Mateusz 27.10.2007 10:55

Mam trzy pytania:
1. Czy z punktu widzenia wieczności to, że jestem zadowolony z mojego życia jest złe? Zwłaszcza w kontekście ośmiu błogosławieństw. Wydaje mi się, że dotyka mnie mało cierpień, albo przynajmniej bardzo dobrze sobie z nimi radzę. (mam np. ojca akloholika ale dzieki wierze nabrałem do tego takiego dystansu, że nie jest to dla mnie prawie żądnym krzyżem). Czy w kontekście wieczności i nagrody za cierpienia tam w niebie źle jest, że radzę sobie dobrze z przeciwnościami (zaznaczę, że z pomocą Boża - zwłaszcza przez Eucharystię) albo, że Bóg dał mi dużo talentów i powodzi mi się w życiu?
2. Czy Kościół uznaje realne znaczenie imion? Zauważyłem, że ludzie o tych samych imionach są pod wzgledem charakteru bardzo podobni do siebie. Czy to przypadek? Pismo Święte ukazuje, że imiona miały znaczenie (zwłaszcza gdy się zmieniały np. Szymon - Piotr). Nie wierzę w to ale mam takie wątpliwości. Może powinienem zacząc w to wierzyć?
3. Czy żal za grzechy i spowiedź wynikajace z tęsknoty za przyjmowaniem Eucharystii to żal doskonały?

Odpowiedź:

1. Powodzenie w tym życiu nie wyklucza zbawienia. Zwłaszcza, że jest ono względne. Po prostu radzisz sobie z tym, co dla innych bywa krzyżem trudnym do uniesienia. Zbawieni jednak jesteśmy dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, a nie dzięki naszym uczynkom czy cierpieniom. Dzięki wierze, która nie jest tylko słowną deklaracją, ale wyraża się między innymi w czynieniu dobra, cierpliwym znoszeniu przeciwności losu. Na pewno jednak to nie dobre uczynki i nie przeżyte cierpienia dają zbawienie...

Czy uczynki człowieka, to że cierpiał nie ma żadnego znaczenia? Chyba trzeba pamiętać, że Bóg bardzo chce zbawienia człowieka. Dobro, które czynili ludzie niezbyt w Chrystusa wierzący, cierpienie któremu podlegali ci, którzy się w życiu pogubili będą czynnikami, które w dzień sądu mogą za człowiekiem orędować.

2. Chodzi o to, czy imię niejako determinuje charakter człowieka? Na pewno nie. Zwłaszcza że dziś nadaje się ludziom imiona nie ze względu na ich znaczenie, ale brzmienie (często zapominając, że powinno też chodzić o danie małemu człowiekowi sensownego patrona). Bardziej już charakterowi człowieka mogą odpowiadać przydomki, przezwiska...

3. Jeśli tęsknota za przyjmowaniem Eucharystii jest jednocześnie tęsknotą za Bogiem, to chyba można tak powiedzieć.

O żalu tak napisano w Katechizmie Kościoła katolickiego (1451-1453):

Wśród aktów penitenta żal za grzechy zajmuje pierwsze miejsce. Jest to "ból duszy i znienawidzenie popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości".

Gdy żal wypływa z miłości do Boga miłowanego nade wszystko, jest nazywany "żalem doskonałym" lub "żalem z miłości" (contritio). Taki żal odpuszcza grzechy powszednie. Przynosi on także przebaczenie grzechów śmiertelnych, jeśli zawiera mocne postanowienie przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej, gdy tylko będzie to możliwe.

Także żal nazywany "niedoskonałym" (attritio) jest darem Bożym, poruszeniem Ducha Świętego. Rodzi się on z rozważania brzydoty grzechu lub lęku przed wiecznym potępieniem i innymi karami, które grożą grzesznikowi (żal ze strachu). Takie poruszenie sumienia może zapoczątkować wewnętrzną ewolucję, która pod działaniem łaski może zakończyć się rozgrzeszeniem sakramentalnym. Żal niedoskonały nie przynosi jednak przebaczenia grzechów ciężkich, ale przygotowuje do niego w sakramencie pokuty.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg