wątpiący 16.11.2015 02:30

Witam

W Nowym Testamencie w kazaniu na Górze Jezus mówi:
Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie (Mt 5,38–42).
No i właśnie o co chodzi? W innych przypowieściach np. o siewcy, Jezus używa metafory, przenośni, natomiast tutaj tego nie ma. Najbardziej szokuje to, że Jezus mówi: Nie stawiajcie oporu złemu. Wydaje mi się, że zawsze trzeba opierać się złu. Przykładowo ktoś przychodzi do mojego domu i pluje mi w twarz, czy to znaczy, mniej więcej tyle, że mam pozwalać sobą pomiatać? Tak to wygląda, bo Jezus nauczał, aby miłować nieprzyjaciół i się za nich modlić. Według mnie w XXI wieku taka postawa świadczy o byciu frajerem (nadstawianie policzka). Piszę tak ponieważ jestem młodym człowiekiem i z perspektywy mojego pokolenia osoby tak postępujące uważane są za frajerów. Ludzie, którzy tak postępują moim zdaniem są przez innych uważani za nieasertywnych, czyli takich którymi można manipulować, a z takimi osobami raczej nikt nie chce się zadawać. Przykładowo Jezus mówi : Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Czy to znaczy, że jak na ulicy zaczepia mnie alkoholik, to mam mu zawsze dawać te 2 zł, które pewnie i tak wyda na alkohol, albo cygan, który żebra? Tak naprawdę dawanie, bo ktoś potrzebuje jest błędne. Raz, że nic taki człowiek się nie nauczy, dwa dawanie oznacza cichą akceptację na tego typu zachowania i zachęca inne osoby do żebrania czy nawet przyczynia się do wystąpienia alkoholizmu wśród osób bezdomnych.

Odpowiedź:

Jezus dość często ostro malował przed swoimi słuchaczami potrzebę bycia innymi niż otaczający ich świat. Jest w tym pewnie odrobina przesady (w sensie literackim, nie że Jezus przesadzał), ale z drugiej strony warto pamiętać, że On tak jak uczył, zrobił. Nie walczył, z tymi Go zabili. I zakazał takiej walki swoim uczniom...

Wydaje mi się, że nie jest wezwanie do tego, by być popychadłem czy ofiarą losu, ale by być ponad. Ponad ludzkie przepychanki co się komu należy, kto został mocniej skrzywdzony itd. Ludzie często chcieliby wprowadzać sprawiedliwość metodą "paznokciową". Ot, w szkole. Kolega uderzył kolegę. Nie jakoś strasznie, ze złością. Raczej z głupoty.  I te dyskusje: pokrzywdzony domaga się pozwolenia na "oddanie", winowajca się opiera. Jak w końcu się zgadza okazuje się, że uważa, że kolega oddał mu za mocno i dyskusja toczy się dalej....

Podobnie bywa wśród naszych polityków. Zauważyłeś? Dyskusje kto kogo mocniej obraził, kto zaczął i kto w związku z tym jak wielkie świństwo ma prawo jeszcze zrobić oponentowi. Jezus uczy, by być ponad tym. By być gotowym to przerwać, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Stracić, być pokrzywdzonmy, byle nie nakręcać spirali niechęci i złości. Czujesz to?

To wcale nie jest zgoda na bycie popychadłem. To jest bycie mądrzejszym, mocniejszym; bycie tym, komu nie ubędzie godności, gdy przełknie krzywdę. To jest bycie naprawdę wielkim.

I tak bym tę sprawę widział :)

J.

 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg