Gość 23.11.2022 11:35
Mam pytanie. Na wstępie zaznaczam jednak, że nie chodzi mi o jakąś oficjalną wykładnię (bo takowej nie ma), ale o prywatne zdanie Odpowiadającego. Czy Odpowiadający zastanawiał się kiedyś nad tym ile prawdy jest w opisach piekła z wizjach mistyków? Oczywiście można z góry przyjąć, że ponieważ są to co najwyżej objawienia prywatne, to problemu nie ma - jeżeli komuś "nie pasują" może w nie nie wierzyć i już. Z drugiej strony zestawienie ich z teoriami teologów prowadzi jednak do jakiegoś poznawczego dysonansu. Opisy dajmy na to św. Jana Bosco o Bożej "zemście" i "gniewie" ścigającym jego (znaczy św. Jana Bosco) wychowanków nie do końca dają się pogodzić z "samowykluczeniem" opisanym w KKK. Ponadto, z tego co zdążyłem się zorientować, Odpowiadający generalnie opowiada się za tym, że istnienie, nawet w piekle, jest lepsze od nieistnienia w ogóle. Ten pogląd chyba również ciężko pogodzić z obrazami z niektórych objawień prywatnych. Jak zatem Odpowiadający do tego podchodzi?
Myślę, że oba podejścia są równie prawdziwe. Spotkałem w życiu różnych ludzi. I mogę sobie wyobrazić, że są tacy, którzy chcą trwania w grzechu, w złu, mimo iż czyni ich to nieszczęśliwymi. To jak w tej ewangelicznej opowieści o uzdtowieniu opętanego z Gerazy: Jezus spełnił prośbę demonów, okazał im łaskawość pozwalając przejść w świnie. A one (demony) sprawiły, że całe stado utonęło, choć w ten sposób i siebie skazały na to, że musiały jednak "te okolicę " opuścić... Na tym chyba polega istota cierpienia w piekle: za nic ze zła nie zrezygnuję; i mam pretensje, że ktoś domaga się ode mnie, bym je porzucił.
J.