MICHAŁ
02.01.2007 20:46
1."Kto nie wierzy, JUŻ został potępiony..."
Prędzej zrozumiem: "może zostać", ale "JUŻ"?
Jeśli grzesznik by się nawrócił ?
Podobno Bóg nikogo nie potępia za życia ?
Czy to tylko wadliwe tłumaczenie na polski ?
2. Kto nie ufa Bogu w ciężkich sytuacjach i nie znajduje w Nim oparcia, komu z trudem przychodzi wybaczanie i miłość nieprzyjaciół, czy można uznać go za prawdziwie wierzącego?
Czy nie dotyczy go przestroga z pyt.1 ?
3. Jak pomóc może mi świadomość, że Bóg przy mnie, gdy doświadczam cierpienia? Przyjmuję do wiadomości, ale nie zmienia to faktu, że cierpię?
Podobnie marwię się o innych, choć wiem, że Bóg nad wszystkim czuwa. Ponieważ dopuszcza na nas różne zdarzenia, próbę.
Odpowiedź:
1. Tłumaczenie jest dobre. Tyle że trochę dziwacznie je odczytujesz. Wiadomo przecież, że niewierzący może się nawrócić. Co więcej, w ciągu wieków, od kiedy te słowa napisano, wielu ludzi się nawróciło. Ty odczytujesz je tak, jakby cezurą czasową dla zbawienia lub potępienia człowieka był moment, w którym ty tekst Pisma Świętego czytasz.
Chodzi o to, ze niewierzący jest potępiony, bo nie chce przyjąć Jezusa (nie ten który nie może, ale to inny temat, wielokrotnie już w naszym serwisie poruszany). Tak długo, dopóki nie wierzy, JUŻ jest potępiony.
2. Kto jest prawdziwie wierzący? Chciałoby się zapytać, czy grzech wierzącego czyni go niewierzącym? Czy wątpliwości czynią go niewierzącym? Odpowiadający nie chce wikłać w dyskusje na temat prawdziwej czy nieprawdziwej wiary. Raczej można powiedzieć, że czyjaś wiara jest mocna, a innego słaba...
3. Każdy będzie odbierał sprawę inaczej. Odpowiadającemu w cierpieniu jest łatwiej, gdy wie że nie jest sam. Gdy ktoś - mówiąc obrazowo - trzyma go za rękę. Zwłaszcza gdy ma się świadomość, ze jest to Bóg. Samotność jakby cierpienie zwiększała...
J.