Jacek 04.09.2009 09:45

Moje pytania dotyczą oceny moralnej czynów osób, które składają do sądów kościelnych wnioski o stwierdzenie nieważności małżeństwa sakramentalnego. Praktyka zdaje się wskazywać na to, że najczęściej powodem wszczęcia procesu o orzeczenie nieważności małżeństwa jest chęć stworzenia sobie możliwości ślubu kościelnego po cywilnym rozwodzie. Wyraża się to szukaniem „na siłę”, okoliczności które umożliwiłyby sądowi biskupiemu wydanie oczekiwanego wyroku. I tu jest pewien problem moralny. Bo chyba najczęściej Ci ludzie, w sytuacji gdy ich pożycie małżeńskie układa się poprawnie, nie interesowaliby się tym zagadnieniem, a nad ewentualnymi wątpliwościami tym zakresie przeszliby do porządku dziennego. Wydaje mi się, że naprawdę wierzący katolicy w momencie powzięcia jakichkolwiek wątpliwości co do ważności ich związku małżeńskiego, powinni w każdym przypadku odnieść się do władz kościelnych lub może na początek do spowiednika (nawet gdy ich domniemane małżeństwo uchodzi za wzorowe). Chodzi przecież o obiektywne istnienie sakramentu i ewentualne, gdy to możliwe i celowe, uważnienie nieważnie zawartego związku małżeńskiego. Z drugiej zaś strony, można uznać, że skoro w małżeństwie „się nie układa” to znaczyć może (chociaż oczywiście nie musi), że nie ma w tym przypadku nadprzyrodzonej pomocy mającej swe źródło w łasce związanej z sakramentem małżeństwa. No bo skoro obiektywnie sakramentu nie ma, to nie ma i łaski z nim związanej (z tym, że pewnie Pan Bóg nie odmawia swej łaski osobom żyjącym w dobrej wierze w nieważnym związku małżeńskim w sytuacji, gdy nie ma możliwości udowodnienia tego na forum sądowym). Wobec tego czy rzeczywiście katoliccy małżonkowie mają religijny obowiązek doszukiwania się ewentualnych wątpliwości odnośnie ważności ich związku małżeńskiego, a po ich pojawieniu się – przedstawieniu problemu spowiednikowi lub władzom kościelnym? Czy poprawna jest moja ocena moralna doszukiwania się „na siłę” powodów nieważności małżeństwa tylko dlatego, że sąd cywilny orzekł (lub najprawdopodobniej orzeknie) rozwód? Czy rzeczywiście nauka Kościoła przyjmuje, że poważne problemy małżeńskie mogą świadczyć o nieważnie zawartym związku sakramentalnym?

Odpowiedź:

1. Gdyby wątpliwość co do ważności zawarcia sakramentalnego małżeństwa miała jakieś poważne podstawy, to oczywiście należałoby porozmawiać ze spowiednikiem. W sumie te sprawy powinny wyjść przed zawarciem małżeństwa, gdyż narzeczeni są o te sprawy pytani przy spisywaniu tzw protokołu przedślubnego. Kto tam kłamie, popełnia grzech ciężki.... Ale nie ma sensu grzebać i zastanawiać się, co niby miałoby czynić ich małżeństwo nieważnym.

2. Czy ktoś szuka dowodów na siłę czy nie, rozstrzyga sąd. Ważne, by zeznający nie kłamali.

3. Odpowiadający byłby ostrożny z taką argumentacją. Tym sposobem można szybko postawić znak równości między kłopotami w związku a brakiem ważnie zawartego małżeństwa...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg