Czarek
27.10.2006 22:45
Jest przypowieść, ze pan kazał ściąć figę, która nie przynosiła owoców. Ale przeciez mogła dawac cień, upiększać otoczenie, czy to się nie liczy?...Ja wiem, ze to przypowieść i chodzi o człowieka, który nie "owocuje", ale czy to znaczy, ze nie daje nic dobrego innym? Czy to dobro to za mało, by nie byc spalonym w ogniu piekielnym?
Odpowiedź:
Przypowieści mają to do siebie, że nie mozna ich eksploatować do samego końca. Trzeba zatrzymać się w ich interpretacji na momencie, w którym dalsze wgłębianie się w sprawy prowadzi do jakichs absurdów. Np. kiedy weźmieny pod uwagę pprzypowieśc o zagubionej owcy pytanie, jak pasterz pilnował, skoro owca się zgubiła, jest włąśnie takim pytaniem wykraczajacym już poza sam obraz. Podobnie jeśli ktoś przypowieść o zagubionej drahmie (ten sam 15 rozdział Ewangelii Łukasza) chciałby odczytywać jako pochwałę wartości pieniądza. W obu chodzi o pokazania radości z nawróconego grzesznika, nic więcej.
Podobnie jest z tekstem o drzewie figowym (odpowiadajacy nie jest pewien, czy w pytaniu chodzi o taką przypowieść z Łk 13, 6-9 czy o tekst, w którym Jezus przeklina figowe drzewo - Mk 11, 13). Interptetacja tej przypowieści powinna zatrzymać się na uznaniu, że drzewo jest po to, żeby przynosić owoce. konsekwentnie człowiek powinien przynosić dobre owoce swoich czynów. Przywoływaniue słusznej skądinąd prady, że drzewo upiękasza okolicę czy daje cień jest już wykroczeniem poza intencję autora przypowieści....
W drugim tekście (choć raczej nie o ten chodziło) uschłe drzewo figowe jest obrazem Izraela, który przestał wydawać spodziewane dobre owoce i dlatego został przeklęty...
J.