Gość 04.05.2019 22:04

Mam pytanie odnośnie ponownego przyjścia Chrystusa na koniec świata. W Piśmie Świętym są sprzeczne dla mnie informacje na ten temat. Jezus mówi na przykład, że nawet on nie wie, kiedy to nastąpi. Jest też napisane, że ludzie nie spostrzegą, kiedy nadejdzie koniec ("wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony"). Z drugiej strony w Piśmie Świętym jest mowa o różnych znakach, które mają poprzedzać koniec, czyli nie powinien być on dla ludzi takim niespodziewanym wydarzeniem. Nie bardzo też wiem jak ludzie mieliby poznać, że to co się dzieje na Ziemi ma zwiastować koniec. Jest mowa o ucisku, wojnach, klęskach żywiołowych. Przecież takie rzeczy cały czas się dzieją , pewnie wielu ludziom żyjącym choćby podczas II wojny światowej wydawało się, że to już czasy ostateczne, a świat ciągle trwa.

Korzystając z okazji chciałbym jeszcze się zapytać o los ludzi potępionych. Kiedyś już pytałem czy będą oni torturowani, odpowiadający odpowiedział, odwołując się do Katechizmu, że cierpienie tych ludzi będzie polegać na wiecznym odłączeniu od Boga. Jednak chyba w każdej wizji mistyków , np. ojca Pio albo siostry Faustyny jest mowa, że potępieni będą też cierpieć fizyczne męki. Czy jest więc taka możliwość, że ludzie potępieni będą torturowani przez całą wieczność i jeśli tak, to dalszego Bóg tak to sobie wymyślił? Strasznie boję się piekła, gdyż jestem człowiek, mimo pewnych starań, od dziecka niepobożnym i nie wyobrażam sobie, żebym miał być bez chwili wytchnienia torturowany przez całą wieczność. Nie uważam, żeby była to sprawiedliwa kara, bo człowiek jest jednak stałe narożny na pokusy. Co w tym sprawiedliwego, że np. jedna nieczysta myśl (grzech ciężki) i czołowek będzie cierpiał w taki sposób przez całą wieczność? Moim zdaniem grzech nie musi przecież oznaczać całkowitego odrzucenia Boga, tylko jest wyrazem słabości człowieka. Nie każdy potrafi wieść tak doskonałe życie jak choćby wspomnieni mistycy. Załóżmy, że w tej chwili pod wpływem pokusy popełniłem grzech nieczystej myśli czy nieczystego spojrzenia. Nawet nie zdążę żałować za ten grzech, bo, powiedzmy, chwilę późnej nastał ten moment kiedy Jezus powtórnie przychodzi na świat i staję na Sądzie Ostatecznym. Wprawdzie jest napisane, żeby czuwać, bo nie zna się dnia ani godziny, ale przecież nie da się tak ciągle pilnować i żyć bez grzechu, bo może za chwilę będzie koniec świata, albo samochód we mnie wjedzie i umrę nagle bez spowiedzi i Komunii Świętej. Często się tym martwię, niestety, jak już wspominałem, nie jestem człowiek religijnym i nie potrafię nim być.

Czasem zastanawiam się, czy nie ciąży na mnie jakieś przekleństwo (mam bardzo zawistnych sąsiadów, a moi rodzice szczególnie sąsiadkę oskarżają, nie bez podstaw zresztą, o rzucanie uroków). Męczę się z nerwicą, z homoseksualizmem i jeszcze do tego te problemy religijne. Od dziecka byłem złym człowiekiem, taiłem ze wstydu grzechy, coraz bardziej oddalając się od Boga. W końcu się nawróciłem, to znaczy próbowałem. Wprawdzie szczerze żałowałem za grzechy, ale po spowiedzi miałem potworne wątpliwości odnośnie jej ważność. Żyłem tak dręczony skrupułami jakiś czas, aż w końcu opanowała mnie chyba acedia. Moje życie duchowe jest martwe. Nie modlę się, popełniłem dużo grzechów, nie chodzę do Kościoła, nie spowiadam się już, gdyż spowiedź była dla mnie udręką. A jednak cały czas myślę o wiecznym potępieniu (czasem pocieszam się jeszcze nadzieją powszechnego zbawienia), nie wyobrażam sobie, żebym miał być torturowany przez całą wieczność w piekle. Myślę, że duchowe cierpienia jakoś mógłbym znieść, ale fizycznego bólu nie wytrzymam...

Odpowiedź:

1. Koniec świata nadejść może w każdej chwili. Faktycznie, znaki o których piszesz, przypominają nam o tym końcu, ale niekoniecznie są zapowiedzią, że lada dzień nastąpi koniec. Bo faktycznie w ciągu wieków się powtarzają. Uznać raczej należy, godziny końca nikt nie zna i nie może być pewny.

2. Torturowanie w piekle... W Katechizmie Kościoła katolickiego (1035) czytamy:

Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny" . Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie.

Jest więc to raczej ból spowodowany oddaleniem do Boga, a nie ból czysto fizyczny. Choć wiadomo, dusza boleć może też bardzo dotkliwie. Może i bardziej niż ciało...

3. Twoje szanse na zbawienie... Cóż powiedzieć? Masz ciągle czas na nawrócenie. Możesz zacząć jeszcze dziś. A jeśli rozmyślasz nad tym czy zdążysz czy nie to warto pamiętać, że Bóg sądzi sprawiedliwie. I widzi wszystko. Widzi także żal w ostatnich sekundach życia.

J

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg