Elektryk 15.11.2019 18:43

Szczęść Boże. Mam skrupuły, staram się słuchać spowiednika i z nimi walczyć. Ale chciałbym zapytać o podniecenie - a dokladnie o to czy moje rozumienie go jest zgodne z wiarą. Tak, wiem, że jest mnóstwo na ten temat, tak - czytałem to wszystko, ale być może przez moje skrupuły to do mnie nie dociera.

Wywoływanie podniecenia lub też jego podtrzymywanie przy mimowolnym pojawieniu się jest grzechem ciężkim.

Przez wywoływanie podniecenia rozumiem określone czyności/wywoływanie określonych myśli po to by odczuwać przyjemność z pojawianego się podniecenia.
Nie jest według mnie wywoływaniem podniecenia sytuacja w której, mimo podejrzeń, że podniecenie się pojawi robię określoną (niegrzeszną z natury) czynność, w innym - NORMALNYM celu Na przykład:
Chcę popisać sobie lub porozmawiać z dziewczyną/ koleżanką. Ma być to normalna rozmowa. Podejrzewam też, że podczas tej rozmowy pojawi się u mnie podniecenie (jestem osobą młodą, tak na piękno kobiet i kontakt z nimi reaguje mój organizm). Mimo tych podejrzeń nie rezygnuję z rozmowy/pisania i robię to (jest to przyzwoita, normalna rozmowa). Pojawia się podniecenie ale ja staram się nie zwracać na nie uwagi, choć ono cały czas jest. Zajmuję się rozmową, a podniecenie które jest staram się zignorować i nie zaprzątać sobie nim myśli. Czy moja postawa i rozumowanie jest poprawne ? Ja nie widzę w tym nic złego, ale moje skrupulancie sumienie stawia mi różne wątpliwości.

Druga sprawa. Podtrzymywanie podniecenie/zgoda na nie.
Czy jeżeli np. podczas normlanej rozmowy/ normalnego spojrzenia na kobietę (np że ma ładne nogi) pojawi się podniecenie ale ja w myślach mówię sobie: "to podniecenie jest dla mnie obojętne, nie interesuje mnie" mam grzech ciężki? To podniecenie dalej jest, bo rozmawiam z dziewczyną cały czas, nie rezygnuję z rozmowy. Natomiast wszelkie myśli i wyobrażenia nieskromne odsuwam od siebie.
Nie widzę tu grzechu ciężkiego. Czy brak akceptacji podniecenia to poprostu powiedzenie sobie w myślach, że "nie chcę podniecenia, mimo iż ono cały czas będzie" i odrzucanie wszelkich nieskromnych myśli? Czy może jednak trzeba zakończyć rozmowę/nie patrzeć się na dziewczynę? Jeżeli musiał bym zakończyć rozmowę/nie patrzeć się na dziewczyny to wg mnie było by nienormalne. Po to Bóg stworzył kobietę taką, byśmy mogli podziwiać jej piękno. Tak samo z rozmową, przecież nie mogę nie odzywać się do żadnej dziewczyny. Według mnie odrzucanie podniecenia to powiedzenie stanowczego NIE nieskromnym myślom i wyobrażeniom oraz staranie się ignorować podniecenie i nie skupianie się na nim, mimo, że ono cały czas jest - w końcu nie da się sprawić by zniknęło od tak. Czy moje myślenie jest poprawne? Naprawdę bardzo dużo sie nad tym zastanawiałem i szukalem zdrowego podejścia bez żadnego usprawiedliwiania się ale także bez popadania w niezdrowe unikanie wszelkich przejawów seksualności człowieka. Ta postawa którą wyżej opisałem wydaje mi się normalna i zdrowa. Mam rację?
PS. napewno tez zapytam o to spowiednika.

Odpowiedź:

Krótko:

1. Faktycznie, nie ma tu grzechu.

2. Tu też nie widzę grzechu.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg