Wiktoria 24.09.2009 17:15

Szczęść Boże!
Moje pytanie dotyczy często poruszanego tu już tematu seksualności pozamałżeńskiej, bądź przedmałżeńskiej. Chciałabym porównać dwa rodzaje grzechu w tej kwestii. Pierwsza, jeżeli miłość fizyczna zachodzi pomiędzy osobami, które są w stałym związku, kochają się i planują wspólną przyszłość, gdzie podstawą jest miłość i wzajemne dawanie sobie radości cielesnej, jako aktu wyrażającego bliskość i oddanie. Natomiast w drugim przypadku gdy współżycie traktowane jest tylko jako nic nie znaczące przeżycie rozładowujące napięcie, wyrażane w postaci stosunków tzw. "przelotnych", uprawianych, że się tak wyrażę "dla sportu - byle gdzie i byle z kim". W moim mniemaniu jest to brak szacunku dla siebie samego, pogwałcenie człowieczeństwa i zasad moralnych. Dlatego tak sobie myślę, że może Pan Bóg jednak nieco łaskawszym okiem patrzy na grzech z pierwszej sytuacji, niż z drugiej. Wielu ludzi uważa, że doznania erotyczne w przypadku dwóch kochających się, stałych partnerów nie są takim wielkim grzechem w porównaniu z np. pracą prostytutki, czy zdrady małżeńskiej. Sama także mam takie zdanie na ten temat. Czy mam choć trochę rację?
Z góry dziękuję za odpowiedź. Z Panem Bogiem.

Odpowiedź:

Współżycie seksualne przez osoby planujące wspólne życie najczęściej można uznać za grzech mniejszy niż przypadkowe kontakty seksualne, ale oba czyny i tak są zasadniczo grzechami ciężkimi...

W czym rzecz? Właściwie to głównie w dobrowolności czynu. Osoby planujące ślub mają raczej dobrą wolę; ich grzech wynika często ze słabości, nie z wyrachowania. Chcą uporządkować swoje sprawy przed Bogiem, ale póki co, upadają. Ale jeśli współżyją lekceważąc Boże prawo, pogardzają nim, nie jest to wynik słabości a wyrachowania, to wtedy oczywiście grzech jest większy.

Podobnie ze związkami osób, które nie planują ślubu. Tu nie ma woli uregulowania sytuacji, nie ma planów wyjścia z marazmu przypadkowych kontaktów. Ale też może być ludzka słabość, a nie tylko zła wola...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg