CetMa 18.02.2014 15:09
Witam.
Czy można kłamać chcąc zyskać jakieś dobro dla siebie lub kogoś? Czy jest to grzech ciężki? Jak to się ma to tego, że "cel nie uświęca środka"? Np. ktoś ukrywał Żydów w czasie wojny i zaprzeczał temu gdy był pytany. Albo dzisiaj gdyby ktoś chciał osiągnąć jakiś zysk i oszukuje? Czy można tłumaczyć się ciężką sytuacją lub tym że Państwo też nie jest uczciwe narzucając np. opłaty? Dzisiaj ludzie mam wrażenie bardzo oszukują, oczywiście robią to dla dobra swojego lub czyjegoś. Czy to jest okay. Jak można kogoś oszukiwać, żeby osiągnąć coś dobrego? Ktoś na tym traci, a ktoś zyskuje. Czy to w porządku jest skoro wszyscy mamy być braćmi i siostrami?
Dziękuję za odpowiedź.
Hm... Może bardziej gruntownie. Bo Twoje pytanie o uczciwość wchodzi w zakres dwóch przykazań: ósmego i siódmego. Wiec po kolei.
1. Czy można kłamać. Nie. Przykazanie jednak nie zakazuje kłamstwa, ale oszczerstwa. "Nie mów fałszywego świadectwo przeciw bliźniemu swemu". Dlaczego? Bo to jest zawsze złe. Nawet gdyby dzięki fałszywemu świadectwu miano skazać za podatki człowieka, któremu nie można udowodnić morderstwa. Natomiast kłamstwo nie zawsze jest złe. I - paradoksalnie - także mówienie prawdy nie zawsze jest dobre. Może być grzeszną obmową, może być donosicielstwem...
Kiedy nie tyle nawet wolno kłamać ile nie należy mówić prawdy? Kiedy temu, kto o nią pyta ona się nie należy. Bo chce ją źle wykorzystać. Np. gdy bandzior pyta gdzie ukryła się jego ofiara. Tak było w czasie II wojny, gdy hitlerowcy pytali o ukrywających się Żydów. W tym wypadku wręcz nie powinno się mówić prawdy (strach to już inna para kaloszy, ale na pewno nie można zasłaniać się ósmym przykazaniem).
Podobnie jest w sytuacjach mniej drastycznych. Na przykład gdy ktoś pyta o jakieś szczegóły z życia rodzinnego, by mieć o czym potem plotkować (np. niezamężna siostra w ciąży)...
2. Siódme przykazanie nakazuje: "nie kradnij". Hmm.... I tu trzeba się najpierw zastanowić, co znaczy kraść.
W teologii moralnej nie ma, jak się niektórym wydaje, "świętego prawa własności". Jest święta zasada powszechnego przeznaczenia dóbr. Co to znaczy? Dobra ziemskie są przeznaczone dla wszystkich ludzi. Wszyscy mają prawo z nich korzystać. Prawo własności stoi niżej, jako sposób na uporządkowanie spraw związanych z powszechnym przeznaczeniem dóbr. Ale to znaczy, że są sytuacje, w których prawo własności może być zawieszone. Nie tylko w prawie państwowym. Także moralnym. Na przykład w sytuacji klęski żywiołowej. Podzielenie się tym co mam z tymi, którzy znaleźli się w nagłej potrzebie nie jest łaską. Jest obowiązkiem. Nie może być tak, że jeden człowiek obfituje, a drugi umiera z głodu i jest wszystko w porządku. Nie jest. Nie może być tak, że kiedy trzeba zawieść chorego do szpitala, ktoś odmawia pożyczenia jedynego możliwego do użycia samochodu (np. podczas powodzi jedyny niezalany). Trzeba się podzielić i tyle.
Ta zasada ważna jest także w relacjach między państwami. Bogaci mają wręcz obowiązek dzielić się z biednymi. Oczywiście nie muszą rozdawać tym, którzy nie chcą pracować, a żerują tylko na pomocy. Chodzi o mądre udzielenie pomocy, a rozdawnictwo w sytuacjach ekstremalnych.
W przedstawionym wyżej kontekście skrupulatne uiszczanie podatków jawi się jako ważny moralny postulat. Chodzi o dobro wspólne. Kombinowanie w tym względzie to lekceważenie prawdy, że nie powinniśmy tez pamiętać o potrzebach bliźnich. Ale....
„Płacenie podatków w zasadzie wiąże obywateli w sumieniu i nałożony podatek należy zapłacić, o ile spełnia warunki podatku sprawiedliwego” – twierdzi teolog moralista ks. Stanisław Olejnik. Te warunki to: nałożenie podatku przez kompetentną władzę, właściwy cel, czyli słuszna przyczyna jego pobierania, oraz sprawiedliwe rozłożenie.
Daleki byłbym od uznania, ze podatki w Polsce nie są sprawiedliwie rozłożone, więc ich płacić nie trzeba. Ale bywają sytuacje, gdy uczciwe zapłacenie podatku spowodowałoby poważne kłopoty. Ot, co zrobić, gdy po wystawieniu faktury państwo domaga się podatku, a dłużnik nie płaci? Skąd wziąć pieniądze na zapłacenie? W takiej sytuacji kombinowanie byłoby moralnie uzasadnione.
Zobacz też artykuł Kłopotliwy obowiązek moralny
J.