wierzący24 07.12.2008 17:21

Szczęść Boże,
przeczytałem ostatnio katechezę papieską na temat grzechu pierworodnego:
http://papiez.wiara.pl/index.php?grupa=4&art=1228614532&dzi=0

I mam odnośnie niej takie pytanie. Skoro więc mamy dwie natury - dobrą - stworzoną przez Boga - bo ogólnie wszystko przez Niego stworzone jest dobre i złą naturę - będąca wynikiem nadużycia wolności - czyli powstała później, więc można z niej wyleczyć.
Jezus stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał i pokonał tę naszą złą naturę. No tak pokonał - ale przecież my - będący po chrzcie i wierzący w Niego - przecież i tak mamy tę złą naturę mamy skłonność do grzechu nawet jeżeli się go wyrzekniemy - wciąż ta natura czasami nas zwycięża.
Czym w takim razie różnimy się od nieochrzczonych - wciąż mamy te dwie natury, wciąż jesteśmy grzesznikami. Czy nieochrzczeni nie mają szans pokonać tej swojej złej natury? Czy jest w ogóle jakaś różnica między wierzącymi w Jezusa i niewierzącymi odnośnie tych dwóch natur?

Odpowiedź:

Myślę, ze wierzącemu łatwiej pokonać ową złą naturę, będącą złym wykorzystaniem wolności. Po pierwsze dlatego, że chrześcijanin ma wsparcie Bożej łaski. Zwłaszcza tej udzielanej w sakramentach. Ale jest jeszcze coś innego. Chrześcijanin wie, ze dobro ostatecznie zwycięża; wie, że na tej ziemi jest tylko przechodniem. Dlatego chyba mu łatwiej rezygnować z tego, co jest atrakcyjnym złem. Ma silniejszą motywację. Nawet nie chodzi o to, ze czeka na nagrodę. Ale wie, że kiedyś każdą krzywdę Bóg pomści, każdy brak On zaspokoi. Łatwiej znosić niewygody życia, gdy jego kresem ma być wieczne szczęście...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg