k.
27.11.2007 22:37
Szczęść Boże!
Moje pytanie brzmi: czy grzechem jest zajmowanie sie sprawami o eksmisje, a konkretnie pisanie pozwów do sądu w sytuacji kiedy lokatorzy nie płacą czynszu? Przy czym niektórzy nie płacą bo nie chcą pracować, a niektórzy pewnie nie mają z czego zapłacić, ponadto zdarza się też, że właściciel podnosi czynsz i w ten sposób uniemożliwia płacenie czynszu lokatorom tak aby móc rozpocząć procedurę o eksmisję. Celem bowiem jest "opróżnienie" kamienicy z lokatorów.
Pragnę jeszcze tylko dodać, że prawo chroni lokatorów w ten sposób, że nie można ich eksmitować dopóki gmina nie dostarczy im lokalu zamiennego (dotyczy to dzieci, niepełnosprawnych, kobiet w ciąży, bezrobotnych, emerytów, rencistów).
Czy w takiej sytuacji powinnam zrezygnować z pracy, aby w tym nie uczestniczyć?
Dziękuję z góry za odpowiedź.
Odpowiedź:
Tego rodzaju dylematy lepiej rozstrzygać ze spowiednikiem. Nakłada się tu bowiem więcej spraw: po pierwsze to co widzisz - sprawa moralności usuwania ludzi z ich mieszkań. Po drugie powód i sposób w jaki się tego dokonuje. A po trzecie, czego nie zauważasz - wina tego, który pracując gdzie pracuje chcąc nie chcąc w takich działaniach musi uczestniczyć....
Po kolei. Sprawy między właścicielem a lokatorami zawsze należy rozstrzygać w duchu sprawiedliwości. Właściciel na pewno ma prawo domagać się płacenia czynszu. Wobec tych, którzy mogliby płacić a nie chcą na pewno ma prawo zastosować szykany w postaci skierowania sprawy do sądu. Bo jest to próba przywrócenia sprawiedliwości. Z jakiej racji właściciel ma płacić komuś za mieszkanie? Podobnie ma się sprawa z tymi, którzy płacić nie mogą, choć tu chyba postępować powinno się bardziej delikatnie. Tyle że właściciel kamienicy nie jest instytucją charytatywną. Ma prawo domagać się płacenia. W ostateczności, aby za czynsz zapłaciła gmina...
Rodzi się tu kolejne pytanie: jak wysoki jest to czynsz. Odpowiadający pamięta jakie oburzenie wywoływały w Polsce kolejne podwyżki czynszów w lokalach komunalnych. Tymczasem okazywało się, ze nawet po podwyżkach czynsze te były o wiele niższe niż te, które musieli płacić lokatorzy mieszkań należących do spółdzielni mieszkaniowych. Właściciel na pewno ma prawo domagać się czynszu, który pozwoli mu utrzymać jego budynek. Jeśli żąda wygórowanych sum, to sprawa wygląda już nieco inaczej....
Jak patrzyć na próbę usunięcia lokatorów w sytuacji gdy właściciel chce lokale wynająć innym za wyższą cenę? Niestety, ma do tego prawo. I jeśli nie wyrzuca ludzi na bruk, daje czas na znalezienie innego lokalu to trudno mówić o jakieś wielkiej moralnej winie. Oczywiście ludzie przywiązują sie do miejsc, swoich mieszkań itd. Ale w sumie wiedzą, ze to nie jest ich...
Kiedy więc można by mówić o grzechu? Tak jak napisano na początku: gdyby właściciel z lokatorami postępował niesprawiedliwie. To co napisano wyżej miało pomóc w określeniu tego co jest a co nie jest sprawiedliwe.
Co do pracy... Istnieje coś takiego, jak materialny udział w złu. Mamy z nim do czynienia wtedy, gdy ktoś jest zmuszony okolicznościami do udziału w złu. Tak jest w przypadku, gdy ktoś chce pracować, a pracodawca każe mu uczestniczyć w swoich machinacjach. Np. pielęgniarka zmuszona miejscem zatrudniania do udziału w aborcji, której nie akceptuje. Ważne jest wtedy czy człowiek sie na współudział w złu zgadza, akceptuje tę sytuację, czy nie za bardzo ma wybór. Oczywiście ważna w ocenie sytuacji będzie skala zjawiska. Jeśli ktoś w pracy zasadniczo robi rzeczy dobre, a od czasu do czasu musi uczestniczyć w czymś, czego nie akceptuje, wtedy jest inaczej niż w sytuacji, gdy działalność pracodawcy jest prawie wyłącznie zła.
Jak patrzyć na Twoja pracę? Piszesz pozwy do sądu. Trudno to uznać za coś złego. Sąd jest od tego, żeby rozstrzygać zgodnie z prawem. Czyli - teoretycznie - sprawiedliwie. Nikogo więc tak naprawdę nie krzywdzisz. Uczestniczysz - może nawet nie do końca z własnej woli, ale tylko z chęci utrzymania pracy - w czynie może i moralnie podejrzanym (choć jak wyjaśniono wyżej niekoniecznie tak jest), ale na pewno nie jednoznacznie złym.
J.