kościół” powinien być rozstrzygający. Kiedy bowiem uświadomimy sobie czym Kościół jest, to jego autorytet w zupełności wystarcza... Przejdźmy do konkretnych argumentów. Trzeba sobie uświadomić, że innym imieniem miłości jest odpowiedzialność. Jeśli kocham, chcę szczęścia osoby kochanej i czuję się za nią odpowiedzialny. Jeśli ze zbliżenia pocznie się dziecko, będzie to od obojga rodziców wymagało zmiany życiowych planów: przyspieszenia decyzji o ślubie, przerwania nauki, pospiesznego poszukiwania pracy, mieszkania itp. Chłopak może od tej decyzji uciec, dziewczyna raczej nie. Nie jest miłością narażanie kochanej osoby na tego rodzaju trudności tylko dlatego, że pragnie się przyjemności czy rozładowania napięcia. To raczej wyraz egoizmu... Jak już napisano miłość to odpowiedzialność. Może się zdarzyć, że poczniecie dziecko (stuprocentowe zabezpieczenia nie istnieją). Dojdziecie jednak z chłopakiem do wniosku, że do siebie nie pasujecie (gorzej, gdy dojdzie do takiego wniosku tylko chłopak). Opowiadanie przed ślubem o dozgonnej miłości niewiele jest warte. Łatwo się z takich deklaracji wycofać. Jak będzie wyglądało w takiej sytuacji wychowywanie waszego dzieciaczka? Czy nie ma ono prawa do bycia wychowywanym przez oboje rodziców? Co będzie czuło, jeśli do nikogo nie będzie mogło powiedzieć „tato”. A jeśli, dla jego dobra, jednak się pobierzecie, to jak będzie się to wasze życie układało? Czy dacie radę męczyć się przez całe życie? Czy dziecko będzie szczęśliwe, mając zgorzkniałych rodziców? A nawet jeśli podejmiecie decyzję o ślubie z radością, to kto zagwarantuje, że po kilku latach, w momencie jakiegoś małżeńskiego kryzysu, istnienie tego małego człowieka nie stanie się powodem wyrzutów wobec partnera? Warto dla chwili pospiesznej, jakby skradzionej przyjemności, narażać tego człowieczka na tego rodzaju przykrości? Innym imieniem miłości jest odpowiedzialność. Wydaje się, iż współżycie przed ślubem jest wyrazem jej braku, gdyż naraża partnera na przeróżne przykrości, nawet jeśli do poczęcia dziecka nie dojdzie. Będzie nią, w sytuacji rozstania się, konieczność tłumaczenia nowemu ukochanemu tego, dlaczego nie jesteś dziewicą. Dla mężczyzny, wbrew pozorom, to jest ważne. Może dlatego, że podświadomie nie chce być porównywany z poprzednikiem... Jeszcze gorzej, gdy zostaniesz porzucona. Dziś być może deklarujecie, że w razie czego nie będziecie mieli do siebie żalu. Ale jeśli decyzję o rozstaniu podejmuje tylko jedna strona, to drugą zawsze bardzo to boli. Łatwiej będzie to znieść ze świadomością, że nie daliście sobie wszystkiego... Być może uległaś, że trzeba się przed ślubem „wypróbować”. Powiedzmy jasno: osoba nie jest rzeczą. To niby oczywiste, ale ludzie nie są skłonni tego zauważać. Wypróbować można kupowane ciuchy, odtwarzacz kompaktowy albo nowy samochód. Osoba zasługuje, by traktować ją inaczej... Obawiamy się, że to nie z powodu seksu rozpadło się niejedno małżeństwo. Raczej chodziło o egoizm któregoś ze współmałżonków. Jak można powiedzieć: „Kocham Cię pod warunkiem, że jesteś dobry w łóżku”? Miłość nie stawia warunków. Miłość daje całego siebie (nie chodzi w tym wypadku o seks). Będziecie ślubowali sobie na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, szczęściu i nieszczęściu... Przecież będziecie partnerami, „dopóki śmierć nas nie rozłączy”... Czy można porzucić kogoś, z kim łączy mnie wspaniała przyjaźń, piękne wspomnienia, a któremu obiecałem miłość do końca życia tylko dlatego, że nie jest dość dobry w łóżku? Czy do tego sprowadza się miłość? Warto też pamiętać, że ludzkie gusta się zmieniają. Dziś młodzi mogą sobie pod względem seksualnym odpowiadać. Ale za dziesięć lat? Jeśli jej temperament się zwiększy, a jego osłabnie, to mają się rozstać? Czy rzeczywiście na tym polega miłość? Bo nam bardziej kojarzy się to z egoizmem: to mnie ma być dobrze, to mnie ma być przyjemnie. A jeśli partner (partnerka) przestaje mi odpowiadać, to zmieniam go jak podarte skarpety... Warto dodać, że w małżeństwie trzeba pielęgnować miłość. Niektórym wydaje się, że ślub to kres drogi. Nic bardziej błędnego. To dopiero początek. Będziecie musieli ze swoja miłością postępować jak ogrodnik postępuje z najpiękniejszym kwiatem... Dodajmy na koniec: Skoro nie jesteście jeszcze w tej chwili gotowi się pobrać, to nie jesteście także gotowi odpowiedzialnie rozpocząć życie seksualne. Proszę o tym pamiętać... Proponujemy jeszcze odwiedzenie kilku stron: http://www.teologia.pl/m_k/zag06-7a.htm#4
http://www.oaza.org.pl/polski/czasopisma/wieczernik/dlaciebie/7.html
http://www.mateusz.pl/pow/011115.htm
http://www.kuria.gliwice.pl/czytelnia/jezuszyje/index.php?numer=03&art;=16


J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg