Gość 03.06.2025 00:48
Mam pytanie dotyczące pewnego fragmentu z książki ks. Kokoszki (wielokrotnie tutaj przytaczanego). Choruję na nerwicę natręctw, więc ma wątpliwości co do jego interpretacji:
„Gdy dotyki mają miejsce bez racji , lecz tylko z ciekawości, nie będzie grzechu ciężkiego, jeżeli wykluczy się niebezpieczeństwo podniecenia i polucji. Występuje to jednak bardzo rzadko.
Dotknięcia drugiej osoby w częściach mniej pobudliwych seksualnie niosą tylko małe niebezpieczeństwo podniecenia, dlatego będą tylko grzechem lekkim, chyba, że szuka się w nich podniecenia. (Np. dotykanie biustu kobiety z ciekawości, przelotnie – grzech lekki, dla podniecenia – grzech ciężki).
Stąd należy zachować dużą ostrożność w okazywaniu drugim, czułości, poufałości, przyjaźni, kokieterii przejawiającej się w uściskach, dotykach, pieszczotach, poklepywaniach, tańcach”
Zakładam, że dotykanie osób płci przeciwnej w sytuacjach, gdy jest to społecznie przyjęte i bez jakiegokolwiek podtekstu seksualnego, żadnym grzechem nie jest, ale ponieważ nie wynika to wprost z teksu, wolę się upewnić. Chodzi mi o podanie ręki, pocałowanie w policzki przy składaniu życzeń, czy objęcie kogoś na powitanie/pożegnanie (sam tak się z reguły nie witam, ale niektórzy moi znajomi/znajome mają taki zwyczaj – takie kurtuazyjne objęcie się).
Druga sprawa – jestem lekarzem i siłą rzeczy dotykam ludzi w pracy. Niby jest to w pełni usprawiedliwione, ale jak o tym myślę, to można by tę ilość dotyku ograniczyć. Byłoby to możliwe, choć niepraktyczne, tzn. zamiast tłumaczyć pacjentowi/pacjentce jak ma ustawić kończynę, łatwiej mi jest po prostu chwycić, za rękę, stopę, biodro czy bark i wykonać ruch samemu. Wydaje mi się, że nie ma w tym niczego nieczystego (a już na pewno nie mam takiej intencji) i choć nie jest to czasem niezbędne, to fakt, że usprawnia to przeprowadzenie badania, usprawiedliwia ten dodatkowy dotyk.
Dobrze to rozumiem?
Ma Pan rację, dobrze rozumie. Nie jest grzechem to, że witamy się ze znajomymi w sposób mniej czy bardziej powszechnie w naszym społeczeństwie przyjęty. No i nie jest grzechem, gdy lekarz zamiast tłumaczyć słowem, dotykając pokazuje, co pacjent ma zrobić.
W całej tej sprawie chodzi przede wszystkim o intencje. Dotykanie samo w sobie nie jest grzeszne. Liczą się intencje. Jeśli są czyste - jak przy witaniu się, pielęgnowaniu chorych - nie ma najmniejszego grzechu.
J.