Marta 26.06.2009 20:56
Szczesc Boze,
MOj maz sie onanizuje...nie potrafie sobie z tym poradzic, wiedzialam przed slubem ze mial z tym problem probowalismy razme cos z tym robic, razem modlilismy sie, chodzilismy do kosciola, po kazdym upadku owczesny chlopak moj chodzil do spowiedzi....mialam nadzieje ze z czasem sie to zmieni....ale chyba sie tylko ludzilam, bo mam juz wraznienie sie to nie zmieni...po kazdym razie jak odkryje ze znow "to" zrobil nie mam ochoty sie do niego odzywac, znow tlumaczyc jak bardzo mnie to boli jest mi przykro, nie mam juz checi sie z nim kochac, mimo ze mam ochote....boli mnie jak przez to mnie traktuje, sam robi "to" kiedy najdzie go ochota, bo np sie tlumaczy ze nie mogl w nocy zasnac...a gdzie w tym wszytskim jestem ja? moje potrzeby? moje uczucia? okropenie sie z tym czuje...jest mo coraz ciezej, jestem coarz bardziej zawiedziona i zrozpaczona...Moze nie powinnam sie tym tak przejmowac...?nie mam juz sily....przed slubem walczylismy o nasza czystosc...tylko sie zastanawiam jak walczylismy o nasa czystkosc skoro tylko ja nie zaznalam "tej" przyjemnosci a on robil "to" kiedy bylo mu zle i ciezko-tak sie tlumaczyl...Wtedy bylo mi jego zal w jakis sposob, ale teraz mam do tego inne podejscie...corraz gorsze w skutkach dla nas...nie wiem co robic zeby zuplenie sie od niego nie oddalic...boli mnie to tym bardziej ze nosze pod sercem nasze dziecko....czuje sie w jakis sposob oszukana...
pozdrawiam