Gość 22.02.2011 22:36
Kiedy wypicie nadmiernej ilości alkoholu staje się grzechem?
Przekopując archiwalne odpowiedzi znalazłem wyjaśnienie, że grzech pojawia się w momencie, gdy człowiek pod wpływem wypitego alkoholu traci kontrolę nad tym, co robi. Takie wyjaśnienie jest jednak nieścisłe, ponieważ wyrażenie "utrata kontroli nad sobą" można w przypadku spożycia alkoholu bardzo niejednoznacznie rozumieć.
Gdyby chcieć bardzo restrykcyjnie patrzeć na to zagadnienie, to utrata kontroli nad sobą, a na pewno jej upośledzenie, pojawia się już po spożyciu bardzo niewielkiej ilości alkoholu. Na przykład wypicie jednego piwa jest ilością alkoholu, której człowiek nie odczuwa, ale wpływa ona już na zdolność prowadzenia pojazdów. Można zatem uznać, że jeżeli następuje zmniejszenie refleksu, to jest to jakaś forma utraty kontroli nad tym co się robi. Takie patrzenie na sprawę wydaje mi się jednak absurdalne.
Z drugiej strony, gdyby patrzeć na zagadnienie mniej surowym okiem i przyjąć za utratę kontroli tzw. "urwanie filmu", czy też utratę przytomności, można również dojść do błędnych przekonań. Znam osoby, które są zdolne wypić bardzo dużo alkoholu i nigdy jeszcze nie straciły z tego powodu przytomności, ani nie doznały utraty pamięci, mimo że były pijane w sztok. Mam natomiast znajomą, która już po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu (obiektywnie rzecz biorąc) dostaje "humorku" i plecie takie bzdury, że mąż się za nią wstydzi, a na dodatek następnego dnia nic nie pamięta. To są dwa całkowicie inne oblicza pijaństwa i do tego zupełnie nie związane z ilością wypitego alkoholu.
Jak zatem we właściwy sposób ocenić, czy nastąpiła utrata kontroli nad sobą pod wpływem wypicia alkoholu i co przyjąć za kryterium pijaństwa?
Wielkość grzechu nie mierzy się ilością spożytego alkoholu. Nawet ilością na kilogram masy ciała. Wiadomo, że na każdego alkohol działa inaczej i u każdego granica - nieostra - będzie w innym miejscu.
Także stwierdzenie, ze ktoś "traci kontrolę nad sobą" jest nieostre. Bo kto to oceni? Ano właśnie człowiek, który tę kontrolę stracił albo i nie. Więc nie jest to obiektywne.
Najistotniejsze: nie jest znów tak bardzo istotne, kiedy zaczyna się grzech, a kiedy go jeszcze nie ma. Nie a znaczenia, kiedy zaczyna się ciężki grzech, a kiedy jest jeszcze lekki. Człowiek używając alkoholu powinien wypić tyle, żeby zachowywać się normalnie. To znaczy tak, jak zazwyczaj się zachowuje. Kiedy czuje, że wypił ciut za dużo, to jeszcze nie tragedia. To jeszcze na pewno nie grzech ciężki. Ale kiedy wiedząc, ze już wypił za dużo pije dalej, wyraźnie naraża się na poważny grzech. Pytanie ile mogę z prośbą o dokładne i obiektywnie wymierne ustalenie granicy to postawienie sprawy na głowie. Człowiek czując, ze trochę przesadził powinien przestać pić, a nie zastanawiać się, ile jeszcze może wypić, żeby nie było grzechu ciężkiego...
J.