Gość 01.11.2016 23:00

Jestem dorosłym (29l.) dzieckiem alkoholika, ojciec pił odkąd pamiętam. Jakiś rok temu zgłosiłem go na komisje alkoholową bo sam nie chciał się leczyć. Procedura poszła w ruch ale to wszystko bardzo długo trwa gdy alkoholik odmawia leczenia i trzeba czekać na przymusową terapię.
Mam wyrzuty sumienia, że za mało mu pomagam, na prawie każdej spowiedzi się z tego spowiadam. Bardzo trudno mi jest rozmawiać z nim na ten temat, już bardzo dawno z nim nie rozmawiałem. Ostatnio chyba jest na mnie zły bo przyszły mu papiery z komisji alkoholowej, że będzie doprowadzony siłą. Już ze 3 tygodnie atmosfera w domu jest ciężka, policja go już szukała ale się wymigał.
Spowiadałem się z tego przed wszystkimi świętymi ale nie poszedłem do komunii bo mimo tego że bardzo chciałem to i tak z nim nie porozmawiałem (nie miałem odwagi), z resztą on jest często pod wpływem a wtedy, żadna rozmowa nie ma sensu. Nie wiem czy nie grzeszę ciężko przez tą sytuację. Ja wiem, że trzeba mu jakoś pomóc ale ja mam OLBRZYMI problem z kontaktami międzyludzkimi i takie rozmowy to duże wyzwanie. Do tego moja sytuacja też mi nie pomaga. Zmagam się z nerwicą i skrupułami.
Jak mam podejść do tego grzechu? Jeżeli nie rozmawiam z ojcem to czy moje spowiedzi są ważne?

Odpowiedź:

Popatrz na swoje intencje. Czego chcesz dla ojca? Żeby wyszedł z choroby, przez którą nie jest sobą. Dlaczego nie rozmawiasz z ojcem? Bo nie masz odwagi. Tu nie ma niczego, co by można było uznać za grzech ciężki. Może powinieneś się przełamać, ale przecież nie ze złości z ojcem nie rozmawiasz, ale dlatego, ze sam masz ze sobą problem. Na pewno ciężkiego grzechu tu nie ma.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg