ela 03.01.2009 00:11
Ad. 2008-11-29 22:03:27
Szczęść Boże,
Przepraszam, że nadwyrężam cierpliwość Odpowiadającego..
Chciałam odnieść się do słów Odpowiadającego więc dyskutowanie o tym z innymi osobami na forum to nie to samo, a zresztą pytanie w moim liście jednak też było: gdzie jest granica pomiędzy zaufaniem Bogu a brakiem odpowiedzialności.
W moim liście nie pisałam o mieszkaniu o niskim standardzie (o takim marzę) ale o braku mieszkania, a to bardzo duża różnica. Pomieszkiwanie w hotelach i wynajętych mieszkaniach oznacza brak zameldowania stałego (co w warunkach polskich powoduje spore trudności w funkcjonowaniu)i bardzo duże uzależnienie od właścicieli tychże przybytków. Oczywiście, że można w ten sposób jakoś żyć, bo przecież nie pada się trupem od przeprowadzek co dwa lata (bo likwidują hotel, bo właściel sprzedaje mieszkanie itp), od ciągłych zmian szkoły, od wiecznych problemów z wyrobieniem dowodu osobistego, konieczności tłumaczenia się przy zapisywaniu do szkoły czy lekarza, od tego, że ktoś obcy ma klucz od naszego "mieszkania" i ma prawo składać nam niezapowiedziane wizyty i oceniać czy dobrze posprzątane, od tego, że nie ma się swojej ulicy, swoich sąsiadów i swojej parafii. O tych licznych upokorzeniach napiszę chyba książkę.
Jeżeli Odpowiadającemu starczyło do tego miejsca cierpliwości, to moje pytania są następujące:
1. to które zadałam w poprzednim liście: gdzie jest granica pomiędzy zaufaniem Bogu ( w tym otwarciem na nowe życie) a brakiem odpowiedzialności rodzicielskiej.
2. jaka byłaby moralna ocena naszej postawy, gdybyśmy porzucili pracę i udawali bezradnych- wtedy dostalibyśmy upragnione mieszkanie chociażby bez łazienki. Czy można usprawiedliwić takie oszustwo dla dobra dzieci?
3. czy Kościół nie powiniem podjąć działań na rzecz budowania sprawiedliwości społecznej w naszym kraju?
Dziękuję i pozdrawiam
ps. Oczywiście wiem, że część środków nazywanych antykoncepcyjnymi mają działania wczesnoporonne