Szukam
29.08.2007 12:33
Proszę wyjaśnić dlaczego tylko ewangelista Mateusz opisując Jezusa kroczącego po wodzie wspomina o tym że po wodzie chodził też Piotr? Marek i Jan pomijają całkiem kwestie Piotra. Dlaczego? Można jeszcze zrozumieć Marka który według wielu źródeł pisał ewangelie między innymi na podstawie relacji Piotra, można zrozumieć, że Piotr zataił swój, jakby nie było kompromitujący, udział w tej scenie chociaż byłoby to trochę nieuczciwe. Ale Jan jako jeden z Apostołów był przecież w tej łodzi razem z innymi i tak jak Mateusz widział to dokładnie. Dlaczego pomija tak istotny dla nas fakt? Jest to przecież istotne, wiele razy słyszałem kazania opierające się na tej tylko sytuacji.
Mam też drugie pytanie:
Ewangelista Jan opisuje uzdrowienie chorego któremu później Jezus mówi:
"Oto wyzdrowiałeś, nie grzesz już więcej aby ci się coś gorszego nie przytrafiło"
(Jn 5,14)
Wiem, że Żydzi wierzyli że choroby są karą Bożą za grzechy. Teraz Kościół mówi, że tak nie jest. Człowiek może grzeszyć a kara spotka go dopiero po śmierci. Powiedzenia typu "skaranie boskie" są pozostałością po poglądach prostych ludzi którzy boga czynili sobie na swoje podobieństwo zapominając że Jezus to nie Świętowit czy inne bóstwo. Ale Jezus u Jana zdaje się potwierdzać przekonania Żydów, że tak właśnie jest, że Bóg każe nas chorobami za grzechy... Jak to jest naprawdę? A może tak było za czasów Jezusa a teraz już nie? to byłoby dość dziwne.
Odpowiedź:
1. Ewangeliści niczego nie zatajają. Widać uznali scenę z Piotrem za mało istotny dla swojej narracji epizod. Zresztą...
Św. Jan kończy swoją Ewangelię stwierdzeniem: "Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać". Jezus prowadził swoją działalność kilka lat. Każdą z Ewangelii można przeczytać w kilka godzin. To o czymś świadczy...
2. Cierpienie może być karą za grzechy, ale nie musi. Dodajmy, karą, która ma doprowadzić człowieka do opamiętania, a nie zemstą ze strony Boga. Jezus wiedział wszystko. Wiedział więc także, dlaczego owego człowieka człowieka spotkało takie nieszczęście, że przez 38 lat był przykuty do swojego łoża. Dlatego mógł powiedzieć co powiedział.
Jeśli dziś unikamy mówienia o cierpieniu jako karze za grzechy, to z dwóch powodów. Po pierwsze nie wiemy dlaczego człowieka spotkało takie czy inne nieszczęście. Nie znamy Bożych zamysłów. Dlatego nie powinniśmy w człowieku cierpiącym dopatrywać sie grzesznika. Pomijając już to, ze w ogóle nie powinniśmy sadzić trzeba powiedzieć, że w wielu wypadkach takie stwierdzenie byłoby krzywdzące. Podobnie jak krzywdzące były opinie przyjaciół Hioba. Po drugie... Chodzi o to, by sam cierpiący nie próbował widzieć w swoim cierpieniu kary za grzechy. Wielu zastosowanie takiego schematu doprowadziłoby do doszukiwania się w sobie nieistniejących grzechów, a innych do stwierdzenia, ze Bóg jest niesprawiedliwy...
J.