Ja
29.07.2006 10:16
Kiedyś nie płaciłam abonamentu za TV, nieuczciwie zmniuejszałam wysokość płąconego podatku (np. wykorzystując zapis o darowiznach). Na spowiedzi generalnej wszystko to ująłam pod słowem : "nieuczciwość". Czy takie wyznanie tych grzechów było wystarczające? Czy tez powinnam to wyznac barzdiej szczegółowo i skoro wtedy tego nie zrobiłąm, to musze wrócić do tego na najbliższej spowiedzi?
I drugie pytanie: Czy była to kradzież (oczywiście dobra współnego) i czy powinnam teraz (bo do tej pory tego nie zrobiłąm) jakoś tą szkodę wyrównać? Jeśli tak, to jak to zrobić?
Odpowiedź:
1. Zasadniczo należy mówić co konkretnie sie zrobiło. Ale jeśli byłą to spowiedż generalna (siłą rzeczy grzechów było wiele), a ksiądz nie dopytywał, to można uznać, że wszystko jest w porządku.
2. Rzeczywiście, każdy kto ukradł, powinien wyrównać krzywdę. W sytuacji okradania państwa zadośćuczynienie niekoniecznie jednak musi polegać na wpłaceniu konkretnej sumy na rzecz tegoż państwa. Wystarczy przekazanie jakiejś sumy na innym dobry cel. Ale takie sprawy należy uzgadniać ze spowiednikiem, nie z odpowiadajacym w serwisie internetowym...
Tyle że unikanie płacenia podatków niekoniecznie jest grzechem... Nie jest nim, jeśli podatek jest niesprawiedliwy. Bardzo trudno to jednoznacznie ocenić, ale gdyby np. zapłacenie podatków wpędzało kogoś w nędzę, to nie byłby on w sumieniu zobowiązany do ich płacenia. Bo przecież utrzymywanie bogatego i rozrzutnego państwa przez biedaka nie może być nakazem moralnym...
Taki przykład, sprzed wielu już teraz lat. Firma pana X wykonała pracę na rzecz państwowej kopalni. Wyłożyła pieniądze na potrzebne materiały, opłaciła pracowników. Po wystawieniu faktury okazało sie, że kopalnia jest zadłużona i nie może zapłacić. Weszła w tzw. postępowanie układowe. Czyli pieniądze jakieś miały być, ale może za 2, 3 lata. Jednak według obowiązującego wówczas prawa właściciel firmy musiał zapłacić podatek. Od pieniędzy, których nie dostał. Państwo zachowało się tu gorzej niż najgorszy zbój: nie tylko nie zapłaciło za wykonaną usługę, ale jeszcze zażądało za to pieniędzy. Gdyby w takim wypadku ktoś postanowił jakoś uniknąć płacenia podatku, to w sumieniu na pewno byłby usprawiedliwiony....
Co do abonamentu radiowo-telewizyjnego... Odpowiadający dla świętego spokoju regularnie go opłaca. Ale trudno się oprzeć wrażeniu, że tu też państwo zachowuje się jak zbój. W Polsce istnieje kilka sieci telewizyjnych, a tylko jedna z nich ma takie państwowe wsparcie. Rzekomo po to, żeby wspierać deficytowe programy. Pytanie brzmi: dlaczego zwyczajny, szary człowiek ma finansować programy (np. filmy), których nie chce oglądać? Czy nie jest przypadkiem tak, że daje to możliwość pewnej grupie ludzi robić byle co i byle jak, bo i tak dostanie za to ogromne pieniądze? Dlaczego ktoś, komu brakuje pieniędzy np. na kino ma być zmuszany do wspierania tego typu działalności?
Podobnych pytań odnośnie do abonamentu jest więcej...
Tak więc w sprawie ewentualnego zadośćuczynienia prosze porozmawiać ze spowiednikiem...
J.