Gość 30.07.2015 14:21

Witam serdecznie,
Mam pytanie odnośnie spowiedzi.
W trakcie ostatniej spowiedzi, w momencie gdy Ksiądz już się modlił, przypomniałam sobie, iż chciałam wyznać jeszcze, iż czasem czuję złość na męża, dziecko, z bezsilności dam lekkiego klapsa dziecku (choć zdarza się to bardzo rzadko, bo serce mi pęka).
Zawsze potem czuję żal, mam wyrzuty sumienia (jestem osobą nadwrażliwą) i przepraszam. Czy takie "zatajenie" grzechu (gdy nie miałam odwagi już Księdzu przerwać) czyni moją spowiedź ważną?

Czy z emocji należy się spowiadać? (czytałam kiedyś, że złość=grzechowi gniewu, ciężko mi się z tym zgodzić gdyż staram się świadomie nie podtrzymywać w sobie negatywnych emocji...), czy taki klaps jest ciężkim grzechem?


Z góry dziękuję za odp.

Odpowiedź:

Nie wydaje mi się, aby odczuwanie złości na męża, dziecko czy nawet danie mu (dziecku) lekkiego klapsa mogło być grzechem ciężkim. Przeczy temu to, co robisz później: żałujesz, przepraszasz. To raczej wynik tej bezsilności, może tez zmęczenia. Trudno tu mówić o poważnym złu.

Co do moralności uczuć, złości, gniewu... Uczucia nie są grzechem. Nie są, bo nie zależą od człowieka. Uczucia często przeżywamy na przekór sobie samym. Ważne co człowiek z takim uczuciem robi. No bo jeśli tłumiąc to uczucie zaczyna się za tego, na którego się zezłościł modlić, to nie tylko nie jest to grzech, ale nawet wielka zasługa. Albo np, gdy człowiek odczuwając złość czy gniew zaciska zęby i nic złego nie robi. Ani czynem ani słowem. W takim wypadku, czego by nie czuł w sercu, można powiedzieć, że opanował pokusę do grzechu. Tak więc liczy się to, co człowiek z tym swoim negatywnym uczuciem zrobi. Pewnym problemem jest tylko, czy przypadkiem człowiek tego uczucia jakoś w sobie nie pielęgnuje, nie podsyca. Tak może być, gdy to uczucie trawi człowieka przez dłuższy czas. Wtedy warto się zastanowić. Ale ciągle będzie to najwyżej niepotrzebne wystawianie się na pokusę, a nie faktyczna krzywda uczyniona bliźniemu...

Zatajenie... W Twoim przypadku nie ma mowy o zatajeniu, bo chodziło z całą pewnością najwyżej o grzech lekki. Gdyby chodziło o grzech ciężki....

Gdy człowiek w trakcie gdy ksiądz w spowiedzi mówi przypomni sobie jakiś grzech ciężki, powinien jeszcze go dopowiedzieć. Są zresztą spowiednicy, którzy pouczenie kończą pytaniem "czy chcesz jeszcze coś powiedzieć". Ale większość ludzi ma jednak opory przerywać księdzu, wtrącać coś jeszcze. Zasadniczo uważa się taką spowiedź za ważną. Oczywiście grzech trzeba wyznać przy następnej spowiedzi dodając, jak to w poprzedniej było. Jednak nie ma zatajenia, bo nie było intencji zatajenia. Było zapomnienie, a potem skrępowanie, by księdzu przerywać. Ale nie celowe zatajenie. Więc spowiedź jest ważna.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg