• Robson
    23.07.2010 00:55
    To jak to jest, w Biblii, którą rzekomo kapłani kierują się w życiu jest napisane, że "żeby być dobrym kapłanem najpierw trzeba być dobrym mężem i ojcem, bo kto nie potrafi stanąć na czele rodziny nie będzie mógł stanąć na czele kościoła". Także drodzy księża, wybierając życie w celibacie już na wstępie przekreślacie siebie jako dobrych duchownych.
  • chordad
    23.08.2010 02:08
    @robson
    zgoda, jest taki tekst,
    ale jest też taki:
    "są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!" Mt 19,12
  • pytajnik
    06.02.2011 12:48
    No, dobrze. Umiłowanie tej, as nie innej drogi życia jest podstawowym wyznacznikiem powołania? A co z sytuacjami, kiedy ludzkie umiłowanie jakiejś drogi jest nagle weryfikowane przez odmowę Kościoła (władz zakonnych, psychologa, komisji kwalifikacyjnej do seminarium czy jakkolwiek się to coś nazywa)? Człowiek ma dalej wielkie umiłowanie tej drogi, często żadna inna nie wchodzi w grę - a tu "nie wolno"? To gdzie tu jest powołanie, do czego?
    • luk91
      02.07.2011 19:22
      Podstawowy wyznacznik, ale nie jedyny i wcale z niego nie wynika, że jak umiłował to, to już jest powołanie, może być, ale nie musi, dlatego Kościół weryfikuje później. Osobiście sądzę, że jeżeli coś wyszło, że ktoś nie może być w zakonie czy seminarium to zawsze może spróbać za jakiś czas jeszcze raz, a jeżeli faktycznie nie da rady to myślę, że nie ma powołania, trzeba ufać Kościołowi, no i Bóg chyba by nie obdarzył takim powołaniem, które jest niemożliwe do zrealizowania.
      Trudna sprawa jest ta opisana przez Ciebie, takie osoby często mają niezły krzyż, ale muszą go nieść, warto o kierownika duchowego - co dalej mają robić i jakie jest ich powołanie.

      Chociaż człowiekowi ciężko to czasem zrozumieć, wyroki Pana są naprawdę najlepsze z możliwych.
      • pytajnik
        31.03.2012 08:24
        Na ogół jeśli występują jakieś obiektywne przeszkody, to ponowne próby też do łatwych (ani krótkich) nie należą. Mam za sobą kilkanaście lat czekania, próby trzy - w różnych miejscach, w różnych formach. Ostatnia próba ciągnie się piąty rok. Mam nadzieję, że niedługo usłyszę definitywne tak albo nie. Jeśli to będzie nie, to będę jeden raz tylko jeszcze o śluby prywatne prosić. Taka prośba też już była, też padło: nie. Po ludzku to jest straszne. W wierze zostaje tylko Krzyż.

        Co dalej robić? Żyć. Próbując nie przejmować się oskarżeniami, że "uciekam przed powołaniem", że "nie podejmuję decyzji z wygodnictwa i egoizmu", że jestem obrzydliwym singlem żyjącym w grzechu ciężkim (bo na pewno z kimś -albo z wieloma kimsiami - żyję, tylko to ukrywam), względnie (jeśli nic nie ukrywam) że wchodzi w grę jakaś krzywa orientacja seksualna. To wszystko po ludzku bardzo boli. Dobrze, można to ofiarować. Można czekać - nie, nie w nieskończoność, tylko do śmierci :P. Można - jak niedoszły kameduła piszący poniżej - próbować zorganizować sobie jakoś inaczej życie, chociaż ja akurat (z doświadczeniem prawie 20 lat próbowania i czekania) nawet wyobrazić sobie nie potrafię, że w moim życiu jest jakaś inna miłość.

        Więc - jeśli Pan nie zdecyduje inaczej - zostaje tylko Krzyż. I tyle.
  • luk91
    02.07.2011 19:15
    @ Robson
    Przepraszam, że to napiszę - na tym wiara.pl to coraz więcej w komentarzach czy na forum jest steków bzdur.
    Po pierwsze wcale nie zacytowałeś i trochę poprzekręcałeś (nie chcę mi się szukać teraz tych wersetów, żeby odkręcać, bardziej dociekliwi mogą), ale wiadomo mniej więcej o jaki fragment chodzi. Po drugie absolutnie wyrwane z konekstu. Poczytaj nieco więcej (w porządnych źródłach) o celibacie - historii, teologii, korzyściach z niego płynących). Przecież sam św. Paweł był bezżenny (a nakładał ręce na głowę - przekazywał kapłaństwo, był kapłanem) i to dla niego było ideałem i zachęcał innych do tego. Wczytaj się dokładnie i ze zrozumieniem w ten fragment o którym mówisz, zobacz, że idzie tam o to, by osoby wybierane do kapłaństwa były najgodniejsze, chodzi o to by ktoś kto jako głowa rodziny był zły nie był święcony, ale to nie oznacza, że ktoś kto nie ma rodziny nie może być (jak wspomniałem - sam Paweł był), a dlaczego Paweł zaleca, żeby przyszły biskup dobry ojciec, ,,mąż jednej żony" itd., a nie bezżenny (wiemy, że to było dla niego ideałem), bo po prostu wśród ludów pogańskich takich nie było i lepiej, żeby znaleźli niepijaka, z jedną żoną, troszczącego się o rodzinę wśród mnóstwa z wieloma żonami, pijakami itd. niż znaleźć bezzennego, którego nie ma. Listy Pawłowe są pisane do konkretnych społeczności i to trzeba brać pod uwagę! Zresztą co ja gadam - wystarczy się wczytać ten fragment i człowiek widzi o co w nim chodzi - bynajmniej nie o zakaz celibatu.
  • szczęśliwa :)
    31.07.2011 18:53
    Bardzo dziękuję za ten tekst. Od bardzo długiego czasu czułam powołanie do życia zakonnego ale właśnie nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na pytanie czy to jest właśnie Boży plan? Ten tekst rozwiał wszelkie moje wątpliwości :) Nawet nie wiecie jaka jestem dzięki temu szcześliwa :) Jeszcze raz wielkie Bóg zapłać!!
  • marekbartosik2
    07.08.2011 16:56
    Czytając pismo Św. Jeśli chodzi o temat małżeństwa . To zrozumiałem to w ten sposób : Pan Jezus nic nie mówi na temat małżeństwa że nie wolno kobietą wychodzić za mąż czy , mężczyźnie nie wolno brać sobie kobiety za żonę aby później z nią obcować . Moim zdaniem księża mogą z kobietą brać ślub kościelny i z nią obcować , pod warunkiem : to jest napisane przez apostołów ;ŻE NIE BĘDĄ ICH ZANIEDBYWAĆ , GDY BĘDĄ PEŁNIĆ SWOJE OBOWIĄZKI .Czyli chodzi tu o obowiązki kapłańskie . I moim zdaniem kapłan powinien dawać przykład jak rodzina chrześcijańska powinna wyglądać . Również powinien kapłan normalnie pracować i nie tylko DUCHOWO ale również fizycznie . Ja bym proponował aby poznać prawdziwą wiarę w BOGA ; GORĄCĄ MODLITWĘ NA RÓŻAŃCU . CZYLI NOM STOP.Ja np. mam kontakt duchowy . Ale mam tylko wykształcenie zawodowe i -- ZA KSIĘDZA NIE MOGĘ IŚĆ . POZDRAWIAM
    • Mariusz
      18.08.2011 20:44
      Dobrze. Jest sobie osoba która chce wstąpić do kamedułów. Ale jej się tego zabrania i utrudnia - czytaj ojciec przeor i mistrz nowicjatu nie chcą jej przyjąć do zakonu. I trwa to kilka lat. W moim ponad 9 lat. Potem chcą mnie przyjąć. Międzyczasie poznaję dziewczynę. I zaprzyjaźniam się. I zaczyna się między nami układać. Zakon mówi nie. I kiedy zakon mówi tak, co robić. W sercu rozdwojenie. Z jednej strony walczyłem ponad 9 lat o to by zostać kamedułą, z drugiej... Żenie się i już na ślubie wiem że źle robię. Ba w będąc w narzeczeństwie przyjeżdzam do Krakowa. Mam dzieci, żonę i nie ma dni, godziny bym nie myslał o kamedułach... Czy to powołanie? Co jest moim powołaniem? Wiem że nie ma dla mnie odwrotu. Nie można cofnąć czasu, nawet gdy się rozwiodę kameduli i tak mnie nie przyjmą bo nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny. Jedyną nadzieją dla mnie jest zostanie wdowcem. Wtedy będę mógł wstąpić do kamedułów. Ale czy można modlić się o śmierć żony i dzieci by zostać kamedułą??? Może Bóg ma wobec mnie plan którego ja nie znam i którego nie poznam...
      • gość
        21.08.2011 22:16
        bardzo żal mi takich ludzi :(
      • Paweł
        10.08.2012 03:00
        I jak długo będziesz kombinował po swojemu, tak długo planu Bożego nie poznasz, bo Bóg nie wchodzi człowiekowi w zdanie, gdyż nas wolnymi stworzył. Z resztą, nawet w tym artykule jest mowa, że po złożeniu ślubu - kapłańskiego, małżeńskiego itp. - to nie ma co gdybać, że to nie ta droga, albowiem to jest właściwa droga, mocą świętości zawartego sakramentu.

        P.S.
        Czyż nadmiar wątpliwości właśnie z ziarna strachu nie wyrasta; takie wiemy kto sieje - zwodzicel i kłamstwa ojciec.

        Ot refleksja.
      • mhł
        13.08.2013 00:11
        mhł
        Uwierz w Opatrzność naszego Ojca.


        Jak pisał autor:
        Nawet jeśli po ludzku rzecz biorąc czyjś wybór był błędem, Bóg przez sakrament tę pomyłkę niejako „zatwierdził”..

        Podobnie jak Pan "zatwierdził" nas jako grzeszników i ukochał nas ofiarowując Siebie za nas, abyśmy mogli się nawrócić i mieli udział w Chwale

        Pan zatwierdził twój wybór, bo

        "Kiedyś nie będziemy sądzeni z tego, jaką drogę żeśmy wybrali, ale czyśmy idąc tą drogą kochali..."
      • Anna
        23.09.2013 12:05
        Nie można tak myśleć, skoro wszedłeś już w związek małżeński to to jest Twoje powołanie, Bóg Ci będzie błogosławił na drodze którą wybrałeś. Jeśli jesteś w małżeństwie i myślisz dalej o kamedułach to jest pokusa. Skoro podjąłeś taką decyzję a nie inną to trzeba w niej trwać, trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Mam wrażenie że mylisz cel ze środkiem- małżeństwo to środek do celu- celem jest stanie się świętym. Świętym można być i w rodzinie i w zakonie. Tak samo środkiem do celu jest zakon. A nie że celem w życiu ma być zakon. Poczytaj trochę pism od św. Ignacego Loyoli.
      • Tak, ma plan
        21.03.2018 22:55

        Bóg ma plan. Błędem jest to, że się nie uczy w kościele rozeznawania i tego, że o dar prawidłowego rozeznawania natchnień trzeba się stale modlić do Boga, zawsze za wstawiennictwem Maryi, by Szatan nie zwiódł. Najważniejsze jest pytanie o wszystko Pana Jezusa i Maryi i czekanie na Ich odpowiedzi, a następnie podanie możliwości do rozeznania kierownikowi duchowemu i zaufanie Jego odpowiedzi. To, co On odpowie, to będzie to samo, co odpowiedział nam po naszych pytaniach Pan Bóg, choćbyśmy nie powiedzieli kierownikowi, jakie otrzymaliśmy znaki od Boga. On powie...to samo, bo Duch Święty sobie nie przeczy. Istotne przy rozeznaniu jest też to, żeby pytać o tak fundamentalne kwestie Pana Jezusa i Maryję co najmniej kilka razy, też przy użyciu Biblii czy zatwierdzonych przez KK dzieł mistyków ze słowami Pana Jezusa, bo On przez nie też odpowiada. Jak też przez wydarzenia i przez ludzi. Dodatkowo, trzeba koniecznie powołanie rozeznać w logice całego naszego życia - jaką drogą Bóg nas prowadził, jakimi ścieżkami dotąd, czego nas uczył, jakie umiejętności nabyliśmy, bo wszystko to miało nas doprowadzić do pełnienia Jego woli. I rozeznane miejsce (dany zakon czy inna wspólnota kościelna; praca; małżeństwo, itd.) zgadza się z tym, jakie umiejętności w życiu nabyliśmy, bo Bóg nas przygotowywał do pełnienia Jego woli (to nie znaczy, że potem nie zechce, abyśmy jeszcze czegoś się nauczyli, stale się uczymy, ale do tego miejsca, w jakim chce nas zgodnie ze swoją wolą postawić, już nas latami przygotowywał, nawet jeśli nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Jeśli w momencie rozeznania miejsca np. pracy zobaczymy, że to, czego się uczyliśmy, pasuje logicznie do tego miejsca, to jest to. Kolejne znaki, że to jest to miejsce z woli Boga, dobrze rozeznane: w pierwszym odruchu poczucie, że to jest właśnie to, a zaraz bunt: "o nie, tylko nie to!", "o nie, nie dam rady!", "o nie, o ponad moje siły!", "nie nadaję się!" Tak, to Bóg. :) Czasem zastanawiamy się, skąd się taka myśl w ogóle wzięła, ale kiedy zrozumiemy, że mamy za tym iść i cierpliwie będziemy znosili przeszkody, potwierdzające wolę Bożą, ufając Bogu i prosząc Go bez zamartwiania się o prowadzenie, skupiając się na tym, co zgodnie z Jego wolą mamy zrobić dzisiaj, to pewnego dnia te przeszkody same ustąpią - kiedy będzie odpowiednia pora. Bo tylko taki czas u Boga istnieje. Sam wtedy da myśl, by gdzieś pójść i wtedy już tam będziemy bez problemu. Pierwsza zasada u Boga to cierpliwość, cierpliwość i cierpliwość. O którą warto też prosić. Następne ważne wskazówki w rozeznaniu głównych spraw to to, że gdy w to miejsce pójdziemy, to jesteśmy tam szczęśliwi wewnętrznie, bo czujemy, że jesteśmy na swoim miejscu. Poza tym ważne jest rozeznanie pragnień swojego serca, które łatwiej dostrzec wtedy, gdy się Bogu oddaje swoją wolę. Te właśnie pragnienia serca, np. nauka czegoś, kapłaństwo lub jakieś apostolstwo, głębokie pragnienie rodziny albo poznanie kogoś i ta, jak wcześniej napisałam, pewność, że to jest ta jedyna osoba, to jest właśnie wola Boża. Jeżeli na pewnym etapie miałeś głębokie pragnienie bycia zakonnikiem, to zapewne Bóg Ciebie do takiego życia powołuje. A jak było z małżeństwem? Czy tylko w trakcie ślubu miałeś poczucie, że źle robisz, co by było pokusą, czy też pragnienie posiadania przez Ciebie Rodziny pojawiło się na którymś etapie Twojego życia jako głębsze pragnienie, ale z powodu czucia się powołanym do zakonu zacząłeś myśleć, że to pewnie nie do rodziny masz powołanie? Jeżeli na którymś etapie swojego życia miałeś takie głębokie pragnienie posiadania swojej Rodziny, a tylko na ślubie pomyślałeś, że źle robisz, to się nie pomyliłeś i to, co na ślubie, było podszeptem Złego, który miłości nie znosi. Jeżeli zatem czułeś pragnienie i posiadania własnej rodziny, i zostanie zakonnikiem, to kameduli Cię nie przyjęli i przyjąć nie mogli, bo Bóg nie chciał. Zwłaszcza, że przez aż tyle lat nawet nie dali Tobie szansy wstąpienia do Nich na próbę – to znak, że nie tutaj Cię Bóg powołuje. Kameduli są bowiem zakonem ściśle klauzurowym, zamkniętym, a Bóg Cię zapewne powołuje do któregoś z III zakonu: tercjarzy lub oblatów. W tych zakonach, do którego ja też mam powołanie i jestem w trakcie przyjmowania, można zarówno posiadać własną rodzinę, jak i być zakonnikiem czy zakonnicą. To trudna droga, bo dąży się do doskonałości w rodzinie, podążając za wymogami podobnymi do zakonników mieszkających w klasztorach, ale pozostając w świecie, pracując w nim i mając własną rodzinę. Pytaj Pana Jezusa i Maryję o to, czy masz powołanie do takiej wspólnoty i do której, dadzą Tobie odpowiedź. Ale pierwsze i najważniejsze, najpierw módl się o to, by Bóg dał Tobie kierownika duchowego, a następnie, gdy udasz się gdzieś do spowiedzi i będziesz miał natchnienie, że to może ta osoba, to po rozgrzeszeniu zapytaj tego kapłana o coś, co Ciebie interesuje z dziedziny wiary czy duchowości. Jeśli odpowiadając Tobie, widać będzie, że bardzo dobrze się rozumiecie, to zapytaj Go o kierownictwo. Jeśli się zgodzi, to jest ten od Boga i Jemu bądź posłuszny, kieruj się w rozeznaniu ostatecznie światłem, które On dla Ciebie dostał, bo przez Niego Bóg będzie chciał działać. Dopóki Go nie otrzymasz, a będziesz pytać o coś Boga, to Bóg Ci przyśle kogoś kochającego Boga, nawet świeckiego czy laika, kto zna odpowiedź na Twoje pytanie. Albo kto będzie Ci dany do pomocy w rozeznawaniu na czas do znalezienia kierownika stałego. I prawidłowemu rozeznaniu woli Boga towarzyszy zawsze pokój serca. Gdy pod wpływem rozeznania następuje niepokój albo wewnętrzne poczucie zamętu, to znak, że to nie wola Boga i że nie tutaj powinniśmy być. Warto też poczytać książki s. Alicji Lenczewskiej i św. Katarzyny ze Sieny „Dialog o Bożej Opatrzności”, a także listy św. o. Pio i „Dzienniczek” św. Faustyny, by z nich zrozumieć lepiej działanie Boże).
      • Tak, ma plan
        21.03.2018 22:56
        Nie można Bogu przypisywać czegoś, co jest naszym wyborem, a nie świadomie rozeznaną Jego wolą (czasami jest tak, że ktoś nie do końca świadomie, ale pochwyci natchnienie od Ducha Świętego i za nim pójdzie, ale zwykle wielu tylko podąża w tym kierunku mniej lub bardziej, jeśli nie rozeznaje świadomie woli Boga), tak, jak nie można Mu przypisywać czyjegoś złego postępowania. Ten, kto pisał artykuł, myli się, bo Bóg nie „przyklepuje” decyzji, które zostały przez człowieka zawarte wbrew Jego woli. Tylko cały czas próbuje człowieka prowadzić ku tej drodze, którą Jemu przeznaczył. Dlatego np. ktoś nie jest przyjmowany dość długo do jakiejś wspólnoty i nie dostaje nawet szansy, bo to po prostu nie jego miejsce. Nie wystarczy „chcieć” być księdzem czy należeć do jakiegoś zakonu. TRZEBA MIEĆ DO TEGO KONKRETNIE DANE PRZEZ BOGA POWOŁANIE I DO TEGO ŚWIADOMIE ROZEZNANE. Spotykałam ludzi, którzy chodzili od jednej wspólnoty zakonnej do drugiej latami, narzekając, że tu i tam nie chcą Ich przyjąć. Duch Święty wtedy dawał tylko jedno pytanie: „czy otrzymał Pan/Pani powołanie”. „Nie” – padała odpowiedź. To koniec rozmowy i koniec chodzenia od zakonu do zakonu z prośbą o przyjęcie. To nie zabawa, tylko wybranie kogoś przez Boga i tylko taka osoba może tam wstąpić – a nie ktoś, kto ma taką ochotę, bo sądzi, że by się tam dobrze czuł (jeśli komuś się mylnie wydaje, że wspólnota jest przede wszystkim po to, by tam się „dobrze czuć” i aby „było przyjemnie”, to w ogóle jeszcze nie ma nawet łaski wiary, gdyż Pan Jezus mówił, że nie ma pójścia za Nim bez wzięcia na siebie krzyża i bez prześladowania przez innych, bo „uczeń nie jest większy od swojego Mistrza”, którym jest Pan Jezus) albo dlatego, że rodzice mieli taka ambicję dla dziecka, itp. Nie tylko ktoś taki w tym nie wytrwa, bo to nie Jego czy Jej droga, ale będąc nie na swoim miejscu nie będzie szczęśliwy i spełniony, ale też nie podoba się to samemu Bogu. To nie dla radości samej w sobie, tylko dla prowadzenia innych do Boga, to bardzo trudna walka o dusze innych i dlatego na powołanych rzuca się ze złości całe piekło. Odpowiedź na nie to przede wszystkim wielka odpowiedzialność, z której trzeba sobie w momencie podejmowania decyzji zdawać sprawę. Bowiem, chociaż Bóg nikogo nie zmusza do szukania swojej woli, to jeśli ktoś zechce ją poznać, pozna i nie wypełni, to będzie już za to sądzony na Sądzie Ostatecznym: „Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”.Łk 12:46—48. Podobnie, jeśli ktoś jest pewien, że otrzymał powołanie akurat na księdza czy na zakonnika/zakonnicę w zakonie obwarowanym trzema tradycyjnymi ślubami, otrzyma święcenia i odejdzie, bo nie wytrwa lub by założyć własną rodzinę, to Bóg uszanuje wolną wolę danego człowieka, ale go nie pobłogosławi, bo to wtedy będzie wbrew Jego woli. Jak mówi do s. Alicji Lenczewskiej, taki człowiek nie zazna wtedy pokoju serca, a właśnie ten jest, jak pisałam wcześniej, objawem tego, że jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być, zgodnie z wolą Boga. Co więcej, Bóg będzie robił, co się da, bezpośrednio i przez tych, którzy Jemu służą, żeby ta osoba, która porzuciła drogę swego powołania, wróciła na nią. On o każdego walczy, do ostatniej chwili naszego życia, tak bardzo chce naszego Zbawienia i naszego dobra.
      • Tak, ma plan
        21.03.2018 22:57
        Cytuję tutaj słowa samego Pana Jezusa, przekazane kapłanom przez ks. Ottavio Michelini (posiada imprimatur KK): „Jezus: Dziś piekło nie boi się ani biskupów, ani kapłanów (chyba z nielicznymi wyjątkami), bo nie mają oni najmniejszej wizji, a więc i przekonania, że podstawowym problemem Kościoła jest zbawienie waszych dusz i prowadzenie walki z tymi, którzy chcą ich zguby. Reagują nawet negatywnie wobec tych rzeczywistości duchowych i wobec Moich wymagań. Oznacza to, że nie szukają oni dusz, ale siebie samych w swej subtelnej i ukrytej zarozumiałości. Reagują oni negatywnie wobec Moich nawoływań i tym sposobem utwierdzają się w swej nieuleczalnej ślepocie. Co za sprzeczność wobec powołania, którego pragnęli nie dla dobra dusz, ale dla własnych interesów, czyli dla własnej pychy”, s. 216. „Jezus: (…) Prawdziwi kapłani wiedzą, że trzeba poświęcać wiele czasu modlitwie. Tylko dzięki modlitwie i cierpieniu, dziś tak unikanemu, kapłan staje się mocny mocą Moją.Kapłan powinien żyć wiarą. Jest rzeczą niemożliwą, by kapłan nie był mężem wiary. Czy sądzisz, że mieli wiarę ci, którzy opuścili Mnie, by biec za próżnymi przyjemnościami świata? I czy mieli wszyscy wielką wiarę, którzy pozostali? Na nieszczęście, nie”. I dalej mówi tak: „Liczni biskupi i kapłani w Moim Kościele nie mają jasnego rozeznania, co do przyczyn swojego powołania. Jest to prawdziwy paradoks. Ja, Jezus, chcę by biskupi, kapłani i wierni byli współodkupicielami. Czyli powinni ze Mną dalej kontynuować tajemnicę Odkupienia. Co oznacza odkupić duszę, jeśli nie uwalnia się jej od najbardziej straszliwego i szkodliwego terroru szatana?”, s. 222. „Nie znają odpowiedzialności związanej z ich stanem. A przecież tu chodzi o dusze!”, s. 226. A teraz dojdźmy do samego sedna, czy można zostać księdzem albo zakonnikiem/zakonnicą tylko dlatego, że się „chce” albo dlatego, że tak np. chce rodzina: „Jezus: Kapłanem można być tylko z powołania. Wszelka inna droga byłaby nie tylko grzechem, ale i świętokradztwem. Oto, mój synu, problem powołań kapłańskich. Tak jak Ojciec mój, w zamiarach swej Opatrzności, składa w sercu człowieka zdolności i talenty różne, by w wielkiej rodzinie ludzkiej wszyscy wzajemnie uzupełniali się oraz włączali się w ustalony porządek, tak Ja, w Moim Kościele składam do serc Moich wybranych drogocenne nasionko powołania. Zostaje ono przyjęte i przechowane, a następnie rozwija się w sercach wybranych z pomocą otoczenia: rodziców, opiekunów itd... Za wiele powołań zmarnowanych winni odpowiadać często opiekunowie. Wiadomo jest, że rodzice - poganie lub niedbali w wierze, często przeszkadzają powołaniu danym przeze Mnie ich dzieciom, z wielką szkodą dla Kościoła. Jest to straszna odpowiedzialność!” – s. 250. „Jezus: Z chwilą, gdy Bóg rzuca nasionko do duszy od wieków wybranej, ma być ono strzeżone i chronione przez tego, komu zostało ono dane. Również przez tego, kto z woli Opatrzności, ma obowiązek spełniać z wiarą i miłością zadania wychowawcy”, s.256.
      • Tak, ma plan
        21.03.2018 23:02
        I o sednie powołania zarówno do kapłaństwa, jak i do małżeństwa, a może do zakonu i małżeństwa dla tych z III zakonów: „Jeśli młodzi ludzie zawierają sakramentalny związek, nie orientują się w jego naturze, ani celu, czy nie będą potem nieszczęśliwi? Jeśli kleryk pragnie otrzymać sakrament kapłaństwa i nie pozna do głębi jego istoty, natury i celu, to będzie jeszcze bardziej nieszczęśliwy i narazi wielką liczbę dusz, zależnych od jego kapłaństwa, w planach Bożej ekonomii”, s. 254. „Jezus: Dobrze uczyniłeś, synu, odradzając wstąpienie do seminarium lub zgromadzenia tym, którzy szukali u ciebie porady. Wątpiący i niepewni, nie umieli rozstrzygnąć problemu swego powołania (…) Kto jest przekonany o słuszności swego postępowania, nie liczy się z sądami świata, lecz kieruje się we wszystkim wolą Bożą”, s. 256. Otóż to. Czyż nie o tym samym wyżej pisałam? A skąd ci ludzie mają się tego dowiedzieć i uczyć? Od tych, którzy stanęli przed Bogiem w prawdzie o sobie, którzy Go kochają i z pokorą żyją pełnieniem Jego woli, nic nie ufając sobie i oddają się pod opiekę Maryi, by chroniła i by Szatan w niczym nie zwiódł, w tym w prawidłowym rozumieniu słowa Bożego i w rozeznaniu dla siebie i dla innych, których Bóg nam przysyła: „Nie można nigdy dać ani przekazać innym tego, czego się samemu nie posiada. Orientacja i formacja dawana kandydatom do kapłaństwa jest zupełnie inna od tej, której Ja żądam, a nawet zupełnie jest przeciwna. Jeśli pasterze i wychowawcy nie są sami duszami ofiarnymi, nie potrafią kształtować dusz ofiarnych i świętych” – s. 255. „Jezus: Czyli inaczej - jest to uczenie własnym przykładem. Przełożeni i nauczyciele winni być świętymi, w całym tego słowa znaczeniu. W rzeczy samej nie jest możliwą żadna nauka o świętości, bez obecności i przykładu świętych mistrzów” – s. 260. http://www.prorocykatolik.pl/documents/Or%C4%99dziePanaJezusadokap%C5%82an%C3%B3w-OttavioMichelini.pdf Na tym właśnie polega podjęcie decyzji o przyjęciu powołania do zakonu czy do kapłaństwa: na pełnej świadomości za to, że to wielka odpowiedzialność za zbawienie innych, a więc że najpierw trzeba stać się w pełni odpowiedzialnym za siebie i mieć silną wolę podążania za Bogiem. Bo od stanu duchowego osoby powołanej zależy stan duchowy innych ludzi. Ale trzeba też wiedzieć, że skoro Bóg jakieś miejsce nam wyznaczył, to i da nam łaski potrzebne do wypełnienia swoich zadań. I pomoże, o ile my sami będziemy chcieli walczyć najpierw o swoje wzrastanie w wierze z pomocą Bożej łaski, a zarazem o wszystko pytać Pana Boga i Maryję dla dojścia do Boga i dla zbawienia innych ludzi oraz dusz czyśćcowych. W każdej sytuacji, czy ma się powołanie do służenia Bogu jako kapłan czy zakonnik, czy nie, warto czytać te słowa Naszego Pana, przekazane świętemu kapłanowi, o. Dolindo Ruotolo OFM, i według Nich żyć: https://pl.aleteia.org/2017/06/29/akt-oddania-jezusowi-spisany-przez-ks-dolindo-ruotolo-nowe-tlumaczenie/ .
      • Tak, ma plan
        21.03.2018 23:23
        Tutaj słowa Pana Jezusa na temat powołania, „Słowo pouczenia”, s. Alicja Lenczewska (imprimatur KK): Pn. 09.X.89 godz. 12:20 Powiedziałem ci dziś o powołaniu do kapłaństwa lub zakonu. Podstawą powołania powinno być gorące umiłowanie Boga, ukochanie Mnie ponad wszystko i wszystkich. Miłość, dla której pozostawia się wszystko, zapomina o sobie i przyjmuje każdy trud i cierpienie. Idąc za głosem powołania nie trzeba spodziewać się ani pragnąć łatwiejszego życia, mniejszego cierpienia i trudu niż w świecie, komfortu psychicznego czy fizycznego. Odejście od świata do służby przy Mnie nie może być podyktowane chęcią ucieczki od trudu życia w świecie i zła, jakim świat jest wypełniony. Świat nie jest piekłem, a życie w kapłaństwie lub w zakonie nie jest niebem. Niebo lub piekło każdy człowiek nosi w swoim sercu: Niebo, gdy dusza jego zatopiona jest we mnie, piekło, gdy porzuca Mnie i żyje według reguł narzuconych przez świat. Niebem Ja jestem, a piekłem wszystko, co jest poza Mną. I można żyjąc w świecie żyć jednocześnie w Niebie Miłości albo żyjąc w zakonie czy kapłaństwie tkwić w piekle oziębłości i umiłowania siebie. Droga, na którą powołują Moich wybranych zawsze jest drogą Moją i Maryi – tak samo trudną i bolesną, wymagającą zaparcia się siebie i wytrwałości. A im powołanie wznioślejsze i pragnienie świętości większe, tym bardziej droga usłana jest wieloma bolesnymi oczyszczeniami – cierpieniem ciała i duszy. Wielkiej miłości potrzeba, by je pokonywać. Wielkiego oddania i zawierzenia Bogu – swemu Oblubieńcowi i Ojcu. Jeśli serce nie jest pełne takiego oddania, umiłowania i zawierzenia, lepiej poczekać, lepiej pozwolić, aby serce dojrzało niż postąpić pochopnie, a potem uciekać jak Jonasz od miłości Boga do miłości siebie, do egoizmu. Gdy Ja wzywam Moje wybrane dziecko, a ono pragnie Mnie usłyszeć, pokochać i odpowiedzieć na Moje wołanie w sercu, wtedy nadejdzie czas upragniony: czas zaślubin, które Ja przygotuję. I nadejdzie czas dzielenia trudu, ofiary i radości wraz ze Mną – Zbawicielem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym. Mk 12, 28-34 Największe przykazanie”, s. 11 . I o porzuceniu przyjętego od Boga powołania, Pan Jezus: „Śr. 24.XI.93. g.20 Obietnice składane Bogu mają moc. Ja o nich pamiętam zawsze, nawet wtedy, gdy ty zapominasz. Są one ważne i brzemienne w skutki zawsze - jeśli świadomie się ich nie wyrzekniesz. Ale w takiej sytuacji są brzemienne w skutki obietnice złamane. Złamanie (z własnej woli) obietnicy danej Bogu jest tragedią człowieka i nigdy nie zazna on uspokojenia w sercu swoim. Ps 119,1-2 „Szczęśliwi, których droga nieskalana. Którzy postępują według Prawa Pańskiego. Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia, całym sercem Go szukają”, s. 66, http://slowopouczenia.com/ . I najważniejsze, tym bardziej Bóg każdego wspiera, im bardziej jesteśmy Mu za wdzięczni za wszystko, co nam w swej dobroci zechciał dać jako różne łaski i za wszystkie próby, przez które oczyszcza nasze dusze. Poza tym wdzięczność Bogu jest wprost proporcjonalna do stopnia pokory. Błogosławię Wam wszystkim!






      • Tak, ma plan
        21.03.2018 23:34
        "Pan zatwierdził twój wybór, bo "Kiedyś nie będziemy sądzeni z tego, jaką drogę żeśmy wybrali, ale czyśmy idąc tą drogą kochali..." Niezupełnie prawda. Samo pełnienie woli Boga bez miłości Bożej w sercu, czyli wykraczającej poza miłość własną, nie tylko na niewiele się zda, ale nawet może doprowadzić innych do zgorszenia i odejścia od wiary tych słabszych w wierze. Ale w żaden sposób nie możemy powiedzieć, że dla Boga nie ma znaczenia, żebyśmy kochając innych Jego miłością, czyli chcąc dobra innych, nie szukali tej drogi, którą nam przeznaczył, ponieważ to jest fundament naszej wiary, zawarty również w modlitwie będącej sednem chrześcijaństwa: "Ojcze nasz". Nawet jeśli ktoś nie rozeznał świadomie woli Boga w swoim życiu, a czyni dobro, prawdziwe czyli bezinteresowne i zgodne z Jego sumieniem dla dobra innych, to też daje posłuch Bożemu natchnieniu, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Inaczej mówiąc, to, co jest naprawdę dobre, a nie jest tylko pozornym dobrem, zawsze pochodzi od Boga i jest Jego wolą. Choćby się nie obrało świadomie drogi, którą Bóg komuś przeznaczył, On do końca naszego życia czyni wszystko tak, by nas w jej kierunku prowadzić. Co wiem również z własnego doświadczenia. Z Bogiem.
      • Tak, ma plan
        21.03.2018 23:41
        Żeby obraz był pełen. Jeśli ktoś nie dostaje od Boga światła co do Jego woli, bo na drodze duchowej Bóg dopuszcza takie próby jak np. noc ducha, gdy trudno jest poznać wolę Boga, to wtedy Bóg przyjmie to, co pełnimy, ale pod tymi warunkami łącznie: - spełniamy nasze stałe obowiązki lub pójdziemy na te wskazane nam spotkania, które Bóg dał nam poznać jako swoją wolę zanim zabrał nam światło, wprowadzając nas w tą próbę, - od samego ranka będziemy prosić, by w tym dniu pełniła się wola Boża i by Bóg w tym dopomógł. Wtedy możemy założyć, że ją pełnimy, bo Bóg wie, że Go o to poprosiliśmy. A skoro tak, to sobie z nami poradzi. To właśnie powiedział i do św. s. Faustyny.
  • piotrekkkkkkkkk
    12.10.2011 19:13
    Jestem piotrek w przyszłosci chiałbym zostac kapłanem chciałbym z kims pogadać moje gg 31516052
  • Modlitwa
    11.05.2014 12:22
    MODLITWA OJCA ŚWIĘTEGO BENEDYKTA XVI W INTENCJI POWOŁAŃ

    http://wzrostwiary.blogspot.com/2014/05/modlitwa-ojca-swietego-benedykta-xvi-w.html
  • GAP
    21.12.2014 18:04
    Ten podział na "tak jak Apostołowie" i "jak wielu innych Jego uczniów" nie bardzo mnie przekonuje.
    Rozumiem różne zadania bo i dary są różne ale różny stopień oczekiwań to pomyłka, która może zwieść niejednego.
  • Jan Paweł
    21.03.2017 12:07
    W rozstrzyganiu sprawy powołania najważniejsza jest modlitwa, nie można go odkryć bez Boga. W tak trudnej decyzji warto powieżyć się Bogu a Pan nas pokieruje. Wszystkim życzę aby poszli tą drogom i odnaleźli swoje powołanie. BOŻE DOBRY I MIŁOSIERNY MOEJ W OPIECĘ MOICH BRACI I SIOSTRY SZCZEGULNIE TYCH KTÓRZY PODEJMUJĄ DECYZJE O POWOŁANIU.AMEN
  • Św.TERESA
    04.04.2017 21:15
    Chciałabym zostać siostrą zakonną,ale nie mam powołania ale nie chcę mieć męza ani dzieci jest to za trudne dlw mnie
    • Mała Arabka
      12.05.2017 16:13
      Do św. Teresy. Oprócz zakonów są Instytuty Świeckie osób konsekrowanych np. Wspólnota Trójcy Przenajświętszej, modląca się za kapłanów i podejmująca ekspiacji
      • Tak, ma plan
        21.03.2018 23:59
        Św. Tereso, najpierw poznaj samą siebie. Proś Ducha Świętego o światło co do tego, jakie masz poranienia, a następnie o łaskę wybaczenia z serca wszystkim, którzy Cię zranili, trwaj w łasce uświęcającej i pytaj o wszystko pana Jezusa i Maryję, nie zapominając o codziennej modlitwie. Bo z Twojego postu widać zarówno, że jesteś poraniona duchowo, a przez to nie znasz samej siebie. Dlatego też nie wiedząc, kim naprawdę jesteś i jakie otrzymałaś od Boga talenty, nie znasz jeszcze pragnień swojego serca albo usłyszawszy je, ze strachu i obaw przed porażką je odrzuciłaś. Bo do czegoś masz powołanie, jak każdy. Trzeba je tylko świadomie rozeznać, ale najpierw wybaczyć innym i nie czuć się gorszą od innych, bo każdy człowiek ma wielką wartość, każdy jest jedyny taki i ma swoje miejsce na tym świecie. Żeby dojść do pokory Bożej, przekreślenia miłości własnej, najpierw trzeba drogą wybaczenia innym krzywd ze współczuciem Im dojść do zdrowego poczucia własnej wartości, polegającego na zrozumieniu, że nie ma ludzi gorszych ani lepszych i że masz prawo sama w wolności i bez narzucania przez innych podejmować życiowe decyzje, jednocześnie będąc gotowa na to, że nie każdemu będą się podobały. Ale trudno iść za wolą Boga, jeśli pozwala się, by ktoś inny za nas podejmował decyzje. A tak się dzieje, gdy człowiek czegoś nie przebaczy innym - wtedy jest kontrolowany przez innych fałszywym i niszczącym, a nie Bożym i wywołującym skruchę, poczuciem winy. Stąd wpada w kompleksy i uważa, że rzekomo niczemu nie podoła. Nieprawda, tylko musisz dojść do wolności i oprzeć się na Bogu.
  • Gość
    16.09.2017 15:50
    Bóg mnie powołuje do życia zakonnego ale mam chłopaka. Czy zerwać z nim teraz czy zanim wstąpię do klasztoru? Boję się że go zranie.
    • patysza7
      20.03.2018 22:53
      Poprostu zaufaj Panu i pozwól Mu się prowadzić a problem chłopaka Jezus sam ogarnie.
    • Tak, ma plan
      22.03.2018 00:16
      Nie podejmuj decyzji pochopnie, co nagle to po diable, tylko cierpliwie pytaj Pana Jezusa i Maryję, do czego masz powołanie - pytaj konkretnie, o wskazanie danego zakonu i o to, czy do małżeństwa też masz powołanie, czy nie. A jeśli tak, to z kim. Rozeznając jednocześnie pragnienia własnego serca, choćby wydawały się na dziś niemożliwe, bo w nich kryje się wola Boża. Prawidłowe rozeznanie będzie potwierdzone przez Boga na różne sposoby, które jednak będą wskazywały na to samo. I co potwierdzą zarówno pokój serca, jak i kierownik duchowy. O którego koniecznie proś Boga w modlitwie, a następnie, gdy udasz się gdzieś do spowiedzi i będziesz miał natchnienie, że to może ta osoba, to po rozgrzeszeniu zapytaj tego kapłana o coś, co Ciebie interesuje z dziedziny wiary czy duchowości. Jeśli odpowiadając Tobie, widać będzie, że bardzo dobrze się rozumiecie, to zapytaj Go o kierownictwo. Jeśli się zgodzi, to jest ten od Boga i Jemu bądź posłuszny, kieruj się w rozeznaniu ostatecznie światłem, które On dla Ciebie dostał, bo przez Niego Bóg będzie chciał działać. Dopóki Go nie otrzymasz, a będziesz pytać o coś Boga, to Bóg Ci przyśle kogoś kochającego Boga, nawet świeckiego czy laika, kto zna odpowiedź na Twoje pytanie. Albo kto będzie Ci dany do pomocy w rozeznawaniu na czas do znalezienia kierownika stałego. I prawidłowemu rozeznaniu woli Boga towarzyszy zawsze pokój serca. Gdy pod wpływem rozeznania następuje niepokój albo wewnętrzne poczucie zamętu, to znak, że to nie wola Boga i że nie tutaj powinniśmy być. Warto też poczytać książki s. Alicji Lenczewskiej i św. Katarzyny ze Sieny „Dialog o Bożej Opatrzności”, a także listy św. o. Pio i „Dzienniczek” św. Faustyny, by z nich zrozumieć lepiej działanie Boże. Poza tym stale proś o pokorę, wiarę, nadzieję, miłość, o ufność Bogu i o dar prawidłowego rozeznania woli Bożej. Uczyń częścią swojego życia takie postępowanie: https://pl.aleteia.org/2017/06/29/akt-oddania-jezusowi-spisany-przez-ks-dolindo-ruotolo-nowe-tlumaczenie/ . I nie martw się, tylko cierpliwie czekaj na odpowiedzi i podejmuj trud pełnienia woli Boga każdego dnia, a we właściwym czasie On sam Cię wszędzie pokieruje.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Pytania z dnia...

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11