Wojciech 10.12.2008 15:11
Szczęść Boże.
Nauka Kościoła Katolickiego na temat seksu w małżeństwie jest taka, że stosunek zawsze musi być otwarty na płodność, tzn. wszelka antykoncepcja jest niedopuszczalna. Ok. zgadzam się, ale dlaczego uprawianie seksu w czasie niepłodności kobiety jest uzasadnione tylko wtedy, gdy istnieje tylko konkretna przeszkoda, np. materialna by zgodzić się na nowe dziecko?
Co z potrzebami seksualnymi wynikającymi z ludzkiej natury? Takimi stworzył nas Bóg, a św. Paweł pisze wyraźnie:
"Małżeństwo 1 Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą.
2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża.
3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi.
4 Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona.
5 Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan.
6 To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu."
Dalej,
"9 Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć."
Św. Paweł NIC nie mówi o tym, by współżycie miało tylko jeden cel - Dziecko. Pisze o tym, by łączyć się w związki małżeńskie, by małżonkowie wzajemnie rozładowywali napięcie seksualne.
Inna sprawa. Często słyszy się taki oto zarzut, że oczekiwanie od żony seksu jest wynikiem egoizmu. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem taki tok rozumowania. Podobnie należałoby zatem odnieść ten problem do gotowania obiadów, prania, sprzątania, itp. ? Może niczego nie powinienem oczekiwać od żony, bo wszystko jest egoizmem? Najlepiej w ogóle się nie żenić...