Mirek 28.09.2007 11:44

Mam parę pytań:
1. Niebawem przewiduję wizytę u znajomej rodzinny mennonitów (taki łagodny odłam Amiszów). Zapewne będę więc też uczestniczył w mennonickim nabożeństwie. Nie będzie to uczestnictwo stricte bierne. Gdyż tak jak poprzednio, będę wstawał razem z innymi, modlił sie z nimi, czytal Biblię oraz śpiewał pieśni. Oczywiście jednak nie będzie to z mej strony uczestnictwo regularne, gdyż takowego nie przewiduję. Choć zdaje sobie sprawę z herezji wyznawanych przez Mennonitów to jednak w samej treści nabożeństwa nie znalazłem czegoś co godziło by w wyznawaną przez mnie wiarę katolicką (a dodam, że pod tym względem jestem bacznym i czujnym obserwatorem). Pytanie moje brzmi: czy wolno jest mi, jako katolikowi wziąć aktywnie udział w tym nabożeństwie? Przed Vaticanum II Kościół św. czegoś takiego słowo zakazywał, z drugiej strony Jan Paweł II nieraz modlil sie razem z protestantami.

2. Ostatnio, nazwijmy to, w formie "półpublicznej" wyrzuciłem mym wrogom i prześladowcom ich oszczerstwa i ataki skierowane przeciw mnie. Jako, że jestem skrupulantem, mam jednak teraz pewne co do tego wątpliwości. Otóz, napisałem, że pewna osoba nazwała mnie "żydowskim parchem". Tymczasem osoba ta nazwala mnie "parchem", ale nie "żydowskim". określenia "żydowski" osoba ta używała w sensie perojatywnym względem mnie, przy nieco innych okazjach. Mam pytanie, czy w związku z tym, powinnem naprostować moją wypowiedź i powiedzieć, ze zostałem nazwany co prawda "parchem", ale nie zostałem nazwany "parchem żydowskim"? Z jednej strony, co do istoty sprawy, to chyba nie ma istotnej róznicy pomiędzy nazywaniem kogoś parchem a parchem żydowskim. Przecież oba wyrażenia są nacechowane pogardą. Z drugiej jednak strony, jakaś róznica pomiędzy oboma sformułowaniami istnieje. Kolejną komplikacją tej sprawy jest, iż zapewne jeśli zacznę teraz prostować te szczegółyy, to znów rozpcznie się kolejna seria kłotni. Niestety osoby, ktore mnie atakowały nie wydają sie być skłonne do przeprosin, a chyba szukją jedynie okazji do kolejnych oszczerstw i kalumni wymierzonych w mą osobą. Nie wiem więc co mam czynić: prostować w szczegółach mój wyrzut, czy też nie kontynuować tej sprawy w ogóle. Wiem, że zapewne, w ogóle nie powinienem czynić tych wyrzutów i zgodnie z tradycyjnie chrześcijańską zasadą powinnem "krzywdy cierpliwie znosić". Jednak sytuacja jak na teraz jest taka, "iż mleko się wylało".

Odpowiedź:

1. Jeśli przyjmujesz zaproszenie od rodziny, a oni zapraszają Cię do wspólnej modlitwy, to raczej trudno być im odmawiał. Byleś nie tworzył wrażenia, ze podzielasz ich wiarę...

2. Potraktowanie dwóch zarzutów jako jednego nie jest jakimś wielkim uchybieniem prawdzie. Chyba rzeczywiście nie ma sensu na nowo sprawy rozdrapywać...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg