pytajnik 13.03.2008 20:13

Atakują mnie rózne złe myśli, typu "fajnie, że ona/on okrada innych itp." trwają one kilka sekund poczym proszę Boga by je zabrał mimo iż one mi sie podobaja te mysli to nie chce ich ze względu na Boga, często tak jst ze sie modle ale mimo to dalej mi sie one podobają, gdybym miał guzik to bym je wyłaczył. Czy takie myśli w ogóle są grzechem? I czy dobrze mysle ze taka modlitwa mimo upodobania w takim myśleniu oznacza brak pełnej dobrowolności czynu? To nie jest tak, że n"iech będą te mysli we mnie", tylko "Boże zabierz je mimo iz mi sie podobają".

Czasem mam wrażenie, że to jakis początek problemów psychicznych....gdybym ja mógł jakos te mysli wyłaczać...za to co się mówi w pełni się odpowiada dlatego ja tych mysli głośno nie wypowiadam. Jak ocenia to odpowiadający? Czy takie mysli też są grzechem? A raczej takie myslenie, upodobanie, uczucie...modle się żeby nie ziściło się to czego chcę w tych myslach...czy to znak, że to jednak nie są moje myśli?

Odpowiedź:

Natrętne myśli nie są grzechem. Są, gdy się je akceptuje. Ty tego nie robisz, więc nie masz się czego obawiać, grzechu nie ma. Jest tylko jeden problem: naprawdę uważasz, że zło jest dobre i żałujesz tylko ze względu na Boga? Byłby ci łatwiej, gdybyś jednak patrzył inaczej...

Czasem tego typu problem wygląda nieco inaczej niż to ludzie przedstawiają. Chodzi nie o pochwalanie prawdziwej kradzieży, ale o sympatyzowanie z bohaterem filmu, który jest złodziejem. Wtedy też raczej grzechu nie ma. Bo nie pochwala sie zazwyczaj kradzieży, a spryt włamywacza, jego szlachetny charakter i co mu tam jeszcze twórca filmu przypisał...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg