Marcin 18.01.2009 11:11
Mam pytanie odnośnie zapłodnienia in vitro, przeczytałem częśc wcześniejszych pytań, nie rozwiały one jednak moich wątpliowści.
1. Skoro dzieci mają prawo rodzic się z miłości, czemu nie mogą rodzic się z miłości dwojga ludzi, którzy mają problemy z prokreacją? Zabiegi in vitro nie są w 100% skuteczne, niemniej pomagają ludziom którzy w inny sposób nie mogliby miec dzieci. Dzieci są darem Boga-dzieci które urodziły się metodą in vitro są w moim rozumieniu takimi samymi dziecmi jak pozostałe, czy więc nie są darem Boga w tym rozumieniu że Bóg pomógł/pozwolił im przyśc na świat? (Pytanie w kontekście skuteczności zabiegu in vitro,oraz faktu istnienia takiej możliwości jako szansy danej przez Boga).
2. Wcześniej przez lata Kościół sprzeciwiał się m.in. szczepieniom, zabiegom transfuzji i transplantacji. W kwestii tego kiedy mamy do czynienia z człowiekiem inaczej od oficjalnej doktryny wypowiadali się m.in. św. Augustyn i św. Tomasz, zaś obecne podejście Kościoła pochodzi sprzed dogmatu o nieomylności papieży. W moim rozumieniu dowodzi to, że doktryna Kościoła jest (oczywiście tylko w pewnym stopniu), ewolucyjna, co prowokuje mnie do zadania pytania co jeśli za kilka-kilkadziesiąt lat, podejście w sprawie in vitro zostanie zmienione, zaś przez ten czas wiele rodzin które nie będą mogły miec dzieci w inny sposób, stosując się do nauki Kościoła będzie cierpiało. Zastanawiam się nad tym myśląc nad wieloma osobami które straciły życie ponieważ wiara nie pozwalała im na szczepienia, transfuzje i transplantacje (nie mówię tu o początkach tych dziedzin, tylko o czasach gdy ich skutecznośc była dowiedziona).
3. W jednej z najtreściwszych odpowiedzi w sprawie in vitro, odpowiadający powołał się na kwestię poczęcia i faktu że częśc poczętych nie ujrzy światła dziennego, bo nigdy nie będzie miało szansy urodzenia się. Zastanawiam się jak w tym kontekście podejśc do problematyki naturalnej antykoncepcji, na którą zgadza się Kościół. Skoro bowiem stosunek powinien prowadzic do poczęcia, w jaki sposób należy potraktowac taką antykoncepcję? W ten sposób wszak dzieciom które miałyby szansę począc się w trakcie stosunku odmawia się takiego prawa. Z drugiej strony znam rodziny wielodzietne, w których jest ciężko, a gdyby stosowano metody planowania rodziny dzieci może w mniejszej ilości, ale miałyby szanse na lepszą opiekę i lepsze wykształcenie.
4. Ostatni problem jest właściwie przyczyną całego zapytania. Problem in vitro poruszono dziś bowiem w kościele w parafii moich rodziców(mojej dawnej parafii, którą czasem odwiedzam) na mszy świętej w której uczestniczyłem. Poruszono nie jest tu chyba właściwym słowem. Tak naprawdę zamiast interesującego, zastanawiającego, i dającego do myślenia kazania, które powinno takie kwestie poruszac, i którego oczekiwałem, powtarzano jak mantrę w przedsionku będą wystawione listy sprzeciwiające się ustawie o in vitro, które można (powtarzano można, jednak w sposób implikujący trzeba, zwłaszcza że opisywano kilkakrotnie jak należy podpisywac) wziąsc do domu i przekonywac sąsiadów by podpisali (10 osób na listę). Nic tylko gdzie listy są, jak należy je wypełnic, i że powinno się je podpisac, jeśli jest się członkiem Kościoła. Byłem zdziwiony tym bardziej, że msze prowadzili tam zazwyczaj ludzie światli, inni niż proboszcz kilka lat wczesniej z rozrzewnieniem wspominający rodziny z 12-stką dzieci na trzech morgach, lepiej rozumiejący rzeczywistośc, i zdający sobie sprawę że ludziom nie można mówic co należy robic, tylko wyjaśnic dlaczego. Z tego co wiem podobna sytuacja ma miejsce w wielu parafiach, nie tylko w mniejszych miastach. Dlaczego Kosciół nie tłumaczy in vitro, nie mówi dlaczego, tylko nakazuje określone zachowanie? Moim zdaniem Kościół powinien się czegoś takiego wstydzic. Chciałbym wierzyc że to problem tylko "dołów", ale wielu hierarchów kościelnych również nie potrafi wyrażac się w sprawie in vitro jasno, używajac przekonywujących argumentów, co ludziom którzy myślą nad tym co słyszą daje naprawdę dużo do myślenia.
Dziękuję za odpowiedzi na pytania, Marcin