aga
21.12.2006 16:33
1. Niedawno przeczytałam gdzieś o tym, że niegdyś, kiedy nauka nie była jeszcze dość rozwinięta, nie wiedziano, że zapłodnienie ma miejsce w ciele kobiety, ale sądzono, że w męskim nasieniu znajduje się miniaturowy człowieczek umieszczany w ciele kobiety. Myślałam czy można to odnieść jakoś do przypadku Biblijnego Onana, którego Bóg ukarał śmiercią za stosunek przerywany, czyli w dawnym rozumieniu za „zabicie dziecka”? Podobnie było przecież z nieczystością kobiet w czasie miesiączki, uważana była ona ponoć za szkodliwą. Ale z drugiej strony nie zgadzałoby się to z założeniem, że Bóg wszystko wie I według mojego rozumowania wyszłoby na to, że Bóg nie wiedział jak funkcjonuje człowiek. O co więc chodzi w tych I podobnych sytuacjach w Biblii? Czy moje rozumowanie jest chociaż po części poprawne?
2. Podobno nauka Kościoła w kwestiach dotyczących wiary nigdy się nie zmieniła, zawsze była taka sama, ale z tego co słyszałam to dawniej uważano, że osoby zmarłe bez chrztu nie mogą dostąpić zbawienia, dopiero później Kościół zaczął głosić, że niechrześcijanie również mogą zostać zbawieni z mocy Chrystusa. Czy to prawda?
1. Odpowiadający tak głęboko w istotę praw Starego Testamentu by nie wchodził. Grzech Onana to przecież na pewno w pewnym sensie zło polegające na odmowie wzbudzenia zmarłemu bratu potomstwa. A przecież dziś prawo lewiratu też nie obowiązuje. Podobnie jest z miesiączką u kobiet. W ogóle na prawo czystości i nieczystości rytualnej patrzymy dziś nieco inaczej. nieczystym stawał się człowiek który dotknął zwłok (jad trupi nadal jest niebezpieczny) czy który zetknął się z poganinem... Bóg wie wszystko. Ale znając ludzkie uwarunkowania pozwala czasem na stosowanie zasad, które nam, mądrzejszym o trzy tysiące lat wydają się archaiczne... Ciekawe jak za 300 lat będą ludzie patrzyli na nas...
2. W nauce Kościoła w tej kwestii ścierają się dwie prawdy. Po pierwsze ta, że Bóg chcąc zbawienia wszystkich ludzi nie może wymagać od człowieka tego, co niemożliwe. Druga to prawda, że przyjęcie wiary w Jezusa Chrystusa, jest konieczne do zbawienia. Tylko z pozoru mamy do czynienia ze sprzecznością. Sprzeczność powstaje tylko wtedy, gdy zapominamy, że brak wiary w Jezusa może wynikać z bardzo różnych przyczyn. Czym innym jest niewiara człowieka, który odrzuca Jezusa, by bez wyrzutów sumienia móc grzeszyć, czym innym niewiara człowieka sprawiedliwego, który urodził się 100 lat przed narodzeniem Zbawiciela i siłą rzeczy nie mógł w Niego uwierzyć.
Istnieje od samego początku chrześcijaństwa przekonanie o tym, że Jezus po swej śmierci zstąpił do piekieł (nie piekła). Ta prawda wiary (możesz o niej więcej przeczytać
TUTAJ) uzmysławia nam, że Jezus może zbawić także tych, którzy umarli przed Nim. Można przypuszczać, że także wielu ludzi żyjących po Jezusie nie poznało Go bez własnej winy. Sąd zostawiamy Bogu. Ale prawdą jednocześnie jest, że chrzest jest czymś niesłychanie ważnym. Odrzucenie wiary w Jezusa to droga prowadząca do potępienia. Znów jednak musimy dodać: sąd zostawiamy Bogu...
Więcej znajdziesz
TUTAJ