19.03.2007 00:12

Kiedy idę za Chrystusem, pojawiają się same problemy. Zaczynają pochłaniać mnie różne rozważania, tak że nawet tracę przez to przyjaciół, przestaję umieć się bawić bo wydaje mi się że tracę czas. Nie jestem szczęśliwa. Czuję, jakbym przestawała umieć żyć. W dodatku wciąz dręczą mnie różnego typu wątpliwości. Jak sobie poradzić? Jak chcieć teraz, w Wielkim Poście, wrócić do Boga, kiedy wiem że to - paradoksalnie - spowoduje we mnie uczucie pustki, braku czegoś, zamieszanie.

Odpowiedź:

Chyba dobrze by było, gdybyś komuś - spowiednikowi, jakiemuś kapłanowi - o tych swoich problemach powiedziała. Przy tym stopniu ogólności trudno coś konkretnego radzić. Być może przyczyna tkwi w tym, że nie szukając Boga zagłuszasz swoje egzystencjalne problemy. W takim wypadku radą byłoby najpierw jako takie ich uporządkowanie i rozwikłanie tego, co się da rozwiązać... Wtedy wiara przestanie rodzić smutek, lęk, obawy...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg