KATOLICZKA 13.01.2011 19:16
Proszę odpowiadającego o odpowiedź na następujące pytanie:
Czy grzech ciężki- np. cudzołóstwo, składanie fałszywego świadectwa itp. jest ciężki zawsze bez względu na okoliczności "usprawiedliwiające"?
Spotkałam się z opinię mojego Kościoła, że o ciężkości grzechu decyduje świadomość i dobrowolność. Czy to znaczy tak jak czytałam gdzieś na katolickiej stronie księdza, że ten popełnia grzech ciężki gdy ma świadomość, że obraża tym Boga i czyni to dobrowolnie bo tak chce, świadomie nie liczy się z Bożą wolą.
jeśli tak to czy:
1. kiedy katolik żyje w cudzołóstwie, ale tego nie wie bo myśli ( znam taką sytuację) że on nie ślubował ( tylko współmałżonek kiedyś) i to go nie dotyczy i nie znając jak widać właściwie nauki KK to też trwa w grzechu ciężkim? ( abstrahując od winy braku NIEznajomości nauk swojej wiary)
2. Albo składający fałszywe świadectwo o kimś -kiedy robi to bo przez błędne przekonanie , złe rozeznanie, na podstawie innych nieprawdziwych świadectw- też nie grzeszy już ciężko? Bo przecież celowo nie obraża Boga, myśli że postępuje właściwie.
3. albo osoba, która dokonuje prób zapłodnienia in vitro, aborcji, zabijając poczęte życie - czy grzeszy ciężko gdy nie wie, że obraża Boga, gdy myśli, że to tylko tkanka, nie człowiek to grzeszy ciężko czy nie? Gdy jej wiara ( inna), sumienie, przekonanie pozwalają na dokonanie in vitro dlatego bo chce mieć dziecko i jest presja rodziny, a nie by obrazić Boga. Czy jest tu dobrowolność i świadomość i grzech ciężki?
Reasumując: czy cudzołożnik to tylko osoba, która wie, że żyje w cudzołóstwie, czy każda która w nim trwa? Czy aby stwierdzić cudzołóstwo ciężkim grzechem wystarczy ustalić fakt jego istnienia czy jeszcze badać świadomość i dobrowolność trwania w nim. Czy grzech ciężki jest ciężki z racji samego siebie czy decyduje o nim rozeznanie ludzkie. Nie rozumiem tego.
Dla mnie aboracja to zawsze grzech ciężki, ale znam sytuacje gdy ktoś robił to nie wiedząc co naprawdę czyni mimo to uważam to dalej za wielki grzech i wielką winę przed Bogiem. Kiedy więc czytałam naukę księdza o świadomości i dobrowolności by grzech ciężki uznać za taki to gubię się.
W innych źródłach katolickich czytałam, że Pana Boga grzech ciężki bardzo rani bez względu na wszystko, na okoliczności ludzkie. Że gdy aborcją zabija się dziecko myśląc, że to tylko zabieg pozbycia się tkanki, a nawet dobro, pozbycie się ciężaru to jest to też wielki grzech ciężki. Bez względu na to, czy ta osoba wie- ma świadomość, że zabija dziecko i rani Boga, czy nie. Zło jest złem bez względu na nasze intencje i świadomości. Jest wielką winą bez względu na okoliczności, nie ma usprawiedliwienia się, tylko Boże przebaczenie.
Rozpisałam się- ale ta świadomość i dobrowolność jest dla mnie niezrozumiała jeśli chodzi o ocenę grzechu ciężkiego.
Przepraszam, że tak obszernie i proszę o odpowiedź.
Aby grzech nazwać ciężkim potrzeba zawsze równoczesnego spełnienia trzech warunków:
a) poważna materia czyny (poważne zło). Nie może być np, ciężkim grzechem kłamstwo w drobnej sprawie, np. gdy ktoś się przekomarza.
b) pełna świadomość czynu i jego zła
c) pełna dobrowolność czynu
Cudzołóstwo to zawsze ciężka materia. Gdy człowiek nie jest odurzony alkoholem czy niespełna rozumu chyba wie co robi. Natomiast tłumaczenie się, że on nie ślubował, jest mocno naciągane. Jak nie ślubował? Co najmniej trzy osoby słyszały i to podpisały: ksiądz i dwoje świadków. Ich podpisy widnieją pod dokumentem zawarcia małżeństwa. A jeśli istniał przymus, to delikwent powinien się starać o uznanie małżeństwa za nieważnie zawarte, a nie twierdzić, że został zmuszony i koniec.
Niewiedza (ignorancja) może być dwojakiego rodzaju: zawiniona i niezawiniona. Z niezawinioną mamy do czynienia, gdy ktoś mimo staranności czegoś tam się nie dowiedział. Zawiniona gdy nie chciał wiedzieć, gdy zaniedbywał poznanie prawdy. Niezawiniona stanowi okoliczność łagodzącą. Można powiedzieć o braku świadomości zła. Tak często może być z grzechami dzieci przeciwko VI przykazaniu. Zawiniona nie zwalnia z odpowiedzialności moralnej.
Z tego co opisujesz wynika raczej, ze ktoś się głupio tłumaczy szukajac usprawiedliwienia, a nie że faktycznie czegoś tam nie wie.
Co do oszczerstwa... Kto opowiada za innymi o jakichś moralnych wadach bliźniego, choć sam nie jest ich pewien, popełnia grzech pochopnego sądu. Obmowy - jeśli mówi prawdę, choć niepotrzebnie rzecz rozpowiada. Więc tak czy siak na pewno ktoś mówiący źle o innych nie powinien czuć się niewinny. Chyba, że pyta go sąd, a on mówi prawdę, tak jak sprawy widział czy jak słyszał.
Co do aborcji... Może 50 lat temu, ale dziś, w dobie istnienia oświaty i USG, w dobie ciągłej dyskusji na ten temat trudno sobie wyobrazić, by ktoś naprawdę nie wiedział co dzieje się podczas aborcji. Zdaniem odpowiadającego generalnie należałoby przyjąć, że w polskich warunkach taka ignorancja zawsze będzie zawiniona...
J.