zmartwiona matka 17.07.2007 18:08

Jestesmy wierzaca i praktykujaca rodzina. Dzieci /prawie dorosle/ naleza do grupy mlodziezowej przy parafii. Moj syn chyba sie zagubli i to bardzo. Mial zamiar popelnienia samobojstwa, jest bardzo wrazliwy, rozmawiajac z nim na ten temat powiedzial ze jesli by sie tak stalo, to on nie ma grzechu smiertelnego, gdyz to Pan nas powoluje do siebie i On wyznacza nasz koniec, a dana osoba dziala pod wplywem choroby psychicznej. Ja sie z nim nie zgadzam, gdyz takim postepowaniem zadajemy Bogu i bliznim bol i cierpienie, a po smierci potepienie. Wiec jak to jest???
Ja bardzo cierpie z tego powodu choc z synem rozmawiamy na ten temat. A to chyba jest bardzo dobre. Jak mam zachecic go do wiekszej wiary w siebie? A moze dlatego jeszce zyje, ze wlasnie chodzi na te spotkania?
Szczesc Boze Prosze o jakies rady zmartwiona

Odpowiedź:

Świadome i dobrowolne zabicie człowieka (także siebie) jest grzechem ciężkim.

Natomiast rzeczywiście w przypadku samobójców dobrowolność takiego czynu może być ograniczona w wyniku problemów psychicznych, ponadto nigdy nie można wiedzieć na pewno, czy w ostatniej sekundzie życia ktoś swojego czynu nie żałował. Dlatego nie można powiedzieć, że samobójca=potępiony. Co oczywiście nie oznacza, że można się zabić licząc na Boże miłosierdzie...

Poruszyła Pani kilka problemów w kilku zdaniach... Spróbuję je podsumować tak, jak je rozumiem:
1. Rozmawia Pani z synem również o jego planach samobójczych, choć sprawia to Pani ból, ale uważa Pani, że jest taka potrzeba.
2. Chciałaby Pani podnieść syna na duchu i spowodować, by bardziej uwierzył w siebie.
3. Odnoszę wrażenie, że do grupy młodzieżowej, do której syn należy, lub do faktu uczestnictwa syna w tych spotkaniach, ma Pani pewne zastrzeżenia. Wydaje mi się, że nie chce Pani, by syn tam chodził, ale przed zakazem powstrzymuje Panią obawa, że syn się zabije.

Trudno odpowiadać na ledwo zarysowane wątpliwości. Trzeba by postawić tu wiele pytań, i zapewne nie sposób rozstrzygnąć sprawy w internecie. Zgadzam się, że to dobrze, że syn z Panią rozmawia. Na pewno jednak takie rozmowy wymagają od Pani dużo siły i odwagi. Bardzo trudno rozmawiać z własnym dzieckiem o tym, ze nie chce żyć. Nie da się mieć do tej sytuacji dystansu, a jest w takich sytuacjach bardzo potrzebny. Bywa przecież także, że mówienie o samobójstwie jest pewną formą nacisku, wymuszenia na rodzicach zgody, której normalnie by nie dali.

Myślę, że dobrze by było, żeby przyjrzała się Pani całej sytuacji z mądrą i niezaangażowaną osobiście osobą. Z kimś, do kogo ma pani zaufanie. Czasem wystarczają pytania, by całą sytuację sobie poukładać i znaleźć najlepsze rozwiązanie. Jeśli nie ma Pani z kim porozmawiać u siebie, można zadzwonić do telefonu zaufania (w prawej kolumnie serwisu jest numer telefonu) lub poszukać poradni psychologicznej czy rodzinnej.

Być może pomoc psychologiczna będzie tez potrzebna Pani synowi. Trzeba chyba jednak zacząć od zastanowienia się, jak wygląda sytuacja i jak można na nią wpłynąć.

Życzę dużo siły

JK
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg