agajan 14.10.2019 18:53

Witam. Z mężem o dziecko staramy się już 3 lata. Moje wyniki są dobre, męża wyniki tak samo. Miałam dwa razy hsg, gdzie okazało że wszystko jest dobrze. No ale niestety dziecka jak nie było tak nie ma. Nie potrafię poradzić sobie ze swoimi emocjami, jakie mną targają. Jestem zazdrosna o to, że innym udaje się od razu, a u nas nadal nie zaskoczyło. Czuje się wybrakowana, jakbym nie była 100% kobietą. Bywają dni, że jestem tak zła na siebie, że czasem myślę, czy nie lepiej odejść od męża, by miał możliwość założyć rodzinę z inną kobietą, która da mu dziecko.

Ja na chwilę obecną nie jestem w stanie i nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi dane zostać mamą. Na dodatek czuje presję, bo mam mieć w grudniu laparoskopię. Tak bardzo się boję tego zabiegu, że ja już bym chciała być w ciąży. Czasem mam wrażenie, że jest to moja obsesją. Nie potrafię poradzić sobie ze swoimi emocjami. Jest to dla mnie tak trudne, że coraz częściej kłócę się o to z mężem. Jeszcze jak ktoś powie „odpuść, a w końcu się uda”. Ale jak mam odpuścić, jak mam nie myśleć?

Nie jestem w stanie wyprzeć ze swojej głowy chęci posiadania dziecka. Jest to dla mnie bardzo trudne. Już sama nie wiem co mam robić. Pozdrawiam A.

Czy są jakieś modlitwy, które ukoją mój ból, że nie mogę zajść w ciąże? Czuje, że zaczynam oddalać się od Boga, obwiniam go o moje niepowodzenia

Odpowiedź:

Hm... Nie bardzo wiem, jak radzić sobie z obsesyjnymi myślami. Zwłaszcza że ich problematyka, z racji biologii,  jest dla mnie obca. Przede wszystkim zauważyłbym jednak, że wartości człowieka nie można mierzyć tym, czy może zajść w ciążę czy nie. To biologia. To coś, co od Pani nie zależy. To znaczy zależy, oczywiście, ale skoro podejmuje Pani współżycie, a dziecka nie ma, to naprawdę nie jest Pani wina. Wartość człowieka, jeśli w ogóle jakoś można zmierzyć, to  mierzy się tym, co sobą prezentuje, jaki jest. A nie tym, czy potrafi urodzić czy nie.

Co bym poradził.. Nie wiem do jakich lekarzy Pani chodzi, ale jeśli jeszcze nie trafiła Pani na naprotechnologa, to ja bym radził spróbować właśnie tak. Trudno mi wskazać konkretnego specjalistę, ale proszę zajrzeć TUTAJ. To przede wszystkim. A jeśli chodzi o obsesyjne myśli, o mówienie sobie, że lepiej dla męża byłoby, gdyby związał się z inną... Jako mąż żony nigdy nie uważałem, że jej wartość zależy od tego, czy da mi dzieci. Nie mamy ich. Mimo to uważam moją żonę za najcudowniejszą osobę na świecie. W niej się zakochałem, ją pokochałem i jej ślubowałem. Nie ma dla mnie znaczenia, że nie dała mi dzieci. I wcale nie uważam jej za wybrakowaną. Wręcz przeciwnie: ma tak wiele zalet, że można by nimi obdzielić kilku innych ludzi. Myślę, ze Pani mąż patrzy na cała sprawę podobnie. On chciał i chce być z Panią, nie z potencjalnie mogącymi się począć dziećmi, których przecież nie zna, bo ich nie ma. Pani jest realna. Niech go Pani nie odtrąca.

Czy są jakieś modlitwy... Niech Pani po prostu szczerze powie Bogu o całej tej sytuacji, o Pani uczuciach. To nie jest tak, że modlitwa zadziała jak lekarstwo albo zaklęcie. Ale przedstawiając swoją sprawę Bogu, Jemu ją polecając ma Pani szansę, że nie będzie się czuła w tym problemie aż tak osamotniona. I być może przyjdzie też zrozumienie, że nie od tego, czy urodzi Pani dziecko zależy to, czy jest dobrym czy byle jakim człowiekiem.

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg