Gość 31.03.2024 23:06
Podczas rozmowy świątecznej o wierze oraz w trakcie rozmów ze znajomymi powstało kilka wątków obejmujących refleksję o chrześcijaństwie. Uprzejmie prosiłbym o ukrycie pytań. Zdaje sobie sprawę z tego, że ich zasłonięcie będzie stanowiło pewien brak dla osób być może zaciekawionych poszczególnymi zagadnieniami, ale mają one po części charakter osobisty, odnoszący się do konkretnych osób.
1. (...)
2. Kolejny zarzut: gdybym był muzułmaninem lub hinduistą, to zapewne pisałbym o podobnych zarzutach, jednak z perspektywy obcej wiary (...)
3. Przekonanie o prawdziwości własnej wiary jest przywiązaniem do wiary i obrazu rzeczywistości wpojonego od lat dzieciństwa. Jest to siła deterministyczna w uzasadnianiu własnych przekonań o słuszności wyznawanej przez siebie religii. Jak taki argument odeprzeć?
4. Mój kolega ze studiów (...)
5. Koleżanka z wcześniejszych studiów (...)
Odpowiadam...
1. Każda religia ma swoje racje, prawda. Ale skąd wiadomo, że owe racje są słuszne? Moim zdaniem zatrzymanie się na tym, że "każdy ma swoje racje" więc każda religia jest w równym stopniu "prawdziwa" jest intelektualnie nieuczciwe. Po to człowiek ma rozum, żeby także takie sprawy umiał zbadać i ocenić, a nie po to, żeby rezygnować z jego używania, bo tak wygodniej, bo nie trzeba się za niczym konkretnym powiadać i można wybrać co w danym momencie wygodniejsze. Czyli zazwyczaj religijną letniość, wybiórczość. No bo fajnie wierzyć, czasem poświętować, ale jak religia stawia wymagania, no to odpuścić je sobie ,bo nie wiadomo jak jest...
2. "Gdybym". Co to za argument? Jakoś weryfikowalny? Jasne, są ludzie, który byli chrześcijanami i teraz głoszą pochwałę islamu. Odwrotnie zresztą też. Ale skąd wiadomo co pisałbyś Ty? Dokładnie: czemu założenie, że gdybyś był muzułmaninem czy hinduistą poszukując jak poszukujesz nie przyjąłbyś chrześcijaństwa? Tak, to jest założenie. Niekoniecznie prawdziwe. Stąd i całe oparte na nim rozumowanie niewiele jest warte.
3. Jak to odeprzeć... Hm.. Dlaczego ludzie, którym od wczesnego dzieciństwa wmawiano, że prezenty do domu przynosi im święty Mikołaj w pewnym momencie przestają w niego wierzyć? Tu determinizm nie działa? A to, że ktoś jest z niewierzącej rodziny i sam nie wierzy. To co: on też tak gada bo musi tak gadać? Nie może ateizm być jego wyborem?
Jasne, to może być powód, dla którego ktoś jest chrześcijaninem. Ale to nie zmienia faktu, że o prawdziwości tej czy innej religii można rozmyślać i szukać argumentów. Za i przeciw.
4. No tak: wszyscy się myła, a kolega doznał oświecenia i poznał, jak to jest z tym Bogiem; że objawia się jak chce, I co ważniejsze - wszelkie te jego objawianie się jest jednakowo fałszywe. No bo gdyby było prawdziwe, to by kolega wierzył jednocześnie we wszystkie religie, a nie tworzył sobie własną koncepcję Boga, prawda?
Koncepcja Kościoła jest inna. Że człowiek sam poszukiwał Boga i szukając wiele sensownego może o Bogu powiedzieć. Choćby czytając w Jego dziele, w księdze przyrody. Ot, o Jego potędze, mądrości, wszechmocy, także chyba o dobroci. Ale jeśli wierzymy w Jezusa Chrystusa i to co mówi to dlatego, że On zmartwychwstał. I przez swojego Ducha sprawił, że ta religia się rozwinęła (podobnie jak parę innych, ale zostawmy to). Natomiast nic nie wskazuje, że Bóg "poparł" koncepcję Twojego kolegi. Nie ma on zbyt wielu wyznawców, prawda? Może na razie tylko, ale ich nie ma...
5. Wierzy w boga bezosobowego, w energie i temu podobne.. No dobrze: ale skoro tak jest, to czemu te energie uformowały świat rozumnie? To znaczy że np. samolot będzie latał przy określonej sile nośnej, a jak ona spadnie to samolot też? Czemu można obliczyć nośność mostu. Orbity planet? I wiele wiele innych, podobnych? Czy to nie oznaka pewnego inteligentnego uporządkowania świata? A inteligencja to zazwyczaj domena osoby, nie jakichś sił, prawda? Grawitacja nie jest inteligentna. Jest. Pole elektromagnetyczne podobnie. Coś tu w tej "koleżankowej" wizjo bezosobowego boga szwankuje...
J.